Tego dnia John B popłynął z Wardem na ryby,a ja i płotki czekaliśmy na niego w Chateau,trochę mnie zdziwiło,że Ward wziął go na ryby,ale ja się tam do tego nie mieszam
Ward to naprawdę miły gość,zrobił dla mnie tyle dobrego i jestem mu naprawdę za wszystko wdzięczna,jest najlepszy,Sarah ma szczęście,że ma takiego ojca,a John B przyszłego teścia.-zagrajmy w grę-powiedziałam
-jaką grę?-spytał Pope
-prawda-powiedziałam
-prawda?-spytała Kiara
-oh to taka prawda i wyzwanie,ale bez wyzwania....sama prawda-powiedziałam
-wchodze w to-powiedział JJ,graliśmy w prawdę,ale w końcu się to nam znudziło i weszliśmy do jacuzzi dopijając szampana którego wczoraj otworzył JJ
-wiecie co....walić życie bogolki....płotki życiem-powiedziałam
-właśnie tak-powiedział JJ
-o to chodzi-powiedział Pope
-P4L-powiedziała Kiara
-P4L-powiedzieli chłopaki
-P4L-powiedziałam,miałam dość tego drętwego życia i ciągłych kłótni,właśnie wypróbowywaliśmy sprzęt do wyciągnięcia złota kiedy przyszedł John B,był wściekły i nic do niego nie docierało,wszedł do środka,a my za nim,zaczął czegoś szukać kompletnie nas ignorując,w pewnym momencie wziął do ręki pistolet JJ'a
-po co ci broń?-spytał blondyn,John B go popchnął
-uspokój się-powiedziała Kiara
-co ty wyprawiasz stary?-spytał stający mu na drodze Pope,go też popchnął i wyszedł,my wyszliśmy za nim,John B wsiadł na motocykl JJ'a
-John B co ty wyprawiasz?-spytałam
-Ward wie o złocie....zabił mojego ojca-powiedzial i odjechał,co?co zrobił?Ward zabił dużego Johna?nie ma opcji,nie to nie prawda,to nie może być prawda,chociaż w sumie teraz jakby na to nie patrzeć to składa się w jedną całość,wszystkie dziwne zachowania Warda właśnie mają logiczne wyjaśnienie,cholera jasna,okazało się,że wcale nie znam człowieka którego znam całe życie
-John B!-krzyknęła Kiara
-cholera-powiedział JJ,no to mamy problem,musiałam teraz odłożyć emocje na bok bo rozwścieczony John B ze spluwą jedzie do domu Cameronów,to nie skończy się dobrze
-musimy tam jechać-powiedziałam
-oszalałaś?-spytał Pope
-on go zabije-powiedziałam
-daj spokój przecież John B nie da rady Wardowi-powiedział JJ
-no właśnie....Ward zabije Johna B....nawet nie umyślnie-powiedziałam
-jasne nie umyślnie....tak jak nie umyślnie zabił dużego Johna-powiedział JJ
-Ward nikogo by nie skrzywdził specjalnie....znam go-powiedziałam
-najwyraźniej wcale go nie znasz-powiedział JJ
-o co ci chodzi?-spytałam,a on wzruszył ramionami
-możecie przestać?...później to wyjaśnimy,teraz jedźmy do Cameronów-powiedziała Kiara
-jestem za-powiedział Pope,wsiedliśmy na łódź płotek i popłynęliśmy do Cameronów
-co teraz?mamy zapukać do drzwi i spytać czy widzieli Johna B?-spytał JJ
-mieszka w Tannyhill to rozsądne-powiedziała Kiara
-mamy udawać idiotów?-spytałam
-udawać idiotów?-spytał Pope