2

517 16 1
                                    


Następnego dnia tak jak Dianie obiecałam zaraz po pracy poszłam do szpitala. Kiedy weszłam na oddział zauważyłam doktora Zaorskiego rozmawiającego z pielęgniarką. Skinęłam głową na powitanie i nie chcąc mu na razie przeszkadzać przeszłam obok, ale on jednak sam podszedł do mnie

-Proszę nie budzić teraz córki – polecił z pięknym uśmiechem – Cały dzień męczyliśmy ją badaniami i dopiero co zasnęła

-Dobrze – skinęłam głową – Jak długo tu będzie leżeć?

-Dziś jeszcze pani nie odpowiem na to pytanie, ale jutro będziemy mieli już wyniki badań i będę wiedział więcej. Zapraszam więc jutro.

-Mogę być dopiero po południu, tak jak dziś

-W porządku ja będę tutaj do dziewiętnastej więc na pewno się spotkamy

Weszłam cicho na salę i chwilę posiedziałam przy jej łóżku. Jej szczupłe ciałko leżało nieruchomo na łóżku, ale spokojnie i głęboko oddychała. Nadal źle wyglądała, ale nie miała już gorączki. Spała bardzo mocno i czule pogłaskałam ją po twarzy. Tak bardzo było mi przykro, że tak często chorowała. Starałam się jak mogłam by w domu było jej ciepło, ale mieszkaliśmy bardzo długo w starym domu i nim piec zagrzał mieszkanie obie trochę marzłyśmy. Dopiero od miesiąca mamy mieszkanie w nowym bloku z centralnym ogrzewaniem. Mała biedna nie była przyzwyczajona do takich temperatur i często się pociła, a potem jak otwierałam okno to chociaż ją ostrzegałam stawała przy nim by się schłodzić. Trudno mi było mieć ją ciągle na oku bo miałam mnóstwo roboty w domu kiedy wracałam z pracy.

Posiedziałam przy niej godzinkę po czym wróciłam do domu. Następnego dnia jak na złość znów w pracy mieliśmy młyn bo szefowa dostała zamówienie na dużą ilość narciarskich strojów i wszystkie musiałyśmy szyć dłużej niż zwykle. Do szpitala dotarłam więc dopiero po osiemnastej. Kiedy weszłam do Diany na salę siedział przy niej doktor Zaorski. Widząc mnie wyszedł i powiedział, bym za chwilkę do niego przyszła. Przywitałam się najpierw z córeczką i ucałowałam ją, a ona oburzyła się lekko

-Dlaczego wczoraj do mnie nie przyszłaś?

-Przyszłam kochanie, ale spałaś, a pan doktor nie pozwolił cię budzić

-Było mi smutno wieczorem jak cię nie było i pan doktor opowiedział mi bajkę o czerwonym kapturku. On jest bardzo fajny i często tu do nas przychodzi. Zawsze nam coś fajnego opowie i śmieje się z nami. Wszyscy tu go lubią i mówią, że to najlepszy lekarz na świecie

-Cieszę się – uśmiechnęłam się zadowolona, że Diana znów zaczyna szczebiotać i wygląda trochę lepiej – Pójdę teraz do niego i zapytam jak długo tutaj będziesz dobrze?

-Dobrze, ale przyjdź tu jeszcze bo nie chcę znów być sama.

-Przyjdę kochanie, tylko porozmawiam z panem doktorem

Wyszłam na korytarz nie bardzo wiedząc gdzie go szukać. Podeszłam do pokoju pielęgniarek by o niego zapytać. Siedział tam i śmiał się z jakąś młodą dziewczyną. Zauważył mnie jednak od razu, przeprosił ją i wyszedł do mnie. Zaprowadził do swojego gabinetu i usiadł przy biurku, wskazując krzesło naprzeciw odezwał się

-Mam już wyniki wczorajszych badań i nie chcę panią martwić , ale nie są najlepsze. Obawiam się, że poleży u nas trochę dłużej niż przypuszczałem

-To znaczy?

-Nie wiem jeszcze dokładnie bo to też dużo zależy od jej organizmu, jak zareaguje na leczenie. Ma też początki anemii i małą niedowagę

-Zawsze była szczupła i trochę niejadek. Zresztą urodziła się już z niedowagą

-Kto wcześniej leczył Dianę?

-Doktor Szostak z przychodni na Krakowskiej, dopiero miesiąc temu się przeprowadziłyśmy

-Tak wiem, mówiła pani. Tak się składa, że znam doktora Szostaka i skontaktuję się z nim w sprawie córki. Proszę się nie martwić, zrobimy wszystko, żeby wyleczyć ją z tych corocznych dolegliwości – zakończył z uśmiechem

Cały czas jak do mnie mówił uważnie mnie obserwował. Później jeszcze omówił poszczególne wyniki jej badań, ale prawie wcale nie spuszczał ze mnie wzroku. Głupio się trochę czułam pod tym natarczywym spojrzeniem. Kultura wymagała by patrzeć rozmówcy w oczy, ale jakoś nie potrafiłam. Bardzo mnie onieśmielał. Wbijałam więc wzrok w biurko gdzie trzymał splecione, wypielęgnowane dłonie bez obrączki. Był grzeczny i uprzejmy, ale nie podobało mi się to jego spojrzenie. Jakby chciał mnie prześwietlić tymi swoimi ciemnymi oczyma. Kiedy skończył rozmowę i już prawie wychodziłam z jego gabinetu odezwałam się

-Dziękuję, że opowiedział pan Dianie bajkę, bardzo je lubi

-Drobiazg, naprawdę. Ona lubi słuchać, a ja opowiadać więc zgraliśmy się. Zresztą bardzo polubiłem tę małą gadułę. Jak tylko wczoraj gorączka ustąpiła to buzia jej się nie zmykała

Wróciłam do Diany i posiedziałam z nią jeszcze ponad godzinę. I tak było codziennie, zaraz po pracy biegłam do szpitala i siedziałam przy córce. Często spotykałam w jej pokoju doktora Zaorskiego i ona też ciągle o nim mówiła widać było, że bardzo się polubili.


 Diana przeleżała w szpitalu aż dwa tygodnie, ale w pełni wróciła do zdrowia. Kiedy zabierałam ją do domu wprost wymusiła na swoim lekarzu odwiedziny. Obiecał więc, że przyjdzie do niej w niedzielę, ale mówiąc szczerze nie bardzo w to wierzyłam.

DrańOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz