4

388 13 0
                                    


Kiedyw poniedziałek wieczorem Diana siedziała przed telewizorem akurat pokazywano ile śniegu spadło w Zakopanem i wykrzyknęła

-Mamuś patrz, patrz ile tam jest śniegu. Mogłabym ulepić takiego dużego bałwana jak ty

-Chciałabyś tam pojechać? - zapytałam śmiejąc się

-Bardzo bym chciała

-No to pojedziesz

-Pojadę?! Naprawdę?! - nie dowierzała – Kiedy pojedziemy?

-Ja nie pojadę bo muszę chodzić do pracy, ale ty możesz jechać

-Sama? - zapytała przestraszona

-Nie kochanie, nie sama. Pojedziesz z innymi dziećmi, takimi jak ty

-Ale tak bez ciebie? - martwiła się

-Pojedzie z wami siostra doktora Zaorskiego

-Doktora Adriana? Ale ja jej nie znam, boję się

-Ja też jeszcze jej nie znam, ale przyjdzie tutaj w środę popołudniu i się poznamy. Jeśli jej nie polubisz to nie musisz jechać – odpowiedziałam z nadzieją, że tak się stanie.

Jeżeli ta cała Patrycja mnie lub Dianie nie przypadnie do gustu będę mogła odwołać to zamieszanie. Zapomnieć o Adrianie i o tym jak moje ciało na niego reaguje. Kiedy zniknął mi z oczu wyrzucałam to sobie setki razy i sama siebie nazywałam dziwką, ale wiedziała, że jeśli znów się do mnie zbliży to mu ulegnę niestety.

Przez resztę wieczoru i całe następne popołudnie Diana zadawała mi setki pytań na temat ewentualnego wyjazdu i coraz bardziej się do niego zapalała. Nie mogłam udzielić zbyt wielu informacji bo Adrian nie zadzwonił z potwierdzeniem. Zaczynałam żałować, że jej o tym wspomniałam i niepotrzebnie zrobiłam nadzieję. W środę zaraz po powrocie z pracy podałam szybko obiad, Diana pozmywała naczynia, a ja ogarnęłam nasze małe, przytulne mieszkanie i już o siedemnastej czekałyśmy na gości. Kiedy minęła osiemnasta zaczęłam się martwić, że wyjazd nie dojdzie do skutku. Nie myślałam o tym co mnie czeka po jej wyjeździe, ale bałam się jak to wszystko odkręcić. Diana coraz bardziej cieszyła się na wyjazd i już miałam jej wytłumaczyć, że może nigdzie nie pojedzie, gdy rozbrzmiał się dzwonek u drzwi. Razem poszłyśmy otworzyć  i zobaczyłam uśmiechniętego Adriana w towarzystwie młodej ,wysokiej, szczupłej brunetki. Diana znów dostała pudełko czekoladek i przedstawił nam swoją siostrę Patrycję.

-To pani ze mną pojedzie, tam gdzie jest tak dużo śniegu? - zapytała Diana jak tylko się przywitała

-Tak ja – potwierdziła z uśmiechem – Jeżeli tylko będziesz chciała ze mną pojechać

-A dużo tam będzie dzieci?

-Razem z tobą dwadzieścia

-A kiedy pojedziemy? - dopytywała

-Zapraszam dalej – wtrąciłam się i Diana wciąż trzymając rękę Patrycji przeszła z nią do pokoju. Kiedy Adrian przechodził obok mnie szepnął mi do ucha

-Powiedziałem jej, że to tylko koleżeńska przysługa, więc nie zdradź się – po czym musnął ustami moją szyję i poszedł za siostrą

Udałam się do kuchni żeby zaparzyć kawę. Gdy wróciłam do pokoju Diana siedziała na kanapie pomiędzy Adrianem i Patrycją i zadawała mnóstwo pytań, na które ona odpowiadała z uśmiechem. Ja i Adrian niewiele się odzywaliśmy przyglądając się im, jednak od czasu do czasu nasze spojrzenia krzyżowały się i oblewał mnie pot. Patrzył na mnie takim wzrokiem, że nie wiedziałam co robić. Nie umiałam się skupić na rozmowie gdy wprost rozbierał mnie samym spojrzeniem. Czułam się coraz bardziej zażenowana, jednak Patrycja nie zwracała na nas uwagi. Wciąż opowiadała o dzieciach i opiekunkach, które z nimi pojadą.

Wyjazd był zaplanowany na sobotę więc nie zostało dużo czasu na przygotowanie. Ustaliliśmy, że Adrian przyjedzie po nas o siódmej rano i zawiezie na miejsce zbiórki. Kiedy goście wyszli Diana był atak podekscytowana wyjazdem, że już chciała się pakować i buzia jej się nie zamykała. Cieszyłam się jej szczęściem, ale miałam kłopot z położeniem jej do łóżka, bo wciąż mówiła o feriach. Już dawno nie była tak radosna jak teraz i wiedziałam, że podjęłam słuszną decyzję. Odkąd pojawiła się na świecie wiedziałam, że zrobię dla niej dosłownie wszystko. Bałam się tego co mnie czeka, ale jakoś musiałam przetrwać te dwa tygodnie.

W nocy z piątku na sobotę obie prawie nie zmrużyłyśmy oka. Diana ciągle pytała czy spakowałam jej wszystko co potrzeba, a ja drżałam na myśl o spotkaniu z Adrianem. Już o piątej córka wyciągnęła mnie z łóżka, żebyśmy zdążyły ze wszystkim na czas. Na nic zdały się moje tłumaczenia, że mamy dość czasu. Ona nie mogła doczekać się na Adriana.

Pojawił się punktualnie, zabrał jej małą torbę i wyszliśmy .Zajechaliśmy jego eleganckim mercedesem na boisko szkolne skąd odjeżdżał autokar. Jak tylko Patrycja nas zauważyła podeszła by się przywitać i chwilę jeszcze porozmawiałyśmy. Gdy podjechał autokar opiekunki zadbały by wszystkie dzieci oddały bagaże kierowcy. Trudno było mi się pożegnać z Dianą bo oprócz jej pobytu w szpitalu jeszcze nie rozstawałyśmy się na tak długo. Przytuliłam ją mocno do siebie mówiąc

-Bądź grzeczna żabko i słuchaj opiekunek

-Dobrze mamusiu

-Będę za tobą tęsknić

-Ja też, ale cieszę się, że mogę jechać

-Kocham cię córeczko

-A ja kocham cię jak stąd do nieba i z powrotem – ucałowała mnie i pobiegła do autobusu.

-Miej na nią oko – poprosiłam Patrycję – To jej pierwszy samodzielny wyjazd i daj znać jak dojedziecie na miejsce

-Dobrze, zadzwonię. O nic się nie martw – pocałowała mnie w policzek i odjechały

-Ładne powiedzenie „Kocham cię jak stąd do nieba i z powrotem" - zacytował – Skąd ona to zna ?

-Często tak do niej mówię, a ja z kolei słyszałam to od swojej mamy – odpowiedziałam wsiadając z nim do samochodu

-Jedziemy do mnie tak? - upewnił się

-Chciałabym zabrać ze sobą kilka rzeczy skoro mam spędzić u ciebie aż dwa tygodnie

-Gdyby nie fakt, że musisz chodzić do pracy żadne ubrania nie byłyby ci potrzebne. Zamierzam jak najszybciej cię ich pozbawić – powiedział z lekkim uśmiechem i skierował się w stronę mojego domu


 Nie odzywałam się do niego całą drogę. Nawet bałam się na niego spojrzeć. Gdy zatrzymał się pod moim blokiem szybko pobiegłam na górę. Spakowałam się i sprawdziłam czy wszystko powyłączałam z prądu i wyszłam z drżącym sercem. Denerwowałam się jak nigdy wcześniej. Adrian czekał na mnie w samochodzie słuchając głośnej muzyki. Gdy wsiadłam ściszył ją i ruszyliśmy. Ze wstydu i zażenowania nie mogłam wydusić z siebie ani słowa.

DrańOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz