Te noc spędziłam u Kiary,u niej tak samo po powrocie atmosfera stała się bardziej przyjazna,przyjemna i miła,jeszcze 2 miesiące temu rodzice Kie chcieli ją wysłać na jakiś dziwny obóz na którym miałaby niby naprawić to co płotki jej zniszczyły,ale o co chodzi?tego nie wie nikt oprócz Mike'a i Anny
-John B bił go nawet jak leżał-powiedziała Sarah
-nigdy go takiego nie widziałam,myślicie,że go aresztują?-spytała Kiara
-nie mogą...nie teraz...jeśli go zamkną nie pomogą ojcu-powiedziała Sarah,Singh porwał dużego Johna do Ameryki Południowej,pobił mi brata,ale uratowanie jego ojca jest teraz bardzo ważne,znam mamę i wiem,że zrobi wszystko żeby John B odpowiedział za pobicie Toppera,ale teraz nie może,John B musi odbić swojego ojca z rąk Singha zanim Singh zrobi mu krzywdę
-muszę to naprawić...podwieziecie mnie do Toppera?-spytała
-to nie pogorszy sytuacji?-spytałam
-nie wiem...i nie mam pojęcia co będzie ze mną i Johnem B,ale nie mogę patrzeć jak go aresztują,a jego ojca porwali-powiedziała Sarah
-w takim razie daj nam 5 minut i jedziemy-powiedziała Kiara,przebrałyśmy się i zawiozłyśmy Sarah do nas,ja dostałam za ten czas wiadomość od Rafe'a bardzo dziwną i przerażającą swoją drogą
Od Rafe<3:
Przepraszam,ale nie dam radyMuszę to zrobić
On albo ja
Mam nadzieję,że mi wybaczysz
Próbowałam się do niego dodzwonić,ale nie odbierał,martwiłam się,do głowy przychodziły mi najczarniejsze scenariusze i myśli
-co jest?-spytała Kiara
-nie wiem,muszę znaleźć Rafe'a-powiedziałam
-coś się stało?-spytała
-chyba tak-powiedziałam
-dobra,zawiozę cię do Tannyhill-powiedział,wtedy zaczęłam się domyślać o co mu chodziło z tym całym "on albo ja"
-nie,do chatki rybackiej Cameronów,podam ci dokładny adres-powiedziałam i podałam jej dokładny adres
-dobrze-powiedziała i mnie tam zawiozła,tak czułam,że Ward ukrywał się właśnie tam,weszłam do środka i zastałam Rafe'a celującego spluwą w Warda,działając instynktownie stanęłam przed Wardem,Rafe miał łzy w oczach i trzęsły mu się ręce
-co ty wyprawiasz?-spytał Ward
-cicho ratuje ci dupe-powiedziałam,a on zamilkł,powinien być mi wdzięczny,że po tym wszystkim co zrobił mi i Sarah ja i tak chcę mu uratować życie
-nie,Abby-powiedział Rafe
-zrób to...strzel-powiedział Ward,wiedziałam,że tego nie zrobi dlatego zdecydowałam się na tak odważny krok,chociaż i tak byłam zesrana po uszy,że ktoś wogóle do mnie mierzył,ale nie mogłam okazać tego strachu
-no strzel,nie słyszałeś?-spytałam
-no strzelaj...najpierw ona potem ja-powiedział Ward,on też doskonale wiedział,że Rafe by mnie nigdy nie skrzywdził,a jakby skrzywdził to zabiłby sam siebie za to
-nie......nie mogę-powiedział i wyszedł,pobiegłam za nim i przytuliłam go od tyłu,on płakał i to wywołało też płacz u mnie
-Rafe-powiedziałam
-nie mogłem....nie mogłem-powiedział
-wiem....nie jesteś mordercą-powiedziałam,no dobra jest bo zamordował Peterkin,ale próbuje go podnieść na duchu,więc nie będę mu tego wypominać