21

218 4 0
                                    

Życie toczyło się dalej swoim trybem. Adrian co jakiś czas spędzał noce gdzieś indziej niż w domu czy w szpitalu, ale pogodziłam się z tym. Zawsze jednak wcześniej dzwonił lub pisał SMS, żebyśmy nie czekały na niego. Czasem wracał rano, czasem dopiero popołudniu po pracy następnego dnia, albo nawet w środku nocy. Bolało, ale miałam nadzieję, że kiedyś ten ból minie bądź się do niego przyzwyczaję.

Gdy od naszego ślubu minęły prawie dwa miesiące Diana pewnej nocy weszła do naszego pokoju akurat gdy się kochaliśmy i wtedy on po raz pierwszy krzyknął na nią. Przestraszona wróciła do siebie z płaczem i Adrian z westchnieniem wstał z łóżka. Założył spodnie z dresu, ja założyłam koszulkę i razem poszliśmy do niej. Leżała skulona na swoim łóżeczku i łkała cichutko

-Przepraszam myszko – odezwał się do niej siadając na skraju łóżka, a ja stałam oparta o framugę drzwi – Nie chciałem na ciebie krzyknąć, ale mówiłem ci już tyle razy, że powinnaś spać w swoim łóżku

-Ale ja się boję – wychlipała

-Nie masz czego się bać – głaskał ją po głowie – To twój pokój, tu masz swoje zabawki i nic złego ci tu nie grozi

-Ale jest ciemno

-Możesz spać przy zapalonej lampce – odparł i włączył kolorową lampkę przy jej łóżku. - Zostawię też uchylone drzwi i jeśli przyśni ci się coś złego wystarczy, że nas zawołasz. Tylko nie przychodź już do nas dobrze?

-Przyjdziesz jak zawołam? – zapytała patrząc na niego z nadzieją

-Oczywiście myszko. Zawsze ja albo mama do ciebie przyjdziemy jeśli się przebudzisz, a teraz śpij już spokojnie. Posiedzę aż zaśniesz

I siedział przy niej jeszcze dziesięć minut nim miał pewność, że znów zasnęła i dopiero wtedy wrócił do mnie do łóżka. Od tego czasu Diana zakończyła swe nocne wędrówki. Czasami zdarzało jej się wołać go w nocy i zawsze bez protestu wstawał i szedł do niej. Bywały noce, że ja nawet jej nie słyszałam, ale on spał czujnie i nigdy nie zostawił jej samej gdy go potrzebowała. Naprawdę ją kochał. Szkoda tylko, że mnie nie potrafił, ale musiałam się z tym pogodzić. Nikomu nie wspomniałam ani słowem o moim żalu. Nawet Patrycji nie przyznałam się, że jednak miała codo niego rację. Rozmawiałyśmy tak jak zawsze i nie poruszałyśmy tematu jego wierności. Rodzice Adriana też dosyć często nas odwiedzali bo mama oszalała na punkcie Diany i bardzo lubiła nas odwiedzać razem z ojcem. Zawsze jednak wcześniej dzwonili upewniając się, że oboje będziemy w domu.

Podczas jednej z takich wizyt kiedy ojciec rozmawiał z Adrianem na temat meczu, który akurat oglądali mama powiedziała, że wybierają się na jakąś imprezę do znajomych. Chciała sobie kupić nową sukienkę, ale nie umie znaleźć nic odpowiedniego. Zaczęła opisywać o jaką sukienkę jej chodzi, a ja jakoś odruchowo sięgnęłam po kartkę i kredki, którymi Diana wcześniej się bawiła i zaczęłam rysować to o czy mówiła. Kiedy skończyła pokazałam jej rysunek i oniemiała

-Dokładnie o coś takiego mi chodziło Aniu, to jest to czego szukam

-Na kiedy mama potrzebuje tę sukienkę? - zapytałam spokojnie

-Impreza jest już za dwa tygodnie

-Jeśli jutro da mama radę kupić materiał to uszyję

-Naprawdę? Umiałabyś uszyć dokładnie to co narysowałaś?

-Pewnie, zawsze szyję dla siebie i Diany to co sama wymyślę

-Jesteś kochana, a mogłabyś pomóc mi przy materiale bo nie wiem czy każdy się do tego nadaje

-Jasne. Możemy umówić się jutro po pracy. Adrian kończy wcześniej i odbierze Dianę, a my możemy pójść na zakupy

-Nie wiem jak ci dziękować kochanie – ucieszyła się – Zapłacę oczywiście...

DrańOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz