16. Torna alla famiglia

1.5K 50 6
                                    

 - Więc proszę Cię, nie łam mi więcej serca tak jak łamiesz prawo.

***

Obudziłam się otulona ciepłym męskim ramieniem. Tuż za moimi plecami leżał Logan. Jego ręka oplatała mnie w talii skutecznie uniemożliwiając jakikolwiek ruch. Po jego spokojnym oddechu mogłam wywnioskować, że jeszcze spał. Uśmiechnęłam się pod nosem, przypominając sobie wczorajszy wieczór. Tak dużo się działo. Ale było to nam potrzebne. Teraz obaj nic przed sobą nie ukrywaliśmy, wierzyłam w to. 

Przekręciłam się na plecy i spojrzałam na śpiącego bruneta. Wyglądał tak bezbronnie. Jakież to ironiczne, że właśnie przytulał się do mnie boss mafii. A ja stojąca na czele prawa i pilnująca sprawiedliwości, zakochałam się w mężczyźnie, który notorycznie je łamie. Zaśmiałam się pod nosem na same wspomnienie o tym jak potoczyło się moje życie. Mimo wszystko nie zamieniłabym go na żadne inne. 

Dłonią zjechałam po ręce Logana, obserwując każdy tatuaż. Kiedy dotarłam do dłoni, spojrzałam na knykcie. Na każdym wytatuowana była jedna drukowana literka. Całość układała się w słowo "Fiore". Nie miałam pojęcia co to oznacza, jednak Logan często tak do mnie się zwracał. Musiało więc być to związane ze mną. Uśmiechnęłam się do siebie na samą myśl, że mógłby wytatuować sobie coś związanego z moją osobą. Splotłam razem nasze dłonie i spojrzałam na jego twarz, która wykrzywiła się w grymasie. 

- Jeszcze dziesięć minut, błagam. - wyszeptał kładąc głowę w zagłębieniu mojej szyi. Sięgnęłam po telefon by spojrzeć na godzinę. Cholera, była siódma trzydzieści. Na ósmą umówiłam się z Alex aby dokończyć pracę nad nowym projektem. Niech to szlag. Zapomniałam nastawić budzika. 

- Logan, ty możesz spać ale ja mam pracę. Mógłbyś mnie wypuścić? Muszę wziąć prysznic. - jęknęłam, próbując się podnieść, jednak nic z tego. Ramiona mężczyzny jeszcze bardziej zacisnęły się na moim ciele, jak gdyby specjalnie. - Logan... - zaczęłam, jednak nie dane mi było dokończyć. 

- Ciii... mówiłem, że jeszcze chwila. Zostań ze mną. - wyszeptał, składając na moim obojczyku lekki pocałunek. Westchnęłam ciężko i opadłam obok bruneta, wciskając w jego usta delikatny pocałunek. Brunet od razu oddał pieszczotę i przyciągnął mnie bliżej siebie, jednak odsunęłam usta. Logan otworzył powieki i zdziwiony spojrzał na mnie. 

- Umówiłam się z asystentką. Jeżeli nie zejdę za kilkanaście minut do restauracji na dole, przyjdzie tu i zastanie nas całkowicie nagich w łóżku. Nie chcemy tego. - powiedziałam dobitnie a ten westchnął męczeńsko i poluźnił uścisk. 

- Jak dla mnie każda opcja z tobą u boku jest dobra. - mruknął gdy ja wstałam zasłaniając się jednym z koców. - I nie musisz się zasłaniać. Wszystko co zakrywasz, należy do mnie. - powiedział z cwaniackim uśmieszkiem. Pokręciłam głową chodź wiedziałam, że ma rację. Każdy skrawek mojego ciała został naznaczony przez niego. Już dawno. Już cztery lata temu, cała należałam do tego czarnookiego bruneta. 

***

- Wygląda na to, że wszystko gotowe. Została tylko kwestia rozegrania dowodów, jednak tym zajmę się już sama. Do końca dzisiejszego dnia masz wolne. - powiedziałam z uśmiechem, zamykając laptopa. Nasze spotkanie w restauracji zajęło nam nieco ponad godzinę. Przez ten czas otrzymałam kilka wiadomości od Logana i nie mogłam się doczekać, kiedy już wrócę do apartamentu. 

- W takim razie dziś w samotności, zjem obiad. - zaśmiała się, wstając od stolika. Kiedy już zabrałyśmy wszystkie rzeczy, skierowałyśmy się do windy. 

- Mogę zjeść z tobą, tylko... - zaczęłam, jednak ta od razu mi przerwała gestem dłoni. 

- Widziałam auto na miejscu parkingowym zarezerwowanym pod twój apartament. Tego samochodu nie da się od tak ominąć. Kilka razy widziałam was razem w biurze. Nie chcę się narzucać. Zadzwonię do przyjaciółki, która tu studiuje. Mną się nie martw. - powiedziała a chwilę później drzwi windy otworzyły się na naszym piętrze. Kiedy szatynka chciała odwrócić się by jak najszybciej znaleźć się w swoim apartamencie, złapałam ją za ramię. 

Wieczna miłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz