🌕15🌕

211 25 16
                                    


Nawet gdy zamknęły się drzwi, czułem buzujące we mnie szczęście. Znowu mam coś, co będzie napędzało mnie do działania, jakiś sens w życiu.

No i nie będę sam szukać Lumine...

Jest obecnie jeszcze jedna osoba, która rozumie mój ból i tak samo tęskni za Lumi. Mimo, że Ayato był w stanie mówić, że mi współczuje, to nigdy nie miał pojęcia przez co przechodziłem.

Na wejściu, ku mojemu zaskoczeniu powitał mnie Thoma.

- Ayato chce cię widzieć - powiedział, przełykając ślinę. Nie wyglądał na najszczęśliwszego. Ayato pewnie też nie będzie...

Uśmiech zszedł z mojej twarzy, gdy dreptałem do pokoju błekitnowłosego. Zastałem go siedzącego przy biurku nad jakimiś papierkami. Miał obandażowane ramię.

No tak... Przecież go postrzelono...

Usiadłem na jego łóżku, wyczekując jakichś słów. Jakiegoś ochrzanu, który na pewno miałem dostać.

- Gdzie byłeś? - mruknął Ayato, opierając się na łokciu. No tak... Pierwsze i oczywiste pytanie...

- Cóż... - zacząłem, nie wiedząc jak ubrać to w słowa. Prawda była taka, że wymknąłem się z domu w środku nocy, potem upiłem niemal do nieprzytomności, aż znalazł mnie mój przyjaciel i zajął się mną.

Naprawdę chciałem to wszystko powiedzieć Ayato, ale słowa ugrzęzły mi w gardle. I tak miałem kłopoty, nie chciałem się pogrążać.

- Przepraszam. - tylko tyle byłem w stanie z siebie wydusić.

Błekitnowłosy spojrzał na mnie, uniósłszy brew, zmuszając mnie do kontynuowania wypowiedzi. Zmieszałem się tylko i kontynuowałem.

- Za to, że wyszedłem z domu w nocy... Nie mówiąc ci nic... - mruknąłem cicho, tracąc całą pewność siebie, na co Ayato tylko westchnął.

Po tym wstał i zrobił rzecz, której najmniej się spodziewałem.

Przytulił mnie...

- Następnym razem... Błagam powiedz, że wychodzisz i gdzie idziesz.

- Spokojnie, Xiao mnie przypilnował.

- Xiao? - odsunął się ode mnie, chwytając mnie za ramiona i spojrzał na mnie zdezorientowany - Kim jest Xiao?

No tak... Przecież nigdy mu o nim nie wspomniałem.

- To mój przyjaciel. Wczoraj zaprowadził mnie do siebie i przenocowałem u niego. - powiedziałem z ekscytacją, której Ayato nie podzielał. - Kiedyś byliśmy...

- Aether. - przerwał mi stanowczym tonem - Nie będziesz chodził sam z Bóg wie kim. Nie znasz tego chłopaka. W tym mieście może być nawet częścią mafii. I co? Zaufasz mu?

Nie, Xiao nie jest taki.

- Nie jest z mafii! Ayato, znam Xiao długo, nigdy by mnie nie skrzywdził! - obruszyłem się, a błekitnowłosy tylko mocniej zacisnął dłonie na moich ramionach.

- Nigdy nie wiesz co ludziom strzeli do głowy. Nie możesz nikomu ufać.

Ah tak?

- W takim razie tobie również nie ufam - wypaliłem. Dopiero potem zdałem sobie sprawe z tego, co powiedziałem.

Ayato wstał i wyszedł z pokoju, zostawiając mnie samego.

- Nie! Zaczekaj! Ja nie chciałem! - starałem się wybronić, ale było już zbyt późno.

Nie mogłem cofnąć tego co powiedziałem.
.
.
.
Noc strasznie mi się dłużyła. Nie potrafiłem spać, a w uszach dzwoniły mi moje własne słowa.

Wkrótce wstałem, nie potrafiąc wyleżeć w miejscu.

Pójdę się napić, pomyślałem.

Zatrzymałem się przed uchylonymi drzwiami kuchni, w której paliło się światło. Zerknąłem do środka.

W środku widziałem szlochającego Ayato i stojącego obok niego Thomę. Jeszcze nigdy nie widziałem jak Ayato płacze.

- Ja już nie wiem co mam robić... On mnie w ogóle nie słucha. - wtedy zdałem sobie sprawę, że o mnie mowa - Chcę mu zapewnić bezpieczeństwo, ale nie potrafi usiedzieć na miejscu. Przecież wie jak tu jest niebezpiecznie!

- Spokojnie już... - mruknął Thoma miękkim głosem i przytulił Ayato do siebie. Przez chwilę milczał, zbierając myśli. - Wiesz, że jeśli zdecyduje się odejść, nie będziesz miał na to wpływu?

- Wiem... Boję się tego... Jeśli odejdzie, kto będzie go chronił?

- Nie stanie się tak, ale jeśli tak będzie... - Thoma czule pogładził Ayato po policzku, po czym złożył na jego ustach delikatny pocałunek - Będe miał na niego oko. Przysięgam na moje życie.

- Kocham Cię Thoma, dziękuję.

Stałem tak w osłupieniu przez dobre dwie minuty. Że niby... Ayato i Thoma?!

- Nie wiedziałeś? - z zamyślenia wyrwał mnie głos Ayaki, która od nie wiadomo ile stała za mną i również podsłuchiwała.

Prawie dostałem zawału, a nie mogłem krzyczeć. W końcu wpadlibyśmy oboje.

- Boże... Ayaka... Wystraszyłaś mnie. - wyszeptałem - Skąd ty o tym wiedziałaś?

- Domyśliłam się po czasie. Wiesz... To dziwne, że co jakiś czas wysyłają nas poza miasto, a w tym czasie Thoma cały czas jest u nas w domu. To podejrzane, nie sądzisz?

Na jej słowa, moje policzki nabrały koloru. Domyślałem się o czym mówi...

- Przeszkadza ci to? - spytałem po chwili

- Ani trochę - wzruszyła ramionami - Chcę, żeby mój brat był szczęśliwy.

Myślę, że to wystarczający powód.

Oboje wkrótce udaliśmy się do mojego pokoju. Poczułem się trochę tak, jak gdy byliśmy młodsi. Czasem jak była burza, a Ayaka nie mogła spać, przychodziła do mnie.

Teraz jak tak o tym myślę, to zapełniła trochę pustkę po Lumine.

- Kocham Cię Ayaka. - mruknąłem, tuląc się do niej. Odpowiedziała mi cichym „Ja ciebie też".

Zastanawiam się czy te słowa, wypowiedziane w stronę Xiao znaczyły coś więcej...
.
.
.

rozdział byłby dłuższy, gdybym nie był na wakacjach XD
ale cóż

może aether jednak pamięta? :0 co teraz będzie??

być może odpowiedź dostaniecie za dwa tygodnie, ale za tydzień kremówka zrobi dymy u siebie 😳😳

do zobaczenia!!
- Cremino <3

𝐌𝐞𝐦𝐞𝐧𝐭𝐨 𝐌𝐨𝐫𝐢 |🌓| 𝐗𝐢𝐚𝐨𝐭𝐡𝐞𝐫Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz