11. Ti amo.

1.6K 47 20
                                    

Doszło do bójki.

Między Panem Wilsonem a klientem Caruso.

Między Gabrielem a Loganem.

***

Stałam w osłupieniu, patrząc wprost na swoją asystentkę. Alex również czekała na jakąkolwiek moją reakcję, jednak nie dowierzałam w słowa, które zostały wypowiedziane przez kobietę. Po chwili ponownie zlustrowałam moją pracownice. Ta coraz bardziej zaniepokojona, rzucała mi swoje ukradkowe spojrzenia. W końcu ocknęłam się z letargu i okrążyłam swoje biurko. 

- Chodź ze mną. - zagadnęłam do kobiety, po czym razem udaliśmy się do mojej prywatnej windy, z której korzystałam tylko ja i ewentualnie Clara. Jednym przyciśnięciem karty po czytniku, winda ruszyła na parter. Byłam przerażona i wściekła jednocześnie. Wściekła na Logana, że dał ponieść się emocjom i wdał się w bójkę z moim byłym. A przerażona tym, co może mu się stać. Kiedy już dojechaliśmy a winda otworzyła się, szybko wybiegłam na korytarz. Korytarz prowadził prosto do recepcji, gdzie miało rzekomo dojść do owej bójki 

Kiedy znalazłam się już w środku ogromnego pomieszczenia, zauważyłam niewielki tłum osób, który ustawił się w kole. Odetchnęłam ciężko i zaczęłam przepychać się przez głównie moich pracowników. Kiedy dotarłam już do samego środka, stanęłam wściekła. 

W obecnej chwili, Logan siedział na biodrach szatyna i okładał pięściami jego twarz. Gabriel natomiast wykrzykiwał poszczególne przekleństwa, również nie będąc dłużnym Loganowi. Zdążyłam zarejestrować stróżkę krwi, która ciekła powolnie z łuku brwiowego Caruso. Wyglądał źle jednakże to ten drugi mężczyzna, wyglądał o wiele gorzej. 

Zacisnęłam wargę, po czym zakryłam dłonią usta. Nie wiedziałam co robić, powiedzieć czy jak ich powstrzymać. Poczułam mocny uścisk na swoim ramieniu. Jak się okazało była to Clara, która tak samo jak ja była w ogromnym szoku. Sekundę później przez ludzi przecisnęli się barczyści mężczyźni, którzy odciągnęli Logana i obezwładnili, w taki sposób, że leżał twarzą do marmurowej podłogi. Siłował się jednak ochroniarze mieli znaczną przewagę. Spojrzałam na Gabriela, stracił przytomność. 

Kurwa. 

- Niech ktoś zadzwoni po karetkę! - krzyknęłam do całego tłumu. Każdy jednak stał przerażony, nie będąc się w stanie ruszyć. Po chwili zauważyłam jak jeden z moich pracowników wyciąga komórkę i odchodzi na bok, by wykonać połączenie. Na drżących nogach podeszłam do nieprzytomnego ciała mężczyzny. Musiałam sprawdzić, czy w ogóle żył. Jego twarz była cała we krwi, tak samo jak biała koszula. Nachyliłam policzek do jego warg, poczułam delikatnie wydychane powietrze. Jakiś kamień serca mi spadł. Niezależnie od tego co mi zrobił, nie chciałam jego śmierci. Tym bardziej gdyby winnym za to, został Logan. 

Szybko wstałam z kolan i podbiegłam do Logana, gdzie coraz więcej ochroniarzy go trzymało. Ten nie dawał za wygraną, cały czas się szarpiąc. 

- Puśćcie go do cholery jasnej. On ledwo oddycha. - na mój podniesiony głos kilku ochroniarzy postąpiło zgodnie z moimi poleceniami, puszczając mężczyznę. Jednak nadal dwoje pozostałych dociskało twarz Logana do marmurowej podłogi. 

- Pani Roberts, ten mężczyzna jest agresywny. - zwrócił się do mnie jeden z nich. 

- Powiedziałam coś. Jeżeli go nie puścicie, zostaniecie zwolnieni w trybie natychmiastowym. - zagroziłam na co ci niepewnie poluzowali uścisk. Logan wyrwał im się z łatwością i stanął przede mną. Kiedy zobaczył w oddali leżące bezwiednie ciało Gabriela, ponownie chciał ruszyć przed siebie. Jednak zatrzymałam go, stając mu na drodze. 

Wieczna miłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz