31. Attesa.

806 30 10
                                    

Obudziłam się w dobrze znanej mi sypialni. Byłam zdezorientowana. Nie pamiętam jak tu się dostałam. Delikatnie podniosłam się na rękach do siadu. Zakręciło mi się w głowie. Rozglądałam się po pomieszczeniu, próbując sobie cokolwiek przypomnieć. Byłam sama w pokoju. 

W końcu fale wspomnień zalały moją głowę. Niepokojący telefon Williama, nasz przyśpieszony lot, a w końcu strzelanina na pasie startowym. Z sekundy na sekundę przypominałam sobie coraz więcej rzeczy. Byłam przerażona, a w głowie kotłowało mi się coraz więcej myśli. 

Wstałam spanikowana. Miałam na sobie swoją piżamę. Ktoś musiał mnie przebrać. Kiedy podeszłam do drzwi i pociągnęłam za klamkę usłyszałam rozmowy dochodzące z dołu. Powolnie zdecydowałam się zejść na dół. Dotarłam do salonu, gdzie na kanapie ujrzałam mnóstwo osób. Jednak moją uwagę przykuł mężczyzna stojący pośrodku salonu. Logan stał cały i zdrowy. 

Podbiegłam do niego, nie zważając na to, że być może nie wyglądam najlepiej, a teraz uwagę na nas skupiają wszystkie osoby tu zebrane. Mnie to nie obchodziło. Najważniejsze było to iż mój mąż był cały i zdrowy. 

- Wszystko w porządku? Dobrze się czujesz? Coś nie tak? - zapytał Logan, gdy po chwili odsunęłam się od niego by spojrzeć mu w oczy. - Lekarz przebadał cię i mówił ze wszystko jest dobrze, ale możemy pojechać do szpitala zrobić tomograf dla pewności. 

- Wszystko w porządku. Boli mnie tylko głowa ale to nic takiego. Co stało się na lotnisku? - zapytałam zerkając na kanapę. Dostrzegłam Williama oraz Lily, natomiast pozostali mężczyźni nie byli mi znani. Od razu zajęłam miejsce obok dziewczyny a ta z nieodgadnionym wyrazem twarzy, zamknęła mnie od razu w swoich objęciach. 

- Strzelanina. Olivier musiał dowiedzieć się, że wracasz i postanowił godnie przywitać Cię. - zadrwił William w połowie do mnie a w połowie do męża. 

- Ale co się tam wydarzyło? Pamiętam jak Rafael ciągnął mnie do auta, później film mi się urywał. 

- Celowano w ciebie. Rafael ochronił Cię w ostatniej chwili. - wyszeptała tuż obok mnie Lily, a ja zmarszczyłam brwi, spoglądając na Logana. Ten tylko przymknął oczy, głośno wzdychając. 

- O jezu. Co z nim? Miał kamizelkę? - przerażenie ogarnęło moje ciało. 

- Nikt nie był przygotowany na jebaną strzelaninę na kurwa moim terenie. - westchnął wściekły Logan, podchodząc do mnie. Moje dłonie zaczęły się niekontrolowanie trząść. Mąż przykucnął przede mną i objął moje dłonie. 

- Co z nim? Powiedz, że nic mu nie jest, proszę. - wyszeptałam, a do oczu niemalże cisnęły mi się łzy. Gdyby było z nim dobrze to na pewno byłby tu. 

- Kula przebiła jedną z tętnic. Moi lekarze właśnie go operują. - powiedział Logan, a ja poczułam jakbym miała zaraz zemdleć. On mnie ochronił. Gdyby tego nie zrobił byłabym teraz na stole operacyjnym na jego miejscu. 

- Wyjdzie z tego. Już nie takie rzeczy przechodził. - powiedział William, mimo tego łzy zaczęły spływać po mojej twarzy. - Kochanie zabierz Mię do sypialni. Musimy porozmawiać a Mia powinna się uspokoić. - dodał po chwili brunet. Dziewczyna obok mnie pokiwała tylko głową i łapiąc mnie za dłoń ruszyłyśmy na górę. Byłam zdruzgotana. To przeze mnie Rafael walczy teraz o życie. 

***

- Co z nim? - spytałam od razu, gdy do pokoju wszedł Logan. Brał on prysznic po tym jak wszyscy opuścili nasz dom, jednak miałam nadzieje, że brunet wie już coś więcej na temat stanu zdrowia Rafaela. 

- Nikt jeszcze nie dzwonił. Zapewne operacja wciąż trwa. Spokojnie, to najlepsi lekarze w całych stanach, poskładali już niejednego w gorszym stanie. - powiedział mąż, wycierając ręcznikiem mokre włosy, po czym zbliżył się do łóżka by usiąść obok mnie. 

Wieczna miłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz