16

258 3 0
                                    


Mijał czas, ciepły czerwiec przerodził się w upalny lipiec i już zaczynałam odliczać dni do planowanego w połowie sierpnia urlopu. Diana nie chciała podczas wakacji chodzić do przedszkola i pani Danusia obiecała się nią opiekować pod moją nieobecność. Tym bardziej, że wakacje u niej spędzała wnuczka, która była tylko rok starsza od Diany i polubiły się. Tak więc gdy ja byłam w pracy Diana spędzała czas u sąsiadki, a po obiedzie wychodziłyśmy razem na spacer. Dwa razy podczas spaceru spotkałyśmy Adriana wraz z Basią, ale mijaliśmy się z krótkim cześć. Ona nie pozwoliła nam na nic więcej. Była zazdrosna i zakochana po uszy. Nie lubiłam jej, ale było mi jej żal. Święcie wierzyła, że jej uczucie jest odwzajemnione i on też czeka na noc poślubną. Była głupią naiwniaczką skoro w to wierzyła. Przecież gdyby tak naprawdę było już dawno by się jej oświadczył. Nie miała pojęcia, że jej ukochany cielesnych uciech ma pod dostatkiem. I nawet jeśli w końcu się z nią ożeni to nigdy nie będzie tylko jej. Chciałam, żeby dowiedziała się prawdy nim do tego ślubu w końcu dojdzie, ale porzuciłam już myśl uświadomienia jej. Zdałam sobie sprawę, że bardzo rozzłościłabym tym Adriana, a ona i tak pewnie by mi nie uwierzyła twierdząc, że przemawia przeze mnie zazdrość. Postanowiłam więc zostawić sprawę własnemu biegowi.

Pewnej słonecznej soboty Diana wraz z panią Danusią i jej wnuczką pojechały na wycieczkę do lasu. Ja nie mając co zrobić z wolnym czasem postanowiłam odwiedzić Patrycję. Ona trochę źle znosiła upały i w gorące dni wolała siedzieć w domu. Bardzo ucieszyła się, że ją odwiedziłam i miło sobie plotkowałyśmy popijając mrożoną herbatę. Nie komentowała już moich spotkań z Adrianem. W końcu stwierdziła, że jestem dorosła i to moja sprawa z kim się spotykam. Nie wracałyśmy już do tego. Przesiedziałam u niej godzinę gdy ktoś zadzwonił do drzwi. Przyszedł Adrian

-Proszę jakie mam dzisiaj szczęście – odezwała się wpuszczając go – Myślałam, że jak zwykle będę się nudzić, a tu proszę, wszyscy mnie postanowili odwiedzić. Co cię do mnie sprowadza?

-A czy muszę mieć szczególny powód by odwiedzić ciężarną siostrę – odparł i ucałował ją na powitanie.

Kiedy witał się ze mną zauważyłam, że to chyba nie jest jego najlepszy dzień, minę miał dosyć nietęgą. Usiadł w fotelu obok mnie i kiedy Pati poczęstowała go herbatą zapytała

-Chyba jesteś dzisiaj nie w sosie. Gdzie się podział ten uśmiech zadowolonego z życia faceta?

-Dziś akurat nie mam z czego być zadowolony. Dopiero południe, a ja mam już tego dnia po dziurki w nosie

-Stało się coś? - dopytywała

-Od siódmej rano coś się dzieje – odparł cicho

Pomyślałam sobie, że może chce porozmawiać z siostrą sam więc chciałam się pożegnać, ale zatrzymał mnie

-Nie musisz wychodzić bo to żadna tajemnica. Poza tym Pati i tak zaraz zadzwoniłaby do ciebie z nowiną

-A cóż to za nowina? Z twojej miny wnioskuję, że raczej nie wesoła – pytała z troską brata

-Z Basią skończone – odparł krótko, a jej aż szczęka opadła

-Rzuciłeś ją?

-To ona rzuciła mnie

-Chyba żartujesz? - nie dowierzała

-Nie mam dziś nastroju do żartów

-Tylko nie mów, że aż tak cię to zabolało? Z tego co mówiłeś to raczej nie byłeś nią zachwycony – sama się dziwiłam

-Bo nie byłem i mam ją w nosie, ale wszystko się posypało

-Co takiego się stało?

-Basia postanowiła dziś rano złożyć mi nieoczekiwaną wizytę i przyszła akurat w najmniej spodziewanym momencie. Gdyby pojawiła się choćby minutę później nic by się nie stało, ale miała cholerne szczęście, albo jak kto woli nieszczęście. Przyszła dokładnie w momencie gdy wychodziła ode mnie Iza. Ona oczywiście była kompletnie ubrana, ale ja niestety miałem na sobie tylko bokserki więc można się było domyślić co ona u mnie robiła

DrańOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz