🌑10🌑

238 27 7
                                    

Gdy rankiem otworzyłem swoje oczy nie byłem pewny czy wczorajsze wydarzenie naprawdę miało miejsce. Spotkanie Aethera, było jak piękny sen, do którego myślałem, że nigdy nie będę w stanie wrócić. Teraz dostałem kolejny powód, żeby wstawać codziennie z łóżka.

To co martwiło mnie najbardziej to Lumi. Minęło sporo odkąd zniknęła, a Aether dalej nie może jej znaleźć. Pamiętam, jak w trójkę chodziliśmy na lody i rozmawialiśmy. Byli naprawdę zgodnym rodzeństwem. Ja też zdążyłem się do niej przywiązać i bardzo chcę, aby wróciła.

Niestety za dużo nie wiedziałem, a jedyne co mogłem na razie zrobić, to wypytać członków mafii czy nie mają o niej jakichś informacji. Co jak co Liyue Harbour posiada ogromną siatkę informacyjną. Miałem tylko nadzieję, że to nie mafia macza palce w jej zaginięciu. Wtedy nie wiem, jak spojrzałbym Aetherowi w oczy.

Była jeszcze jedna kwestia, którą musiałem się zająć. Dalej spoczywał na mnie obowiązek odnalezienia i wyeliminowania wrogiego zabójcy. Jak bardzo nie wolałbym zająć się sprawą Lumi, tak to akurat zlecenie również było istotne. Byłem jednak pewien, że gdy zakończy się najbliższa ważna akcja mafii, przydzielą mi kogoś do pomocy nad nim i będę mógł skupić się na poszukiwaniach przyjaciółki.

Żeby wprowadzić moje plany w życie musiałem udać się do mojej niechlubnej pracy. Szybko się ogarnąłem i wyszedłem zostawiając w tyle ciasne mieszkanie. Gdy przekroczyłem próg siedziby mafii od razu usłyszałem głos błękitnowłosej, podbiegającej w moją stronę.

- Panie Xiao! - Zatrzymała się tuż przede mną. Wyglądała na zdenerwowaną. - Pa.. Xiao, potrzebuję dodatkowego treningu przed akcją. - wydusiła na jednym tchu.

- Czy nie odbędzie się za parę godzin? Dlaczego teraz?

- Nie jestem gotowa, czuję, że przez moją niekompetencję zniweczę cały plan, układany przez tygodnie ciężkiej pracy, misja zakończy się niepowodzeniem, a członkowie mafii...

- Ganyu... - przerwałem jej widząc, że tylko bardziej się nakręca. - Chodź - rzuciłem krótko i ruszyłem z miejsca.

Dziewczyna dołączyła do mnie po chwili. Szedłem z nią korytarzem aż stanąłem przed biurkiem mafijnej sekretarki.

- Keqing, możesz zaparzyć jej herbaty? Potrzebuje trochę się uspokoić.

Nawet nie spojrzała w naszą stronę skupiając się na informacjach zawartych w tabelkach na komputerze.

- Jestem zajęta, może za chwilę.

- To ważne. Poza tym pewnie sama długo nie robiłaś sobie przerwy.

Podniosła wreszcie głowę lustrując mnie swymi oczami. Następnie zwróciła je na Ganyu i po dłuższej chwili westchnęła zrezygnowana.

- Niech będzie i tak wszystko co pilne uzupełniłam. - opierając się o stół wstała z biurowego krzesła - Piętnaście minut mnie nie zbawi.

- To co będzie z treningiem? - zwróciła się do mnie wciąż przejęta błękitnowłosa.

- Nie potrzebujesz go. Masz wszystko, żeby dobrze poradzić sobie z zadaniem. Jedyne co możesz teraz zrobić to zebrać myśli. Ze spokojem na pewno wszystko pójdzie gładko. Staraj się tym tak nie zamartwiać, Keqing się tobą zajmie.

- Właśnie Xiao, Tartaglia prosił, żebyś zajrzał do niego jak się pojawisz.

Tym razem to ja wypuściłem powietrze z ust.

- Dobrze, tak zrobię.

Dziewczyny zniknęły za rogiem udając się do cafeterii, a ja z niechęcią skierowałem swoje kroki do pokoju Childe'a.

- Witam, witam. Szczerze, myślałem, że pojawisz się wcześniej. - przywitał mnie jak zwykle jego pewny siebie głos.

- Szczególnie się nie spieszyłem. - odparłem zgodnie z prawdą.

- Któż by się spodziewał. Myślałem, że się stęskniłeś.

- Przejdź do rzeczy...

Od Tartagli dowiedziałem się wyjątkowo dużo. Po pierwsze znaleziono nad ranem martwego pracownika naszej mafii. Widać było, że sprawca usiłował zatrzeć ślady, bo ciało nieboszczyka zostało dobrze ukryte i brakowało na nim wierzchniego okrycia. Sam denat był okrutnie ranny, co zapewne spowodowało zgon. Sugerowało to również, że między nim a jego zabójcą wywiązała się zacięta walka, którą nasz człowiek niestety przegrał.

Sprawa z tajemniczym zabójcą nabierała w tym świetle nowych, niebezpiecznych barw. Skoro nawet członkowie mafii nie mogli być do końca bezpieczni trzeba było działać szybko. Childe również to zauważył, mówiąc mi, że obecnie powinno być to moim priorytetem, żeby go znaleźć. Znając sytuację, nie mogłem zaprzeczyć.

Kiedy skończył raportować o tym istotnym zdarzeniu przekazał mi zlecenie na zabójstwo pewnej osoby. Aż się zdziwiłem, bo od dawna nic dla mnie nie miał w tej dziedzinie. Przyjąłem je wsłuchując się w szczegóły i układając w głowie plan. Musiałem wykonać go jeszcze tej nocy, gdyż cel, według informatora, wyjeżdżał następnego dnia na drugi koniec kraju. Wtedy nie mógłbym go już dopaść.

To było wszystko co ten wkurzający rudzielec miał mi do przekazania. Ja jednak miałem jeszcze jedną sprawę do poruszenia.

- Czy słyszałeś kiedyś o Lumine? - stanąłem przed drzwiami zwrócony w stronę Tartaglii.

- Lumine... - zamyślił się przez chwilę. - O! To nie była ta twoja koleżanka?

- Więc wspominał ci o tym... Nie ważne, słyszałeś coś o niej ostatnio?

- Nie, wszystko co wiem pochodzi z opowieści Zhongliego. - przyjrzał mi się uważnie. Ponownie mnie zirytował używając jego imienia. - Ale to było dawno temu. Dlaczego teraz o nią pytasz?

- Nie twój interes. - zamknąłem oczy. Nie chciałem zdradzać, że ostatnio spotkałem się z Aetherem i obiecałem mu pomóc w odnalezieniu siostry. Chciałem go trzymać od mafii jak najdalej się dało. Wiele się nacierpiał przez zniknięcie Lumi i nie zamierzałem dokładać mu kolejnych zmartwień, gdyby ktoś postanowił zabawić się z tego powodu jego kosztem. - Z resztą skoro nic nie wiesz nic ci to nie da.

- Jak wolisz. Cóż, może Lady Ninguang będzie coś wiedzieć. Ma lepsze kontakty niż ja.

- Na pewno się do niej udam, ale teraz muszę przygotować się do zlecenia. - otworzyłem drzwi stawiając stopę poza pokojem Childe'a.

- Bądź ostrożny. -powiedział wolno i poważnie. - Teraz nawet ty możesz być w niebezpieczeństwie, Xiao.

Po ciele przeszedł mi lekki dreszcz.

- Dzięki, ale nie potrzebuję twojej troski.

Udałem się na korytarz. Keqing dalej nie było przy swoim biurku, co wydawało się dziwne zważając na to, że minęło co najmniej dwadzieścia minut odkąd wysłałem ją z Ganyu na herbatę. Nie przeszkadzało mi to bardzo, bo to znaczyło, że mam sporo czasu na przygotowanie się do zlecenia.

Tak też zrobiłem. Po kilka razy sprawdziłem mój ekwipunek i dopracowywałem mój plan. Gdy późnym wieczorem wychodziłem z siedziby mafii w budynku panowała dziwna cisza. Większość członków mafii znajdowała się aktualnie na akcji w centrum miasta, więc było to oczywiste. Nie często jednak można było doświadczyć czegoś takiego akurat w tym miejscu.

Wykonałem swoją pracę szybko, bez większych trudności. Jedyne co, miałem wrażenie, że ktoś czai się w pobliżu. W stanie gotowości zacząłem nasłuchiwać i być bardziej uważnym. Ciało celu ukryłem w jednej z wąskich, rzadko uczęszczanych uliczek Liyue. Następnie upewniłem się, że nie została na mnie ani kropla krwi i po sprawdzeniu wszystkiego jeszcze dwa razy odszedłem z miejsca zdarzenia, jakby nigdy nic, kierując się na oświetloną, główną ulicę.

++++++++++++++++++++++++++++++++
Wcześniej miałam wenę, ale Cremo nie
Jak on ją ma to ja nie wiem jak zabrać się za pisanie
Ten rozdział prawie by nie powstał, gdyby nie nagły przypływ pomysłu dzisiaj
Kremówka melduje

𝐌𝐞𝐦𝐞𝐧𝐭𝐨 𝐌𝐨𝐫𝐢 |🌓| 𝐗𝐢𝐚𝐨𝐭𝐡𝐞𝐫Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz