🌕27🌕

186 19 26
                                    

Biegliśmy z Ayato przez ciemniejące ulice, ledwo łapiąc dech. Czułem jak pali mnie gardło, a łzy cisną mi się do oczu. Co chwile je przecierałem, starając się trzymać emocje na wodzy.

Nigdy nie uwierzę, że osobą którą zobaczyłem, był Xiao... Nigdy w życiu.

Zatrzymaliśmy się wreszcie w jakimś opuszczonym budynku na obrzeżach miasta. To było jedno wielkie zawalisko starych budowli, z których nikt już nie korzystał. Ayato wcisnął przycisk na krótkofalówce. Widziałem jak mocno drżą mu dłonie.

- Thoma...! - ledwo wydyszał - Thoma, odbiór!

Odczekaliśmy chwilę. Gdy nikt po drugiej stronie się nie odezwał, nasz poziom paniki wzrósł. Już nie wytrzymałem i zaniosłem się płaczem. Ayato starał się grać opanowanego mimo, że nerwy wyżerały go od środka. Tylko tego brakowało... Żeby Thoma przestał odpowiadać.

- Thoma bezwzględny odbiór, nie ważne co robisz! Słyszysz mnie?! - wykrzyczał, łamiącym się głosem. Do niego też już dotarło. Thoma nigdy nie złamałby danej obietnicy, że nie zważając na nic, będzie dawał znaki życia.

- Thoma cholera! - zaszlochał Ayato, osuwając się po betonowej ścianie w dół. Całe jego ciało drżało. Po chwili huknął pięścią w odłamki ściany, walające się po ziemii.

W tamtym momencie, żaden z nas nie myślał trzeźwo.

- Yato, proszę... Chcę już do domu... - Kucnąłem przy mężczyźnie, ciągnąc go za rękaw. Wszystko, co podobało mi się w byciu zabójcą, właśnie straciło jakąkolwiek magię. To tego Ayato chciał mi oszczędzić... A ja głupi go nie słuchałem.

Przez dobry moment, błękitnowłosy siedział jeszcze podkulony, biorąc głębokie wdechy. Nie mógł sobie pozwolić na chwilę słabości. Nie, gdy musiał jeszcze mnie chronić.

Zanim mogłem cokolwiek jeszcze powiedzieć, Ayato szarpnął mnie, chowając za sobą i strzelił trzy razy. Jego czas reakcji był błyskawiczny, ale niewystarczający. Poczułem jak mój strój nasiąka w okolicach biodra. Było to jedno z nielicznych niezabezpieczonych miejsc... Opadłem w silne ramiona mężczyzny, czując jak wszelkie siły mnie opuszczają.

- Idziemy do domu... - mruknął już spokojniej, tuląc mnie do siebie. Głowa zaczęła mi pulsować od namiaru emocji i bólu fizycznego. Przeciążony organizm postanowił wyłączyć się, choćby na chwilę.

Straciłem przytomność.
.
.
.
.
.
Nim otworzyłem oczy, poczułem delikatną dłoń, która lekko masowała moją skroń. Uchyliłem powieki i nawet przez rozmyty obraz rozpoznałem Ayakę.

- Wszystko dobrze Aether? - niemalże szepnęła drżącym głosem. Nie musiałem patrzeć na nią, by wiedzieć jak jest roztrzęsiona. - Mój brat wszystko mi powiedział. Puszczę mimo uszu, że zabijaliście ludzi, żeby wyrównać stare rachunki rodu Kamisato czy żeby znaleść Lumine.

Wzięła drżący oddech, nadal mnie głaszcząc. Moje blond kosmyki, teraz posklejane od potu, wplatały się między jej palce.

- Ale nigdy nie wybaczę Ayato tego, na jakie niebezpieczeństwo wystawił nas wszystkich, a przede wszystkim ciebie... - przysunęła swoje krzesło bliżej łóżka, na którym leżałem. - Tylko i wyłącznie z powodu jakichś zatargów starszych od niego samego.

Po tym nagle wyszła zostawiając mnie samego. Nie mogłem nawet drgnąć. Ból wręcz paraliżował mi ciało. Mogłem tylko słuchać jak z Ayato skaczą sobie do gardeł...

- Robiłem to po to, żeby znaleść jego siostrę! - usłyszałem podniesiony, męski głos

- Nie kłam! - wtrąciła mu Ayaka, równie nerwowo - Chciałeś wyrównać wszystkie rachunki z mafią! Nigdy nie chciałeś pomóc Aetherowi! Nawet nie wiedziałeś jak! Wykorzystałeś go, żeby samemu się nie sparzyć!

- Nie rozumiesz?! Thoma prawdopodobnie nie żyje! Gdybym był takim egoistą jak to ujmujesz, nigdy nie wplątywałbym żadnego z nich w to wszystko! Zrozum, usiłowałem cię chronić! Żebyś nie musiała wiedzieć jak to jest być Kamisato!

Między nimi nastała chwila ciszy, a ja poczułem jak po policzkach spływają mi łzy.

- Ale to właśnie ja noszę to nazwisko i to ja powinnam była być na ich miejscu. Oni w niczym nie zawinili... Nawet nie wiedzą o co chodzi. A ty ich tak podle wykorzystałeś. - dziewczyna zaszlochała. - Nigdy nie zasługiwałeś ani na Thomę, ani na Aethera.

Po tym ostrym stwierdzeniu, słyszałem zbliżające się kroki i silny trzask drzwi. Mimo bólu podniosłem się do siadu. Ayaka znów usiadła blisko mnie, chowając twarz w dłoniach. Próbowała dojść jakoś do zmysłów, żeby nie wyładowywać swojego gniewu na mnie.

- Tak bardzo cię przepraszam...- wyszeptała - Przepraszam, że musiałeś robić takie okropne rzeczy.

Poczułem jak ściska mi żołądek.

- Przestań, to nigdy nie była twoja wina. Nawet o niczym nie wiedziałaś.

- Czuję się tak okłamana... - przejechała palcami przez swoje włosy, zaczesując je do tyłu - Zapewniał mnie, zapewniał że jest inny niż ojciec. Że nigdy nikogo nie skrzywdzi. Że to mafia was prowokuje. Okazuje się, że to on ich prowokował, jeszcze dorabiając na boku...

Tym razem wstrzymała szloch, biorąc głęboki oddech.

- Obiecuję ci, już nie będziesz musiał zabijać.

- O co chodziło z tymi zatargami...? - spytałem po chwili. To była jeszcze jedna rzecz, która mnie zastanawiała i nie dawała spokoju.

- Dawno, dawno temu... Zanim którekolwiek z nas przyszło na świat, ród Kamisato pracował dla mafii. - szeroko otworzyłem oczy, nie dowierzając. - Pewnego dnia jednak, zostaliśmy zdradzeni. Nie pytaj o szczegóły, ja sama ich nie znam.

Przez chwilę dziewczyna zbierała myśli.

- Może i w mafii nazwisko Kamisato już nie ma znaczenia, ale nasza rodzina nigdy nie zapomniała. Ayato mówił mi, że to przerwie, ale... Teraz już nie mogę mu wierzyć.

Przełknąłem ślinę, nie wiedząc co mam o tym wszystkim sądzić. Cały mój obraz sytuacji właśnie się posypał, a elementy układanki przestały do siebie pasować. Myślałem, że Ayaka całkowicie o niczym nie wiedziała. Okazało się, że wiedziała więcej ode mnie. Po prostu Ayato cały czas mydlił jej oczy, zapewniając, że wszystko ma pod kontrolą.

- Nie mogę w to uwierzyć... - mruknąłem, ściszonym tonem.

- Nie zamartwiaj się tym. - Ayaka czule pogładziła mój policzek. - Nie dopuszczę do tego, by ktokolwiek cię jeszcze skrzywdził.

Nie mam pojęcia kiedy i jak to się stało, ale wkrótce poczułem delikatne usta Ayaki na moich.
.
.
.

mocny rozdział myślę
bardzo dużo nowych informacji

ciekawe, co teraz będzie z rodzeństwem kamisato, aetherem, ale przede wszystkim z thomą

kremówka za tydzień wam powie ;3

do zobaczenia!!
cremino <3

𝐌𝐞𝐦𝐞𝐧𝐭𝐨 𝐌𝐨𝐫𝐢 |🌓| 𝐗𝐢𝐚𝐨𝐭𝐡𝐞𝐫Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz