🌑12🌑

211 28 2
                                    

- Chcę być z tobą. Chcę, żeby było jak dawniej. Z Lumine i tobą.

Znów poczułem jego ciało na klatce piersiowej. Ja natomiast byłem w stanie ciężkiego szoku. Zamknąłem oczy starając wszystko sobie poukładać. Nigdy nie miałem okazji widzieć Aethera upitego do tego stopnia. W zasadzie pijanego w ogóle. Mieszało się to nieco z jego obrazem w mojej głowie. Wiecznie uśmiechnięty, szczęśliwy chłopak nie miałby powodu, żeby doprowadzać się do takiego stanu. Bądź co bądź zaginęła jego siostra, więc może potrzebował zapić smutki.

To nie była jednak jedyna rzecz, przez którą nie potrafiłem wrócić do porządku dziennego. Ta nagła bliskość i bezpośredniość Aethera kompletnie mnie zdezorientowała. Czułem się dziwnie. Owszem, często się przytulaliśmy w czasach szkolnych, ale nijak to się miało do tego, co stało się dzisiaj.

Najgorszy w tym wszystkim był pocałunek. Po nim, mętlik w mojej głowie urósł niewyobrażalnie. Jeszcze to "kocham cię Xi", które w tym akurat kontekście nie wiedziałem jak odebrać. Oczywiście, nie mogłem tego brać do końca na poważnie w tej sytuacji, ale bałem się, że po niej nie będę w stanie patrzeć na Aethera tak samo jak wcześniej.

Poza moim wewnętrznymi rozterkami musiałem też na powrót znaleźć kontakt z rzeczywistością. Dalej byliśmy w łazience. Zostałem przyszpilony do ściany przez wstawionego Aethera, który teraz zaczął coś mamrotać. Musiałem wyprowadzić go na zewnątrz, żeby trochę ochłonął, zadzwonić po taksówkę i może w końcu wyciągnąć od niego adres, pod który mógłbym go zawieźć.

Otworzyłem oczy, by spojrzeć na przyjaciela. To ponownie wywróciło moje myśli do góry nogami. Półprzytomny opierał się o mój tors, a policzki mokre od łez moczyły moją ciemną koszulę. Gdy tylko go zobaczyłem wszelkie negatywne uczucia zaczęły przemijać. Zamiast nich pojawiła się troska i coś jeszcze. Nie wiem dlaczego, ale im dłużej się w niego wpatrywałem tym bardziej nie chciałem się z nim rozstawać.

- Aeth... - odezwałem się dużo spokojniejszym tonem niż przedtem. Chwilę zajęło Aetherowi spojrzenie w moją stronę. - Wiesz, że nie możemy tu spędzić całej nocy.

- Dlaczego nie!? - obruszył się od razu. Nastepnie dodał ciszej. - Znowu chcesz mnie zostawić.

- Aeth... Nie zostawię cię, a na pewno nie teraz. - zamilkłem wpatrując się w te zmartwione, nie do końca obecne oczy. Wątpiłem, że jestem w stanie przemówić mu do rozsądku. Nie znałem jego adresu, a nie mógłem go zostawić w tym stanie. Przyszło mi do głowy tylko jedno rozwiązanie, które od razu wypowiedziałem na głos - Mogę zabrać cię do siebie, co ty na to?

- Do ciebie do domu? - wyraz jego twarzy w chwilę diametralnie się zmienił. Znów gościł na niej szeroki uśmiech. - Oczywiście! Z tobą pójdę na koniec świata!

- W takim razie wyjdźmy na zewnątrz i zadzwońmy po taksówkę.

To było głupie. To było bardzo głupie z mojej strony. Jakiś czas temu wykonywałem zlecenie. Niewykluczone, że ktoś był w pobliżu, ktoś mógł mnie śledzić. Gdyby poszedł za mną nie tylko ja byłbym w tarapatach. Musiałem być ostrożny bardziej niż zazwyczaj.

Poprosiłem Aethera, żeby stanął o własnych siłach, a ten dał mi nieco wolnej przestrzeni. Wziąłem go za rękę, żeby przypadkiem się nie zgubił i wyprowadziłem najpierw z łazienki, a później z lokalu. Stanąłem z nim przy drodze czekając na zamówioną taksówkę. W międzyczasie rozglądałem się po okolicy upewniając, że jest bezpiecznie.

Po paru minutach wsiedliśmy do auta na tylne siedzenie. Kierowca ruszył, a Aether oparł głowę na moim ramieniu i ponownie we mnie wtulił. Nie miałbym serca go od siebie odsuwać, z resztą, nawet nie chciałem.

Kazałem zatrzymać się taksówkarzowi nieco dalej mojego mieszkania. Co prawda musiałem przejść przez to trochę z pijanym przyjacielem, ale bezpieczeństwo przede wszystkim.

- Xi, jestem zmęczony... Czemu tak długo idziemy?

- Już zaraz będziemy.

Parę minut później byliśmy już u mnie. Zostawiłem Aethera w przedsionku, żeby przygotować mu jako takie miejsce do spania. Raczej nie przyjmowałem gości, jednak udało mi się coś zaaranżować. Podszedłem więc do przyjaciela.

- Połóż się na kanapie. Pójdę się umyć.

- Ale wrócisz tu potem? - zapytał z przejęciem. W jakiś sposób wydało mi się to nawet słodkie.

- Tak, wrócę. - odparłem tylko i udałem się pod prysznic.

Tam znów zostałem sam na sam ze swoimi myślami. Zastanawiałem się co powie o tym wieczorze Aether, jak otrzeźwieje. A może nic nie będzie pamiętał? Ciężko powiedzieć.

Wyszedłem i zauważyłem go w bezruchu, z zamkniętymi oczami. Postanowiłem mu nie przeszkadzać, co zostało bardzo szybko zweryfikowane, gdy poczułem uścisk na mojej ręce.

- Xi... - usłyszałem niemrawy głos.

- Aeth? - spojrzałem na niego - To jednak nie śpisz?

- Nie mogłem. Czekałem aż przyjdziesz. - zapiekły mnie policzki, a w głowie miałem pustkę nie wiedząc, co odpowiedzieć.

- Jestem. - wydukałem - Teraz możesz spać spokojnie.

- Mhm - przytaknął rozanielony, a ja dalej nie miałem pojęcia jak się zachować. Stałem tak dobrą chwilę aż odkrząknąłem.

- To... Może też pójdę się położyć.

- Czekaj! - gwałtownie pociągnął mnie sprawiając, że upadłem na kanapę obok niego.

- Aether, co ty...!? - odwróciłem się w jego stronę szukając jego wzroku. Zanim go znalazłem przyjaciel zdążył objąć mnie mocno.

- Śpimy razem. - powiedział pewny siebie głową opierając się o mój tors. - Chcę cię mieć blisko jeszcze trochę.

- Ale Aeth... - próbowałem przemówić głosem rozsądku, którego sam przestawałem słuchać. Policzki ciągle mnie piekły, a w całym ciele czułem ciepło. Podobnie jak przy pocałunku.

- Proszę, Xi.

Sposób w jaki to powiedział, po raz kolejny tej nocy sprawił, że porzuciłem myślenie. Przestałem się opierać i otuliłem chłopaka swoimi ramionami.

- No dobrze.

Leżeliśmy tak dłuższą chwilę. Mimowolnie zacząłem głaskać go powoli po plecach, co ewidentnie przypadło mu do gustu, dając mi o tym znać cichym mruczeniem. Nie sądziłem, że taka chwila spokoju w towarzystwie Aethera będzie taka relaksująca.

- Gdyby jeszcze Lumi tu była, - odezwał się tak, że ledwo go usłyszałem. - byłoby idealnie. - uśmiechnął się szerzej, a po chwili przymknął powieki. - Kocham cię Xi. - niedługo po tym słyszałem już jego równomierny oddech.

Znów te zdanie zabrzmiało w mojej głowie. Dalej nie byłem pewny co ono oznacza. Tak samo nie spodziewałem się, co czeka mnie następnego ranka. Ale jednego byłem pewien. Faktycznie nie spojrzę już na Aethera w ten sam sposób. Może jednak nie będzie to takie złe?

Przyłożyłem jedną rękę do policzka przyjaciela i delikatnie przejechałem po nim kciukiem.

- Dobrej nocy Aether. - odparłem i sam zapadłem w sen.

++++++++++++++++++++++++++++++++
Dzisiaj nieco później rozdział wybaczcie
Nie zostawiajcie rzeczy na ostatnią chwilę
Do zobaczenia za tydzień u Cremo

𝐌𝐞𝐦𝐞𝐧𝐭𝐨 𝐌𝐨𝐫𝐢 |🌓| 𝐗𝐢𝐚𝐨𝐭𝐡𝐞𝐫Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz