🌑28🌑

168 22 11
                                    

- Kojarzysz?

- Nie, pierwsze słyszę.

Odetchnąłem z ulgą, kiedy z ust Childe'a padło imię nieznanej mi osoby. Gdyby to Aethera złapali, nie potrafiłbym utrzymać moich emocji na wodzy. Być może był to ten drugi, któremu udało się mnie postrzelić?

- To idziesz? Nie tylko ty masz dzisiaj pełne ręce roboty.

- Sprawdzę, co u moich podwładnych i przyjdę.

- To czekam, ale nie dłużej niż dziesięć minut.

Prawdę mówiąc, kusiło mnie, żeby udać się do oprawcy od razu. Bardzo chciałem uzyskać jakiekolwiek odpowiedzi, które wyjaśniłby mi to całe zajście i czemu uczestniczył w nim Aether. Ale najpierw obowiązki.

Większość postrzelonych zginęła na miejscu. Tylko jedna w ciężkim stanie walczyła o życie. Co trzeba przyznać, ci co rzucili nam wyzwanie naprawdę wiedzą, co robią. Niezwykła celność, jaką się wykazali jest wynikiem wielkiego skupienia i umiejętności. Mimo to i tak z całą mafią nie dadzą sobie rady.

Podszedłem też do ludzi, którzy z misji wyszli mniej lub bardziej bez szwanku. Byli przemęczeni, dlatego pozwoliłem im wrócić do siebie, by zregenerowali siły. Każdy z nas tego potrzebował.

Potem wróciłem do Tartaglii.

- Już?

- Ta, miejmy to z głowy.

Razem zeszliśmy do podziemi siedziby. Od razu uderzyły we mnie chłód i wilgoć. Nie często tu zaglądałem, nie było po co. Znajdowały się tu pokoje dla więźniów i niższych rangą członków mafii, którzy nie posiadali innego miejsca do spania. Udaliśmy się w stronę tych pierwszych i przeszliśmy przez dziewiąte drzwi.

W pokoju, przywiązany do krzesła grubymi pasami siedział chłopak w jasnych włosach ze spuszczoną głową. To nie był mężczyzna, z którym widziałem Athera. Jeżeli faktycznie był z nimi powiązany, ich mała grupa robi się jeszcze bardziej niebezpieczna.

- Coś wam się dłużyło, musiałam zacząć przesłuchanie. - z ciemnego rogu pomieszczenia wyłoniła się kobieta w krótkich włosach.

- Yelan? - zdziwiłem się. - Nie miałaś teraz...?

- Są rzeczy ważne i ważniejsze, adeptusie.

- Ninguang dała jej znać, żeby wróciła i pomogła w ogarnięciu tego bałaganu. - wtrącił się Childe - Przy okazji pomoże nam w rozmowie z nieproszonym gościem.

- I dobrze, bo to dość ciężki zawodnik. - stanęła centralnie przed więźniem - Nie martwcie się, wyciągnę z niego wszystko, czego potrzebujemy.

Mężczyzna na krześle drgnął, nie dając innych znaków, że przysłuchiwał się naszej rozmowie. Pewnie domyślał się, że mafia nie zatrzyma się na samym zadawaniu pytań, ale próbował zachować spokój. Jego postawa mówiła, że łatwo nie zdradzi swoich kompanów.

Yelan obrzuciła Thomę serią pytań, na które odpowiadała wyłącznie cisza. Nawet, gdy chwyciła go za brodę i zmusiła, by na nią spojrzał, był niewzruszony. Childe też próbował, ale bez skutku. Ja nawet nie zaczynałem, to nie miało sensu. Równie dobrze mógłbym tu nie przychodzić i skończyć raport.

Dalej jednak potrzebowałem odpowiedzi na pytania, które mnie nurtowały. A tutaj, przy nich nie mogłem ich zadać. Wkopałbym jedynie siebie i Aethera, a może nie dostałbym tego, czego potrzebuję.

W końcu Yelan westchnęła.

- Tak chcesz się bawić, co? Dobrze, przyjdę później, ale nie będzie już tak przyjemnie. - otwiera drzwi pokoju. - Chodźcie, niech sobie wszystko dokładnie przemyśli.

𝐌𝐞𝐦𝐞𝐧𝐭𝐨 𝐌𝐨𝐫𝐢 |🌓| 𝐗𝐢𝐚𝐨𝐭𝐡𝐞𝐫Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz