🌕3🌕

316 31 3
                                    

Otworzyłem oczy, zbudzony przez rażące światło. Jak ja nienawidzę poranków.

Jeszcze dodatkowo miałem straszny ból głowy. Nagle poczułem na swoim czole przeszywający chłód i ciepłe dłonie na moich policzkach. Moja twarz wykrzywiła się w grymasie.

- Spokojnie, za chwilę się przyzwyczaisz - uspokoiła mnie Ayaka, która właśnie mieszała coś w kubku. - Jak się rozbudzisz, to napij się.

- Gdzie Ayato? - to było pierwsze pytanie które zadałem.

- Wyszedł jakąś godzinę temu. - odpowiedziała. W jej głosie słychać było troskę. - Nie powinieneś teraz się nim zamartwiać.
Ten drań. Oczywiście, że wziął zlecenie i poszedł beze mnie. Co za cholera.

Szybkim ruchem wstałem, co poskutkowało w nagłym, silnym bólu. Stęknąłem cicho, łapiąc się za głowę, mając głupią nadzieję, że choć trochę ustanie. Ayaka przybliżyła się do mnie i próbowała zmusić mnie do położenia się.

- Głuptasie, kładź się. Ayato poradzi sobie.

Mimo wszystko nie zamierzałem słuchać i spuściłem nogi na podłogę.

- Aether zostań!

Podniosłem się i następnych słów Ayaki nie usłyszałem.

Jedynie ujrzałem czerń.
.
.
.
.
.
Nie wiem po jakim czasie, ale obudziłem się znów w tym samym miejscu. Tym razem przygotowany na bolesny chłód. Nic takiego jednak nie nadeszło. Tym razem ostrożnie się podniosłem i rozejrzałem. W pokoju nie było nikogo.

Pf, żałosne - pomyślałem do siebie. Co ja mam niby robić przez następne kilka dni?

Na biurku stał kubek z herbatą, teraz już prawdopodobnie zimną. Mimo wszystko sięgnąłem po nią i ostrożnie upiłem łyk. Rzeczywiście zimna.

Co teraz?

W domu było niewyobrażalnie cicho, więc możliwe, że Ayaka wyszła do sklepu wykorzystując fakt, że zemdlałem, a ona nic nie mogła zrobić. Postanowiłem więc wykorzystać jej nieobecność i tym razem powoli wstałem z łóżka.

Poszedłem stopniowo do pokoju Ayato w którym bywałem stosunkowo rzadko. On raczej nie wpuszczał mnie do siebie. Czasem czułem się trochę jak Ayaka. Miałem wrażenie, że coś ukrywa. Że jest coś, czego mi nie mówi.

Popchnąłem drzwi, które ze skrzypnięciem stanęły przede mną otworem.

W środku niby normalny pokój. Mógłbym jednak wymienić z pięć kryjówek, w których Ayato trzyma schowaną broń. Życie zabójcy, to doprawdy coś interesującego.

Mimo wszystko nad biurkiem znajdywała się półka na której stało około tuzina zdjęć. W większości były to zdjęcia moje i Ayaki.

Ayato bardzo nas kochał. Obojgu. Wiem, że gdyby mógł, oszczędziłby mi losu snajpera. Siedziałbym w domu z Ayaką i pił herbatkę.

Takie życie jednak nie jest dla mnie. Nie mogę siedzieć bezczynnie ze świadomością, że on ryzykuje dla nas życiem.
Chcę mu pomóc. Jak tylko mogę.

Przyłapuję się na zamyśleniu i zwracam wzrok na biurko. Leżą na nim porozrzucane papiery i różnorakie dokumenty. Kusi mnie, by je przejrzeć, jednak z trudem się powstrzymuję. Nie mogę.

Mimo, że i tak szperam w pokoju Ayato, wolę aż tak się nie zagłębiać.

Nagle oświetliło mnie światło dochodzące z zewnątrz.
Odwróciłem się w stronę drzwi i widzę Ayato. Wyglądał na rozczarowanego. Cholera...
.
.
.
.
.
- Może mi wyjaśnisz co ty tam robiłeś?
Spuściłem tylko wzrok. Wiem, że nie powinno mnie tam być. Słowa nie chciały mi przejść przez gardło. Wpatrywałem się tak we własne nogi. Ayato westchnął.

- Dobrze wiesz dlaczego cię tam nie wpuszczam. Są rzeczy o których nie powinieneś wiedzieć. Jak na przykład raporty z moich zleceń, które biorę sam. To jest szczegółowy opis krwawego morderstwa Aether. Nie chcę cię pakować jeszcze w to.... - wytłumaczył błękitnowłosy.

- Nie mogę siedzieć w domu i nic nie robić - odburknąłem. Ayato chyba nie oczekiwał ode mnie takiej odpowiedzi i nie był na taką przygotowany.

- Aether... Słoneczko ty moje. - mruknął, gładząc mnie po policzku. - Doceniam twoją szczerą chęć pomocy, ale to jest coś co muszę robić sam jako syn rodu Kamisato. Niepotrzebnie cię w to wszystko wciągałem...

Taka odpowiedź mnie nie satysfakcjonowała.
- Sam wybrałem taki los. Robię to żeby znaleść siostrę, a przez podziemia będzie najszybciej. - odpowiedziałem mu starając się brzmieć pewnie.

- Aeth... Wiem. - powiedział ze zrezygnowaniem. - Wiem też, że cię nie powstrzymam. Mimo wszystko jesteś dla mnie jak młodszy brat i nie mogę dopuścić, by tobie czy Ayace coś się stało, rozumiesz? A jeśli mnie zabraknie, ty musisz się nią zaopiekować. Ona nie ma nikogo innego, a Thoma jest zbyt ryzykowną opcją. Przy nim grozi jej niebezpieczeństwo. Rozumiesz powagę sytuacji?

Rozumiem. Zbyt dobrze. Thoma to nasz informator. W imieniu rodu Kamisato odbiera zlecenia i zdobywa informacje. Tym sposobem naraża siebie, ale chroni Ayato. Jest bardzo drogi naszej rodzinie, ale zapewnia, że nie musimy martwić się o niego. Ciągle powtarza, że sobie poradzi.

Nie widzimy go zbyt często. Co jakiś czas spotyka się z Ayato i wtedy przynosi mi i Ayace słodycze. Najczęściej przychodzi tu gdy ja i Ayaka jesteśmy poza domem. Czasem Yato wysyła nas na dwa tygodnie na Watatsumi Island, gdzie mamy mały domek przy plaży. W okresie wakacyjnym jeździmy tam wszyscy razem, czasem też z Thomą.

Jesteśmy prawie jak normalna rodzina.

Jedyna różnica jest taka, że 3/4 tej rodziny jest zaangażowana w morderstwa.

- Też chcę chronić Ayakę. Przy okazji ciebie. - powiedziałem bez wahania, po czym dodałem
- Będę zabójcą czy mi zabronisz czy nie.

Ayato znów westchnął.

- W takim razie mam zadanie idealne dla ciebie. Przekażę ci szczegóły jak tylko wyzdrowiejesz.
.
.
.

oh rany rany
ten rozdział to było niezłe wyzwanie
brak mi było na niego pomysłów
jakoś się na szczęście udało~
- cremino <3

𝐌𝐞𝐦𝐞𝐧𝐭𝐨 𝐌𝐨𝐫𝐢 |🌓| 𝐗𝐢𝐚𝐨𝐭𝐡𝐞𝐫Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz