24. Lutto e dolore.

1.4K 63 6
                                    

Był ranek a ja, po dość ciężkiej nocy zeszłam do kuchni, w celu wypicia kawy ale i też zażycia leków. W rezydencji panowała głucha cisza. Nie było słychać nawet płaczu Victora, którego w nocy niekiedy było słychać. Podeszłam do ekspresu i w oczekiwaniu na kawę, oparłam się o kuchenny blat. 

Tej nocy, przeszłam chyba największą mieszankę emocji. Po smutek i płacz aż po pożądanie. Słowa Felicii cholernie zabolały. Po przybyciu wraz z Loganem do sypialni płakałam z dobrą godzinę. Brunet rzetelnie przy mnie trwał, cały czas tuląc mnie do swojego boku. Później sporo rozmawialiśmy. O naszej przeszłości. Cała noc została zwieńczona seksem. 

Pomimo tego, co stało się niedawno, nie miałam traumy czy wstrętu. Przez ostatnie dni nie brałam również tabletek antykoncepcyjnych. Nie zamierzaliśmy z Loganem starać się teraz o dziecko, gdyż to nie był najlepszy na to moment, jednak wspólnie uznaliśmy, że nie będziemy się również przesadnie przejmować o antykoncepcję. Ginekolog jasno wyraził się, że moje szanse na zajście w ciąże wahają się od zera do trzydziestu procent. 

- O tej godzinie na nogach? - z mojego letargu wyrwała mnie Lily. Na jej twarzy widniało ogromne zmęczenie. Zapewne to ona musiała, za każdym razem wstawać do synka. Kiedy wyciągnęłam kubek z kawą, brunetka podeszła do mnie i jednym ruchem zabrała mi moją własność, po czym upiła kilka łyków napoju. - To aż dziwne sądząc po dźwiękach, jakie dobiegały do naszej sypialni aż do rana. - dodała po chwili z uśmieszkiem, ponownie delektując się kawą. Przewróciłam oczami na jej słowa chcąc przygotować następną kawę. 

- Mam ostatnio problemy ze snem. - odparłam zgodnie z prawdą. Ostatnio, znaczyło od momentu porwania. I nie, nie chodziło tu o lęk przed następnym poraniem. 

- Mia, czy masz mi za złe to, co wyznałam wczoraj wieczorem? - zapytała z smutkiem. Kiedy ekspres nalewał kawę do kubka ja, podeszłam do brunetki i chwyciłam ją za dłoń. 

- Lily, stanęłaś w mojej obronie, nie mogłabym Ci mieć tego za złe. - odpowiedziałam szczerze, a ta uśmiechnęła się lekko na moje słowa. Widocznie musiało ją to zadręczać całą noc. Sięgnęłam po swoją kawę i w ciszy delektowaliśmy się obie jej smakiem. W domu panowała cisza, jednak chwilę później w przejściu stanął Logan. Jego włosy były nieułożone. Miał na sobie spodnie garniturowe a w biegu zapinał czarną koszulę. Zmarszczyłam brwi, robiąc kilka kroków do przodu. 

- Coś się stało? - zapytałam, gdy ten męczył się z zapięciem guzików przy nadgarstkach. Podeszłam do niego by mu pomóc. Kiedy już uporałam się z guzikami, ten spojrzał na mnie. 

- Nie, a właściwie to raczej tak. Dzwonił Michael. Twoi rodzice o wszystkim się dowiedzieli. Arthur jak się okazało wiedział o porwaniu. Był to ich wspólny pomysł. Krótko mówiąc chcieli tobie wybić mnie z głowy. - zaśmiał się, pokazując na siebie. - W ich planie nie było nic o podawaniu żadnych środków, prócz tego odurzającego by przewieść Cię do tego domu. Twój ojciec gdy dowiedział się o tej sytuacji omal nie posłał Christophera na tamten świat. Matka natomiast się załamała. Chce się z tobą zobaczyć, jednak pamiętaj, że jeśli nie chcesz nie musisz.

- Pojadę tam. To moja matka. Była przy mnie w najgorszych momentach. - powiedziałam, gdy Logan złapał za moje dłonie w pocieszającym geście. - Co teraz z tym wszystkim? Co z Michaelem?

- Odbył rozmowę z swoim ojcem. Starzec stawia opór. Ściągnął najlepszych lekarzy i prawdopodobnie wyjdzie z tego. On nie chce oddać dziedzictwa. Znajdujemy się w dość ciężkiej sytuacji. I pomyśleć, że to wszystko załatwiłaby kulka w czaszkę... - rozmarzył się brunet, na co uderzyłam go w klatkę piersiową. 

- Nie możesz tak gadać. - upomniałam go. Mimo, że znienawidziłam mojego wuja, wciąż nie przywykłam do mafijnego języka, którym posługiwał się mój chłopak. - To musi się w końcu skończyć. Muszę porozmawiać z Chrisem jak i Arthurem. Porwano najpierw mnie. Kto wie do czego posunie się Chris. To całe dziedzictwo musi przejąć Michael. 

Wieczna miłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz