Minęło 18 miesięcy,a my wreszcie zostaliśmy docenieni tak jak się nam należało za te wszystkie odkrycia,jednak te kilkanaście miesięcy nie należało do najlżejszych,były one naznaczone potem i ciężką pracą,a także licznymi kłótniami o kasę i sporami bogole vs płotki,ja nie wiedziałam,po której stronie mam stawać ponieważ jako żona Rafe'a czułam się bogolką,lecz w sercu nadal byłam płotką i starałam się spędzać z płotkami swoją każdą wolną chwilę.
Wszystko zaczęło się od wymienienia zlota z Eldorado na pieniądze,później była licytacja domu JJ'a,który został wystawiony na sprzedaż,na miejscu domu płotki z moją drobną pomocą zbudowały nowy dom,a tuż nieopodal własny sklep surferski i wędkarski.To właśnie wtedy życie zaczęło się nam wszystkim układać,JJ i Kie nadal byli razem,Sarah i John B również oraz Cleo i Pope także.Ja i Rafe mieszkaliśmy razem w jednej z posiadłości ich rodziny w Ósemce,niestety Rafe pogodził się z moim bratem i zaczęliśmy spędzać z nim i jego nową dziewczyną Ruthie więcej czasu,nie podobało mi się to,ale bałam się porozmawiać o tym z Rafem ponieważ on był taki szczęśliwy,że wreszcie odzyskał swoich dawnych znajomych i swoje dawne życie,że po prostu nie chciałam mu tego odbierać,poza tym z wszystkich bogoli tylko Topper i Ruthie mi przeszkadzali,reszta była w miarę spoko.Oczywiście nadal wolałabym spędzać czas z płotkami lecz nie narzekałam ze względu na Rafe'a,szkoda,że go i płotek nie mogłabym mieć naraz.
Wszystko było pięknie i ładnie,lecz w pewnym momencie kasa z Eldorado zaczęła się kończyć,to właśnie wtedy JJ i John B wzięli udział w wyścigu motocrossowym na plaży,JJ postawił nasze ostatnie oszczędności na swoją wygraną jednak niestety,przegrał ponieważ mój drogi brat Topper wygrał i oczywiscie się tym chełpił przed wszystkimi.Kompletnie nie wiedzieliśmy co zrobić dlatego przyjęliśmy zaproszenie od Wesa Genretta czyli faceta,z którym rozmawialiśmy na uczczeniu naszej wyprawy,która nastąpiła jakieś dwa dni po wyścigu na plaży.Mężczyzna zaprosił nas do siebie,no więc tak oto dotarliśmy do tej chwili,w której płotki popłynęły na spotkanie z facetem,a ja zostałam w Obx z Rafem i naszymi znajomymi,z którymi właśnie imprezowaliśmy,nigdy nie odmawiam imprezy dlatego tym razem nie zrobiłam wyjątku,poza tym Rafe tak bardzo prosił żebym z nim poszła,że nie mogłabym mu odmówić,on stracił ojca,muszę go wspierać.
-jego ojciec zastrzelił szeryf Peterkin-było słychać nagle szepty jednej z dziewczyn w tłumie,Rafe i ja na nią spojrzeliśmy
-coś ty powiedziała?-spytał Rafe
-skarbie,odpuść-powiedziałam,nie warto się denerwować takim czymś
-właśnie,posłuchaj swojej żonki,odpuść-powiedział chłopak tej dziewczyny popychając delikatnie Rafe'a,jakoś nie bardzo ich pamiętałam,tak naprawdę nie miałam zielonego pojęcia kto to był
-jeśli masz mi coś do powiedzenia to wal prosto w twarz,jestem tu,no dawaj-powiedział Rafe,ja i mój brat próbowaliśmy go odciągnąć aby nie zrobił tutaj zaraz zadymy,kiedy to nie dawał rady to wyprowadziliśmy go na zewnątrz aby się trochę przewietrzył
-musiałeś?-spytałam bo ten niemal się nie rzucił na tamtego chłopaka i jego dziewczynę
-on zaczął-powiedział Rafe,a ja cicho wzdychnęłam,jego odpowiedź była niemalże oczywista tak w sumie
-Rafe,nie możesz atakować ludzi tylko dlatego,że wspominają o twoim ojcu,to nie pierwszy raz taka akcja się zdarzyła....wiem,że to dla ciebie ciężkie,okej?wiem,widziałam jego śmierć na własne oczy,też próbuję sobie z tym poradzić,ale czy widzisz żebym kogoś atakowała?-spytałam,a ten nic nie odpowiedział
-no właśnie,dlatego błagam,postaraj się nad sobą panować,nie chcę żebyś znów kogoś skrzywdził-powiedziałam
wystarczająco krwi już zostało przelane,pora z tym skończyć