20. Wytrzymaj dla mnie, ti prego

1.4K 51 25
                                    

- Oczywiście Fiore. Kocham Cię. - oddał pocałunek a po tych słowach wyszedł z garderoby a już po chwili usłyszałam trzask drzwi frontowych i ryk samochodów na zewnątrz.

***

Minęły ponad dwa tygodnie od wyjazdu Logana. Dostawałam sporadycznie krótkie wiadomości od niego. Mimo wszystko bardzo długo nie rozmawialiśmy a ja coraz bardziej zaczynałam się martwić. Mimo codziennego rytmu pracy nadal nie przestawałam myśleć o Loganie i o tym co się z nim dzieje. Mój spokój w biurze przerwała Clara, która wparowała do mojego gabinetu. 

- Mia dzwonił Thomas. - zaczęła zdyszana, łapiąc się za brzuszek ciążowy. Zdziwiona wstałam i przysunęłam krzesło biurowe w jej kierunku tak aby mogła usiąść. Blondynka chwilę oddychała miarowo aby złapać więcej powietrza, po czym ponownie z przerażeniem na mnie spojrzała. 

- Clara co się stało? - zadałam pytanie nie wiedząc o co chodzi. 

- Pracownik Logana dzwonił do Toma. Logan wrócił do Vegas. Na pasie startowym, na którym wylądowali odbyła się strzelanina. Logan jest ciężko ranny. - powiedziała drżącym głosem a ja niemal nie upadłam. Ręce zaczęły mi drżeć. Jak to ranny?

- Gdzie on teraz jest? - tylko te pytanie potrafiłam zadać w tamtym momencie. 

- Poinformowano Thomasa, że Logana przewieziono do waszego domu i to tam czekają na lekarza. - odpowiedziała a ja natychmiast wstałam i łapiąc swoją torebkę ruszyłam do wyjścia. - Mia nie powinnaś prowadzić! - krzyknęła za mną przyjaciółka, jednak w tamtym momencie było to dla mnie nie istotne. 

- Dopilnuj aby w kancelarii nie zapanował chaos. - to były ostatnie moje słowa wypowiedziane przed opuszczeniem w trybie ekspresowym kancelarii.

***

Wjechałam jak najszybciej na posesję naszego domu. Stało tu mnóstwo czarnych aut. Domyślałam się, że są to samochody pracowników Logana. Jak najszybciej zgasiłam auto i wbiegłam do domu. Już w salonie roiło się od mężczyzn w garniturach. Ci tylko kręcili się po domu, jednak widząc mnie zastygli w miejscu. 

- Gdzie jest Logan? - przebiegłam wzrokiem po wszystkich zgromadzonych, jednak Ci ani drgnęli. - Gdzie jest do kurwy Logan?! - wrzasnęłam już głośniej a tuż po moich słowach z kuchni wyłonił się Rafael. Jego koszula była cała we krwi nie wspominając już o rękach. Momentalnie przed oczami mi pociemniało. - Jezu Chryste... - wyszeptałam, po czym runęłam na kolana. 

Rafael od razu do mnie podbiegł, jednak ja przerażona odsunęłam się od niego. W moich oczach stanęły łzy a świat zawirował. 

- Co z nim? - załkałam gdy ten uważnie mi się przyglądał. Mężczyzna podał worki z lodem innemu a sam skupił całą uwagę na mojej osobie.

- Nie będę Cię okłamywać. Jest źle. Przywieźliśmy go tu trzydzieści minut temu. Lekarz będzie za kolejne trzydzieści a on się wykrwawia. Jest obecnie na granicy omdlenia. Majaczy, mówił twoje imię. - powiedział Rafael a ja jeszcze bardziej zapłakałam. Po chwili mężczyzna pomógł mi ustać i asekurując mnie skierowaliśmy się na górę do pokoju gościnnego. Kiedy weszliśmy do pokoju omal nie upadłam. 

Na zakrwawionym prześcieradle leżał Logan. Jego spodnie zostały rozcięte a na prawym udzie leżały woreczki z lodem. Kilku jego ludzi co chwilę ocucało bruneta lekkimi szturchnięciami. Od razu podbiegłam do łóżka i nie patrząc na krew czy zebranych ludzi, objęłam twarz bruneta w swoje dłonie. 

- Logan słyszysz mnie? - wyszeptałam, kiedy ten smętnie przesunął wzrokiem po mojej twarz. Nie drgnął ani trochę. - Błagam Logan nie zamykaj oczu. Wytrzymaj. 

Wieczna miłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz