18. Sofferenza

1.4K 45 5
                                    

Definitywnie mama miała rację.

Nie ważnie kiedy powiem te dwa kluczowe słowa.

Wiem, że Logan zaczeka póki ja nie będę gotowa. 

Po dobrych kilkunastu sekundach odsunęłam się od Alice i posłałam jej dziękczynny uśmiech. Chciałam już coś powiedzieć, jednak w tym momencie do salonu wszedł mój wujek chrzestny. Z ogromnym zdziwieniem na twarzy otarłam łzy i wstałam aby się z nim przywitać. Pomimo, że unikałam go tak samo jak ojca chyba ostatnio odpuściłam jemu jak i ojcu. Być może było to spowodowane tym, że wybaczyłam również Loganowi. 

- Nie tak wyobrażałem sobie pierwsze normalne spotkanie po czterech latach ale chyba w mojej sytuacji nie powinienem narzekać. - zaśmiał się mężczyzna, kiedy objęłam go mocno w pasie. Po dobrych kilkunastu sekundach odsunęłam się od Chrisa a w jego oczach dostrzegłam łzy. Na mojej twarzy pojawił się ogromny uśmiech. - I do czego doprowadziłaś? - zaśmiałam się na jego słowa a mama obok pokręciła głową. 

- Ja na każdego tak działam. To było nieuniknione. - zadrwiłam, kiedy mama zaśmiała się po raz kolejny i ruszyła do kuchni skąd dochodziły dźwięki połączenia telefonicznego. 

- A więc co cię tu sprowadza? I czemu w końcu przemówiłaś ludzkim głosem? - zapytał Chris, kiedy już nieco opanowaliśmy nasz śmiech. 

- Przyjechałam ze względu na pracę ale i również towarzyszę Loganowi. Isabelle jest chora. - wyznałam prawdę gdyż wiedziałam, że moja mama zdążyła już mu to powiedzieć. Jakby nie patrzeć moi rodzice przez cztery lata mojej nieobecności pomagali matce Logana. A skoro mój ojciec wiedział, Chris też musiał. Oni wiedzieli o sobie wszystko. Byli niemalże idealnym wzorem do naśladowania pod kątem braterstwa. 

- Słyszałem. - odpowiedział. - Słyszałem również, że Stefano wcale nie zmarł. Podobno wrócił do Stanów. - powiedział jednak wyczułam, że w jego głosie kryło się zapytanie. 

- Tak to prawda. Ze względu na Isabelle wrócił do Los Angeles. Rozmawiałam z nim. Wcale nie ma teraz złych zamiarów. Wrócił bo chce być blisko Isabelle. - powiedziałam szczerze i zgodnie z prawdą. Wczoraj kiedy Logan wyjechał załatwić pewne sprawy, miałam okazję porozmawiać z Stefano sam na sam. Wierzyłam w to co mówił. Nie kierował się już chęcią zemsty. Chciał po prostu być przy swojej byłej żonie i zacząć żyć od początku. Szczerze mówiąc ogromnie trzymałam kciuki żeby mu się to udało.

- W takim razie do kiedy zostajesz? - zapytał zamyślony. Zaczął zachowywać się nieco inaczej niż przed kilkoma minutami. 

- W Los Angeles do końca tygodnia, jednak jutro z Loganem jedziemy do jego rodzinnego domu i tam przenocujemy razem z Willem i jego narzeczoną. - wyjaśniłam w lekkim uśmiechem. Przez ostatnie dni lubiłam ten spokój i normalność. Szczerze mówiąc lubiłam kiedy William i Lily nocowali z nami w mieszkaniu. Lily była świetną i przecudowną kobietą, z którą dzieliłam wiele wspólnych tematów. A przez te cztery lata brakowało mi również tych docinków Willa. Teraz czułam się szczęśliwa bo byłam przede wszystkim u boku Logana. 

- Wiesz, że mi się to nie podoba. Jesteś tam sama pośród całej ich rodziny... - zaczął a ja wywróciłam oczami. Momentalnie uniosłam dłoń aby przestał mówić. Wiedziałam co myślał o Loganie jak i jego rodzinie gdyż Arthur myślał podobnie.

- Przyjechałam tu z Loganem. Jestem pewna, że nic mi się nie stanie więc nie musisz się martwić. 

- Co z nim? Co jest między wami? - zapytał a ja coraz bardziej doszukiwałam się drugiego dna w tych pytaniach. Dlaczego tak wypytywał o Logana i jego rodzinę. Jest przecież wiele innych tematów, o które mógłby zapytać po prawie czteroletnim milczeniu. 

Wieczna miłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz