19

217 4 0
                                    


Kilka dni później zadzwonił prosząc bym w przyszłym tygodniu wzięłam sobie dzień wolnego bo trzeba by było zacząć załatwiać ślub. Umówiliśmy się na wtorek i razem z Dianą udaliśmy się do kościoła, a potem do urzędu by załatwić też adopcję. Diana nie posiadała się z radości, że będzie teraz nazywać się Zaorska. Ustaliliśmy datę ślubu na piętnastego września i mama Adriana jak tylko usłyszała konkretną datę wzięła się z zapałem za przygotowania. Jeszcze raz próbowała nas namówić na huczne wesele, ale nie zgodziliśmy się. Nie znałam rodziny i przyjaciół Adriana nie chciałam poznawać od razu całej masy ludzi. Woleliśmy kameralne przyjęcie. Pani Zaorska obiecała wszystkim się zająć więc spokojnie mogliśmy wyjechać na wakacje. Obie z Dianą bardzo  cieszyłyśmy się na ten wyjazd. Nigdy nie byłam nad morzem i bardzo chciałam je zobaczyć, ale nie tylko dlatego się cieszyłam. Byłam zadowolona, że przez ten czas będę miała go tylko dla siebie. Nie będę musiała się nim dzielić z innymi jego kochankami.

Nim wyjechaliśmy poprosiłam go, żeby pojechał przez Wrocław bo bardzo chciałam odwiedzić grób mojej mamy. Nie bardzo było nam to po drodze, ale nie robił z tego problemu. Wyruszyliśmy wczesnym rankiem piętnastego sierpnia i wszyscy byliśmy w wyśmienitych humorach. Podróż mijała nam spokojnie i Diana cały czas nam śpiewała. Gdy zajechaliśmy pod cmentarz we Wrocławiu przestałam się uśmiechać. Nie byłam na grobie mamy wiele lat. Odkąd po skończeniu szkoły uciekłam od ciotki nie wróciłam tu i bałam się, że zastanę ruinę. Jakie było moje zdziwienie kiedy podchodząc do jej grobu zobaczyłam piękny marmurowy pomnik. Przez chwilę nawet się zastanawiałam czy dobrze trafiłam, ale imię i nazwisko oraz daty narodzin i śmierci się zgadzały. Zastanawiałam się kto postawił ten pomnik i dba o grób. Ciotka ani razu po śmierci mamy tutaj nie zajrzała. Póki u niej mieszkałam często przychodziłam do mamy i z nią rozmawiałam, ale gdy wyjechałam nikt już o niej nie pamiętał. Wątpiłam bardzo, żeby ciotce się nagle odmieniło i zaczęła tu przychodzić. Jednak wyraźnie było widać, że ktoś jest tutaj częstym gościem. Pomnik był czysty w wazonie stały świeże kwiaty i palił się znicz. Diana z Adrianem stali nieopodal, a ja podeszłam pod sam grób i cicho się modliłam. Prosiłam mamę by miała mnie i Dianę w opiece, byśmy zaznały wżyciu odrobinę szczęścia. Gorąco modliłam się o miłość Adriana. Wpadłam w melancholijny nastrój i kiedy wróciliśmy do samochodu nie było już śmiechu. Diana sama widziała, że jestem smutna i nie śpiewała już, a po chwili odezwała się

-Ty nigdy nie umrzesz mamusiu prawda?

-Kiedyś umrę niestety – odparłam cicho

-Ale ja nie chcę – przestraszyła się – Nie pozwolę ci

-Każdy człowiek rodzi się i umiera – próbowałam jej tłumaczyć

-Ale ty nie możesz. Ja ci na to nie pozwolę i tatuś też nie. Prawda tatusiu? Nie pozwolimy mamusi umrzeć

-Nie, nie pozwolimy – odparł spokojnie i dodał – Ale teraz nie będziemy o tym rozmawiać bo jedziemy na wakacje i ma być wesoło – po czym włączył głośną muzykę i zaczął śpiewać razem z wykonawcą specjalnie fałszując by nas rozśmieszyć

Już po chwili znów wszyscy głośno się śmialiśmy i podróż mijała nam radośnie. Do Niechorza zajechaliśmy bardzo późnym wieczorem kiedy Diana już smacznie spała. Mieliśmy załatwiony mały, wygodny apartament w prywatnym pensjonacie i raz dwa wszyscy znaleźliśmy się w łóżkach. Diana miała oczywiście oddzielny pokoik, ale i tak rano gdy się budziliśmy leżała z nami. Adrian nadal tego nie komentował. Każdego ranka wybieraliśmy się pośniadaniu na plażę i Diana nie mogła się nadziwić ilości wody. Wciąż chciała się pluskać i prosiła tatusia by nauczył ją pływać tak jak on. Uczył ją, bawił się z nią, a jej ciągle było mało. Wciąż wymyślała nowe zabawy, a on chętnie na wszystko przystawał. Na wszystko jej pozwalał i nigdy nie podniósł na nią głosu. Ja raz zwróciłam jej uwagę, żeby pozwoliła mu chwilę odpocząć, ale on nie miał jej za złe, że wylała na niego gdy leżał na plaży wiaderko zimnej wody i zaczęła po nim skakać. Wszyscy wokół mieli nas za szczęśliwą rodzinę i ja też już zaczynałam się tak czuć. To były wspaniałe wakacje, zresztą jak wszystkie chwile spędzone z nim. Adrian oczywiście nie byłby sobą gdyby nie obejrzał się za jakąś zgrabną dziewczyną, ale zaprzestał swoich podbojów. Po prostu nie miał na to czasu. Diana w ciągu dnia wypełniała mu każdą chwilę, a noce należały do mnie. Byłam szczęśliwa i nie chciałam by te wakacje się skończyły. Nie chciałam wracać do domu, do szarej rzeczywistości i jego kochanek. Wciąż tliła się we mnie iskierka nadziei, że on może jednak się zmieni, że mnie pokocha tak jak ja jego. Widziałam, że też podobały mu się te wakacje z nami bo wciąż się śmiał i żartował.

DrańOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz