Drugi dzień wakacji,wczoraj przez nasze cudowne miasteczko przeszedł Huragan Agatha i na całej wyspie nie ma prądu,po prostu fantastycznie.Noc spędziłam u Cameron'ów,a rankiem zaraz po śniadaniu wyszłyśmy z Sarah na dwór i akurat odganiałyśmy ptaki od myszy za pomocą rakiet do tenisa.
-dziewczynki co wy wyprawiacie?-spytał Ward Cameron,zawsze był dla mnie jak ojciec,ponieważ mój tata nagle zniknął jak miałam 2 lata,więc mogłam liczyć tylko na Ward'a,pewnie dlatego nie mówię do niego "proszę pana" tylko raczej przez "ty"
-jesteśmy zajęte,nory wypełniły się wodą,ptaki mają piknik-odparła Sarah
-przyjdź później-powiedziałam
-też muszą coś jeść-powiedział Ward
-to istne myszobójstwo-powiedziała Sarah
-musimy je uratować-powiedziałam
-taki jest cykl życia,dajcie spokój-odpowiedział mężczyzna
-nie pozwolimy na to,zaczyna się od myszy-odparła Sarah,podeszłyśmy do Ward'a,który stał z jakąś kobietą
-jest ze mną ktoś komu możecie pomóc-powiedział Ward
-jestem Abby,a to Sarah-przedstawiłam nas,podałyśmy sobie rękę z kobietą
-to Lana Grubbs,żona Scooter'a-przedstawił kobietę Ward
-zabezpieczaliście statki przed sztormem?-spytał mężczyzna
-tak,pomógł nam pozamykać kajuty-odparła dziewczyna stojąca obok mnie
-zeszłej nocy?-spytał Ward
-tak-odparłam
-czy potem gdzieś wychodził?-zapytał
-stąd?-spytała Sarah
-tak-odparł
-no co ty,był huragan-powiedziała
-mówił dokąd idzie?dzwonił?wspominał o czymś?-wypytywała Lana Grubbs
-nic nie mówił...czy coś mu się stało?-spytałam
-nic mu nie jest,pewnie się gdzieś zaszył...znajdziemy go-odparł Ward i po chwili oddalił się od nas z Laną,a ja i Sarah wróciłyśmy do ratowania myszy
-zjadłabym coś-powiedziałam po jakimś czasie
-w sumie ja też...chodźmy do restauracji-zaproponowała Sarah
-dobry pomysł-powiedziałam,poszłyśmy do wcześniej wspomnianej restauracji,gdy weszłyśmy do środka,zastałyśmy mojego brata,Rafe'a czyli brata Sarah i Kelce'a,podeszłyśmy do nich i dosiadłyśmy się do nich
-o mój boże,a kogo moje oczy widzą?czy to naprawdę ty Abby?-spytał mój brat,uśmiechnęłam się
-przepraszam,że nie dałam ci znać o tym,że spędzam noc u Sarah-powiedziałam
-nie no nie ma sprawy,po prostu następnym razem mnie poinformuj,wtedy nie będę się tak bardzo martwił-powiedział
-wszyscy wiemy,że i tak będziesz się niepotrzebnie zamartwiał-wtrącił Rafe
-cicho bądź-odparł Topper,po chwili przyszedł kelner i przyniósł zamówienie chłopaków,a przy okazji przyjął nasze zamówienie
-smacznego-powiedziała Sarah
-dziękuję słońce-powiedział Topper,zapomniałam dodać,że Sarah i mój brat są razem,w związku,przewróciłam oczami,w końcu kelner przyniósł i nasze zamówienie,gdy już wszyscy zjedliśmy i zapłaciliśmy to wyszliśmy,chłopacy poszli na pole golfowe,a ja i Sarah wróciłyśmy do domu Cameron'ów i udałyśmy się na ich jacht stojący przy molo,tuż obok domu