20

234 3 1
                                    


Pewnej soboty odwiedziła nas Patrycja. Miała już śliczny, okrąglutki brzuszek, ale czuła się bardzo dobrze. Odwiedziła mnie gdy Adrian był w pracy. Jak tylko weszła Diana z radością rzuciła jej się na szyję

-Ale ty jesteś gruba ciociu – śmiała się

-Nie jestem gruba, tylko mój dzidziuś tak urósł – tłumaczyła jej ze śmiechem

-Kiedy on w końcu wyjdzie z tego brzuszka? Przecież musi mu tam być ciasno

-Już niedługo się urodzi, ale teraz jest jeszcze za malutki by żyć bez cioci brzuszka – odpowiedziałam i poszłam do kuchni by zaparzyć nam kawy, a Diana wróciła do swojego pokoju

-Ślicznie wyglądasz Aniu – odezwała się Patrycja wchodząc za mną

-Widać małżeństwo mi służy – odpowiedziałam zadowolona

-To prawda – zgodziła się - Wręcz promieniejesz

-Bo jestem szczęśliwa – uśmiechnęłam się stawiając na stole w kuchni kawę – On się zmienił Pati. Odkąd się pobraliśmy codziennie po pracy wraca do domu

-To dopiero dwa tygodnie. Nie rób sobie złudnych nadziei – próbowała zgasić mój entuzjazm

-Od dwóch tygodni liczę się dla niego tylko ja. Na wakacjach też był tylko mój

-Bo inne były daleko i nie miał kiedy szukać nowych zdobyczy

-Dlaczego nie wierzysz w to, że może się zmienić?- zdenerwowałam się

-Nie o to chodzi, że nie wierzę, ja po prostu nie umiem go sobie wyobrazić w roli przykładnego męża. Znam go trochę dłużej niż ty

-Ale ja znam go lepiej. Chce mieć ze mną dziecko – powiedziałam mając nadzieję, że to ją przekona, ale odparła

-To mnie akurat wcale nie dziwi bo on uwielbia dzieci

-A może to oznacza, że mnie pokochał?

-Powiedział ci to?

-Nie, ale lubi kiedy ja mu to mówię. Pati zrozum, że jesteśmy ze sobą szczęśliwi – próbowałam ją przekonać

-Chciałabym Aniu by to była prawda. Wiesz, że jesteś dla mnie jak siostra i z całego serca życzę ci by wam się udało, ale jakoś trudno mi uwierzyć w tak nagłą przemianę. Sama przecież wiesz, że powiedział wyraźnie iż nawet po ślubie nie ma zamiaru zmieniać swojego życia – odpowiedziała i zrzedła mi mina więc dodała – Nie chcę gasić twojej radości kochana, ale lepiej być przyjemnie zaskoczonym niż rozczarowanym. Dopiero od dwóch tygodni jesteście razem, a ty już zaczynasz mu bezgranicznie ufać. Nie chcę, byś znów przez niego cierpiała

-Dlaczego ty go tak nie lubisz? Myślałam, że łączą was dobre relacje

-Bo łączą, ale mu nie ufam. I nie mów, że go nie lubię bo ja go kocham. To najcudowniejszy brat na świecie. Odkąd tylko pamiętam zawsze przy mnie był. Opiekował się mną, troszczył się o mnie i we wszystkim mi pomagał. Zawsze mogłam na niego liczyć i gdyby nie on to pewnie zawaliłabym w szkole rok z powodu chemii. Za diabła nie umiałam pojąć tych wszystkich reakcji i związków chemicznych. Chociaż z innymi przedmiotami w szkole radziłam sobie dobrze to z chemii zbierałam pałę za pałą. Adrian poświęcił mnóstwo czasu na wytłumaczenie mi tego i chociaż opornie mi to szło nigdy na mnie nie krzyczał. Kocham go bardzo, ale przez niego straciłam najlepszą przyjaciółkę – powiedziała i napiła się kawy po czym zaczęła mówić dalej – Z Magdą przyjaźniłam się od początku liceum. Byłyśmy praktycznie nierozłączne. W trzeciej klasie ona zabujała się w Adrianie i przychodziła do mnie zawsze zaraz po szkole by go chociaż zobaczyć. On na początku nie zwracał na nią uwagi, ale ja sama zaczęłam mu o niej mówić. Nie wiedziałam wtedy jeszcze jaki on jest. Wiedziałam, że nie ma żadnej stałej sympatii i chciałam, żeby zaczął spotykać się z Magdą. Tym bardziej, że ona wprost spać przez niego nie mogła. Poprosiła go by poszedł z nią na studniówkę, ale nie był tym pomysłem zachwycony. Mówił, że jest dla niego za smarkata, ale przekonałam go do tego. Poszedł z Magdą bo bardzo go o to prosiłam. Po tej studniówce spędził z nią noc i Magda była w siódmym niebie. Nie doszło między nimi do niczego szczególnego, tylko ją całował, ale ona już planowała wspólną przyszłość. Pewnej soboty gdy miał dyżur postanowiła zanieść mu do szpitala obiad i zauważyła go tam jak obściskiwał się z inną. Wpadła w czarną rozpacz i próbowała się otruć. Na szczęście uratowała ją mama, ale Magda kompletnie się załamała. Kiedy mniej więcej doszła do siebie obraziła się na mnie śmiertelnie jakby to była moja wina. Nie odezwała się do mnie ani słowem aż do matury, a potem chociaż planowałyśmy razem iść na studium pedagogiczne wyjechała do Anglii. Ona przez niego wylała morze łez, ja straciłam przyjaciółkę, a jego to w ogóle nie obeszło

DrańOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz