🌑16🌑

200 22 7
                                    

- Lumine? Coś wiem.

Serce zabiło mi mocniej

- Naprawdę, wie coś pani?

- Tak, to imię przewinęło mi się tylko raz. Nazwiska nie znam, ale bardzo możliwe, że to ta sama osoba, o którą pytasz. - odparła spokojnie, uważnie mi się przyglądając.

Cieszyłem się. Nareszcie trafiłem na jakiś trop. Być może uda mi się odnaleźć ją szybciej niż myślałem i ukrócę tym samym cierpienie Athera.

- Czy... wiadomo gdzie się teraz znajduje, co robi?

Zamilkła na dłuższą chwilę. Aż zacząłem się niecierpliwić.

- Nie powinieneś się nią interesować, Xiao.

Wiele spodziewałem się usłyszeć, ale na pewno nie taką odpowiedź.

- Dlaczego?

- W nasze ręce dostał się niedawno stary, podniszczony raport. Dotyczył jednej z akcji pewnej niebezpiecznej organizacji.

Istniała tylko jedna siła, którą mafia mogła nazwać niebezpieczną. Inni przestępcy byli zabawni, policjanci uciążliwi, a rząd irytujący. Oni byli niezrównoważeni i nieprzewidywalni. Nie musiałem zgadywać.

- Mówi pani o... Abyssie?

- Tak Xiao, chodzi o Abyss.

Najchętniej wymazałbym całą tą organizację z powierzchni ziemi. Nienawidziłem jej. Przez nią straciłem wszystko co miałem. Narastał we mnie gniew, który próbowałem w sobie zdusić.

- Co Lumine ma z tym wspólnego?

- Ciężko było cokolwiek rozczytać z raportu. Dowiedzieliśmy się jedynie, że dotyczy Abyssa. Imię twojej koleżanki też się tam znalazło.

Lumi powiązana z Abyssem? Czyżby to przez nich zniknęła na tak długo? Porwali ją i trzymają w niewoli? Dlaczego?

- Wiadomo coś jeszcze? W tym raporcie musiało dać się odczytać więcej.

- Nawet gdyby, nie ma to znaczenia. Doskonale wiesz, jak Abyss potrafi być brutalny. Twoja koleżanka równie dobrze może już nie żyć... albo gorzej.

Co może być gorsze od śmierci? Miałem nadzieję, że Lumi nic się nie stało. Albo że to Lady Ninguang się pomyliła, że Lumine, o której mówi jest kimś innym o tym samym imieniu. Tylko, że przekonałem się kiedyś, co Abyss potrafi i jeżeli naprawdę tam trafiła... rzeczywiście mogło być dla niej za późno.

Ta myśl mną zawładnęła. Przecież nie mogli zrobić tego jeszcze raz. Nie mogli jeszcze raz odebrać mi kogoś ważnego. Nie mogli zrobić tego Aetherowi. Kto im na to pozwolił? Jeśli to prawda, dopilnuję, żeby pożałowali tego do końca swoich dni.

Spuściłem głowę. Wiedziałem, że nie mogę odpuścić.

- Nie dowiem się, póki sam tego nie sprawdzę.

- Wybij to sobie z głowy. Jeśli Abyss się tobą zainteresuje, nie dadzą ci spokoju.

- Nie będę stać bezczynnie. Jest przecież jeszcze szansa.

- Xiao...

- Obiecałem, że ją odnajdę.

- Xiao.

- Muszę...

- Chcesz skończyć jak Zhongli?

Zamilkłem. Wiedziałem, że jest taka możliwość. Jeśli zacznę szukać głębiej, mogę nie wyjść z tego cało. Mogę zginąć. Tak jak on. A coś mu przecież obiecałem.

- Nie - odpowiedziałem, kiedy jej retoryczne pytanie przestało brzmieć w moich uszach - Nie chcę, by to się powtórzyło.

Westchnęła przymykając na chwilę powieki.

- Wybacz, że przypominam ci o takim traumatycznym zdarzeniu, ale tą drogą nigdzie nie zajdziesz. Nawet z twoimi umiejętnościami nie dasz im rady.

Miała trochę racji. Abyss był silny. W końcu dali radę Zhongliemu, który przed nikim nigdy się nie ugiął. Lecz czy to znaczyło, że nie da się go pokonać? Musiał istnieć sposób. Tylko jaki?

Nie odzywałem się przez dłuższy czas, a Lady Ninguang przypatrywała mi się w tej ciszy. Jej poważny wyraz twarzy po raz pierwszy złagodniał.

- Musiałeś bardzo lubić tą dziewczynę. Rzadko pozwalasz na upust swoim emocjom. Chyba, że tych negatywnych w stronę Childe'a.

- Ona... Przyjaźniłem się z nią i jej bratem, gdy chodziłem do szkoły.

- Bratem? To jemu obiecałeś, że ją odnajdziesz.

Byłem zły na siebie. Nie chciałem jej nic mówić o Aetherze, o moich motywach. Miałem się jedynie dowiedzieć czegoś o Lumine i opuścić gabinet szefowej mafii. Jednak coś podpowiadało, żebym się otworzył. W tym momencie postanowiłem jej zaufać. Jak bardzo bym potem tego nie żałował.

- Tak, spotkaliśmy się ostatnio. Bardzo tęskni za siostrą. A ja bardzo nie chcę, żeby cierpiał.

- Widzę, że oboje są ci bliscy. Skoro Lumine dalej zostaje niewiadomą, powinieneś skupić się na nim. Być może nie wymaże to jego bólu, ale jeśli się postarasz, możesz sprawić, że na jakiś czas o nim zapomni.

- To trwa już zbyt długo. Jeśli nic dalej nie ruszy, nie wiem co zrobię.

- Do Abyssu cię nie puszczę, ale możemy zrobić tak. Wciąż natrafiamy na pozostałości po nich. Jeżeli znajdę coś o Lumine, od razu cię poinformuję.

- Zrobi to pani?

- To żaden problem. Jesteś przykładnym członkiem mafii, zasługujesz na drobną przysługę z mojej strony.

Jeszcze przed chwilą chciałem obmyślać plan, jak wytropić i wkraść się do siedziby Abyssu. Teraz byłem bardziej spokojny. Może powiedzenie tego wszystkiego nie było takim złym pomysłem? Dalej chciałem szukać na własną rękę, jednak teraz nie musiałem tak ryzykować. Ta świadomość była dziwnie odprężająca.

- Dziękuję - skłoniłem lekko głowę w jej stronę.

- Proszę. To wszystko, o co chciałeś mnie zapytać?

- Tak, właśnie zamierzałem wychodzić.

- W takim razie do zobaczenia, Xiao.

Skłoniłem głowę ponownie i wyszedłem na pusty korytarz. Nie miałem już nic więcej do roboty. Właściwie mogłem już wracać do domu.

Z tym że nie mogłem. Wiedziałem, że musiałem opowiedzieć jakoś Aetherowi o tym, czego się dowiedziałem. Nie miałem pojęcia jak. Sama wiedza o Abyssie mogła mu zaszkodzić. Ale powiedzieć coś trzeba było.

Wybrałem jego zapisany wcześniej numer telefonu i zadzwoniłem. Odezwał się już po dwóch sygnałach.

- Halo, Xiao?

- Cześć Aether, możemy się spotkać? Chodzi o Lumi.

++++++++++++++++++++++++++++++++
Usunął mi się cały rozdział kiedy chciałam go tu skopiować i musiałam pisać od początku
Nie wiem jakim cudem to zrobiłam

Pozdrawiam osobę co pisała o nazwisku ostatnio w komentarzach

Do zobaczenia u Cremo

𝐌𝐞𝐦𝐞𝐧𝐭𝐨 𝐌𝐨𝐫𝐢 |🌓| 𝐗𝐢𝐚𝐨𝐭𝐡𝐞𝐫Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz