🌕23🌕

175 23 20
                                    

Razem z Xiao zjadłem śniadanie. Jego potrawy są naprawdę dobre... Z pewnością po tym jak został sam, musiał sam sobie radzić. Wliczając w to naukę gotowania.

Posiedzieliśmy jeszcze chwilę w kuchni gadając na luźne tematy. On opowiadał mi o swoich ulubionych serialach, a ja komentowałem, stwierdzając, że są do kitu.

Ostatecznie oboje śmialiśmy się i żartowaliśmy.

Wkrótce dostałem wiadomość od Ayato. Zerknąłem na wyświetlacz, gdyż mogło to być coś pokroju „Miłego dnia" lub „Thoma nie żyje". O tym ostatnim nawet nie chcę myśleć...

Zobaczyłem wiadomość o treści „Aether, daj znać kiedy wrócisz do domu, musimy porozmawiać."

Ostatnia jej część nieco mnie zmartwiła, ale nie mogło to być nic złego, prawda? W końcu ostatnio bardzo dobrze się dogadujemy, a nie zrobiłem raczej nic, czym mógłbym się narazić Ayato.

Szybko odpisałem, że za niedługo będę w domu. Nie mogę w końcu nadużywać gościnności Xiao. Chłopak zawsze był dla mnie gościnny, oferując mi swój kąt kiedy tylko tego potrzebowałem. Jednak zdawałem sobie sprawę, że każdy potrzebuje swojej prywatności i momentu wytchnienia.

Nawet jeśli teraz łączyło nas coś więcej...

Wiedziałem, że kiedyś musimy porozmawiać na ten temat. Wyjaśnić wszystko co skumulowało się w ostatnich kilku dniach. Czułem jednak, że to jeszcze nie teraz... Musiałem przemyśleć parę rzeczy.

- Xiao.

Chłopak odpowiedział mi mruknięciem, popijając czarną kawę.

- Będę się wkrótce zbierał. Ayato pytał, kiedy będę w domu. Podobno musi pilnie ze mną porozmawiać. - wyjaśniłem. Xiao przytaknął.

- Jasne, rozumiem.

Przez chwilę była między nami cisza. Nieszczególnie niezręczna. Po prostu oboje zastanawialiśmy się co powiedzieć.

- Kiedy znowu się zobaczymy? Może masz wolny weekend? - zapytał w końcu Xiao. Nerwowo mieszał kawę w kubku, chcąc czymś zająć ręce. - Może wpadłbyś tutaj i obejrzelibyśmy coś?

- Jeden z tych twoich gniotów? Nie dzięki. - zaprotestowałem, chichocząc do siebie. Xiao również się uśmiechnął.

- A tak na serio? - dopytał, chcąc wreszcie uzyskać ode mnie odpowiedź. - Chciałbyś?

Zastanowiłem się przez moment. Propozycja była naprawdę kusząca, a raczej nie miałem planów. W takim wypadku odpowiedź była tylko jedna.

- Tak, z chęcią wpadnę.

- Super. - Xiao posłał mi ciepły uśmiech, który przyprawił mnie o lekki rumieniec.

Wkrótce zabraliśmy się za sprzątanie kuchni, nie mogąc oderwać się od wspólnej rozmowy. Dowiedziałem się naprawdę wiele o Xiao i vice versa. To był bardzo przyjemnie spędzony czas.

Nawet nie zauważyłem, kiedy stałem w drzwiach, żegnając się z Xiao.

Objąłem go czule, głaskając po plecach.

- Do zobaczenia Xi - mruknąłem i odsunąłem się, by spojrzeć na chłopaka.

W końcu nie mogłem się powstrzymać i nie dałem Xiao się pożegnać. Przybliżyłem się, zaczynając między nami czuły pocałunek. Ciemnowłosy nie protestował, a jedynie objął mnie w talii.

- Pa Aether... - mruknął chłopak, gdy tylko odsunęliśmy się od siebie.

Nim wyszedłem, jeszcze raz się przytuliliśmy...

.
.
.
.
.

Podążyłem za Ayato do jego pokoju. Czułem jak ciekawość wyżera mnie od środka.

- Siadaj. - mruknął Ayato, pokazując miejsce na przeciw siebie.

Zająłem je, podzielając poważny wyraz twarzy Ayato. Przez głowę przebiegały mi różne myśli.

- Aether... Zawdzięczamy Thomie naprawdę dużo. Między innymi ogromny wyciek informacji z baz danych mafii Liyue. - zaczął błękitnowłosy. Moje oczy zabłysnęły - Znamy dokładne informacje na temat ich następnej akcji. Czegoś takiego jeszcze nie było... Planują jakiś ogromny skok. Z rozmowy z Thomą wywnioskowałem, że jesteśmy w stanie zdjąć około 1/10 ich grupy, jeszcze zanim zdadzą sobie sprawę co się dzieje.

Chciałem się wtrącić, ale nie zamierzałem przerywać Ayato w tak ciekawym momencie. Siedziałem więc cicho, słuchając jego słów.

- To byłaby ogromna i ryzykowna akcja, ale... Wyeliminowalibyśmy sobie sporo wrogów.

- Nie mówisz mi o tym bez powodu prawda? - zapytałem, nie mogąc już wytrzymać. Wiedziałem, co chce powiedzieć mężczyzna, ale chciałem usłyszeć to z jego ust.

- Nie... Będę potrzebować twojej pomocy.

- Rozumiem. Jakie szczegóły znamy? - zapytałem, chcąc zorientować się w sytuacji. Każda drobna informacja była game-changerem.

- Znamy datę, godzinę, ilość osób i dowódców poszczególnych grup. - wyjaśnił Ayato.

Zgodziłem się w myślach, że to rzeczywiście ogrom informacji. Nie wiem co spowodowało ich wyciek. Może nie co, ale kto? Nie powinienem jednak tego roztrząsać. Najważniejsze, że je mamy, bo każda śmierć kogoś z mafii oznacza spokojniejsze życie i łatwiejszą pracę dla nas, zabójców na zlecenie.

- Skupimy się na jednej z grup, prawda? - spytałem, domyślając się odpowiedzi.

- Taki jest plan. Aktualnie najlepszym celem jest oddział skrytobójców. Będą najbardziej odsłonięci i rozrzuceni. - uzasadniając swoje zdanie, Ayato wskazywał palcem na mapę, na której pozaznaczane były kółka, narysowane czerwonym markerem. Najprawdopodobniej jedno kółko symbolizowało jedną osobę. - Stwarzają największe zagrożenie, a zarazem najłatwiej będzie nam ich zabić.

- Ma sens. - stwierdziłem, przenosząc wzrok z mapy na Ayato - Kto jest ich dowódcą?

Mężczyzna wziął głęboki wdech.

- Ktoś o pseudonimie „Adeptus".

*sigh* to był wyczerpujący rozdział, ale mam nadzieję, że fluff w nim zawarty was uszczęśliwi 😮‍💨

(o tym, że końcówka to taki mid angst nie rozmawiamy)

do zobaczenia za tydzień!
-cremino<3

𝐌𝐞𝐦𝐞𝐧𝐭𝐨 𝐌𝐨𝐫𝐢 |🌓| 𝐗𝐢𝐚𝐨𝐭𝐡𝐞𝐫Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz