🌑24🌑

179 18 16
                                    

Opuściłem mieszkanie chwilę po tym, jak pożegnałem się z Aetherem. Trzeba było wrócić do obowiązków i udać się do siedziby mafii. Dzisiaj na pewno będzie tam więcej osób niż ostatnio, ale pewnie znajdzie się coś do zrobienia.

Od razu udałem się do biurka sekretarki.

- Dzień dobry... Xiao. - usłyszałem Ganyu, która powstrzymała się na szczęście od powiedzenia "pan" przed moim imieniem. Stała obok Keqing, a ta również zwróciła na mnie uwagę.

- Przyszedłeś dość późno jak na ciebie. - nie mogłem zaprzeczyć. Było już grubo po 12:00. Na szczęście w mafii nie miałem ustalonego grafiku.

- Tak jakoś wyszło. Chyba wiesz o co zapytam.

- Zlecenia? - zwróciła wzrok na monitor i wpatrywała się w niego przez chwilę. Potem spojrzała jeszcze na kartki na jej biurku - Za parę dni mafia prowadzi jeden z większych napadów. Childe ma do ciebie odnośnie tego jakieś instrukcje.

Czemu ze wszystkich członków mafii to on musi przekazywać mi tego typu informacje? Najlepiej mieć to jak najszybciej za sobą.

- Dobrze... pójdę do niego. Jest w swoim gabinecie?

- Nie, aktualnie rozmawia z Lady Ninguang. Możesz poczekać. Mówił, że potrwa to tylko chwilę.

- Niech będzie.

Czekanie nie robiło mi dużej różnicy, jednak gdy z chwili zrobiło się najpierw pięć, a potem dziesięć minut zdążyłem się poddenerwować. Mogłem w tym czasie zająć się czymś innym. Postanowiłem podejść pod gabinet Lady Ninguang i jakoś wyciągnąć z niego Tartaglie.

Miałem zapukać do drzwi, ale gdy tylko podszedłem, usłyszałem kawałek ich rozmowy.

- Ile jeszcze będziemy go trzymać w niewiedzy? Moim zdaniem powinien znać całą prawdę.

- Mówiłam ci wiele razy i jeszcze raz powtórzę. Nie będę narażać kolejnej osoby.

- I tak zaczął grzebać w tym bagnie. Albo my mu powiemy, albo sam się dowie i opatrznie to zrozumie.

Stałem przy drzwiach zastanawiając się o co może chodzić. Wiem, że nie powinienem podsłuchiwać, ale... z jakiegoś powodu miałem wrażenie, że ta sprawa mnie dotyczy.

- Nie trafi na jego trop, nie ma szans. Pomogę mu w szukaniu tej innej osoby i na tym się skończy.

- I co? Jak długo ma tak zostać? Ile jeszcze będziemy zaślepiać mu oczy?

- Jak najdłużej, Childe. Tak będzie najlepiej.

- To nie ma sensu, Ninguang. On zasługuje, żeby wiedzieć.

- Ale zasługuje też na bezpieczeństwo.

- A można być bezpiecznym w mafii?

- Tak, można. Przestań dyskutować. Tak ustaliliśmy wcześniej i tak ma pozostać.

- Ninguang...!

- Skończyłam z tobą rozmawiać. Możesz iść.

Nastała cisza, po której usłyszałem zbliżające się do drzwi kroki. Odsunąłem się nieco, żeby nie dostać klamką i nie zostać przyłapanym na gorącym uczynku. Childe, po wyjściu z pokoju, spojrzał na mnie widocznie zmieszany.

- Xiao... Długo tu stoisz?

Nie miałem zamiaru się przyznawać.

- Nie, dopiero przyszedłem. Podobno masz ze mną coś do omówienia.

Z początku wydawał się zaskoczony, ale w końcu sobie przypomniał.

- No tak, napad... Chodź za mną.

Nie chcąc przedłużać udałem się za nim wciąż myśląc o tym, co przed chwilą usłyszałem.

...

Przygotowania trwały kilka dni. W tym czasie przestudiowałem starannie plan napadu. Nie mogłem pozwolić sobie na błąd, bo nie tylko ja bym na tym ucierpiał. Musiałem też przygotować się lepiej niż zazwyczaj. Miałem pod sobą ludzi, których trzeba było dobrze poprowadzić. Do tego oczywiście sam również powinienem pomóc w likwidowaniu ewentualnych przeszkód.

Ćwiczyłem od rana do wieczora sprawdzając umiejętności ludzi w moim oddziale i szlifując swoje. Pomogłem też Ganyu, gdy chciała, żebym pokazał jej coś przydatnego w walce. Cały mój dzień był wypełniony walką i tylko pod prysznicem, przed snem miałem chwilę, by skupić myśli na czymś innym.

Nie przeszkadzało mi to tak bardzo. Dzięki temu nie myślałem całymi dniami o rzeczach, na które i tak nie miałem wpływu. Kiedyś było to częstsze. Więcej zleceń, większy zapał. Skoro byłem już w mafii na tyle wysoko, nie musiałem uczestniczyć w każdej zbiorczej akcji.

Jedyne czego mi brakowało to Aethera. Przez treningi i przygotowania nie mogłem poświęcać mu za dużo czasu. Owszem pisaliśmy ze sobą, ale chciałem dać mu więcej od siebie. On z resztą też mówił, że ma ostatnio dużo pracy. Może po napadzie oboje będziemy wolni? Wtedy wynagrodzimy sobie tę rozłąkę.

Nawet się nie spostrzegłem, kiedy nadszedł dzień napadu. Upewniłem się, że wszyscy są na swoich miejscach i sam zająłem swoją pozycję. Przełączyłem się na kanał dowództwa, zdając raport, że jesteśmy gotowi. Uzbrojony w noże i pistolet czekałem na rozwój wydarzeń.

Pół godziny po planowanym rozpoczęciu akcji wyglądało na to, że wszystko idzie zgodnie z planem. W zasięgu mojego wzroku nikt się nie kręcił. Postanowiłem sprawdzić co u moich ludzi.

Trzech z nich nie odpowiedziało. Pomyślałem z początku, że może są w środku walki i zaraz się odezwą. Sytuacja zmieniła się, kiedy następne pięć minut później dalej nie dawali znaków życia, a do nich dołączyła następna osoba.

Nie byłem pewien co się dzieje, ale miałem już parę domysłów. Zawiadomiłem dowództwo, przegrupowałem oddziałem i udałem się w stronę nie odpowiadających członków mafii, by odkryć o co chodzi.

++++++++++++++++++++++++++++++++
Robi się gorąco
(szkoda, że na dworze wręcz przeciwnie)

Eh dla mnie i Cremo też już się wakacje kończą
Ostatnia wolna środa

Do następnego

𝐌𝐞𝐦𝐞𝐧𝐭𝐨 𝐌𝐨𝐫𝐢 |🌓| 𝐗𝐢𝐚𝐨𝐭𝐡𝐞𝐫Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz