Około 6 rano byliśmy spowrotem w Obx,podrzuciliśmy Sarah do Chateau,odstawiliśmy jacht Rafe'a na miejsce,zaprowadziliśmy Kiarę do domu,ja też zostałam odprowadzona
-wow...myślałam,że Kiara mieszka w pałacu,ale ty Abbs to już po prostu wow-powiedziała Cleo
-nie jest aż taki duży-powiedziałam
-oj jest-powiedział Pope,podeszłam pod drzwi
-kocham was...narazie-powiedziałam
-pa Abby-powiedział JJ
-do zobaczyska-powiedziała Cleo
-żegnaj kapitanie-powiedział Pope,weszłam do środka
-o mój boże,Abby?-spytał podchodzący do mnie Topper
-to ja-powiedziałam,mocno się przytuliliśmy
-mamo!!-krzyknął Topper,wtedy przyszła mama i też mnie przytuliła
-przepraszam was...tak bardzo was przepraszam-powiedziałam
-jeszcze będzie czas na przeprosiny-powiedziała mama
-myślałem,że nie żyjesz-powiedział Topper
-wiem,przepraszam....ale musiałam to zrobić-powiedziałam,mama zrobiła śniadanie przy którym o wszystkim im opowiedziałam,po zjedzonym śniadaniu się umyłam i przebrałam w świeżutkie ciuchy,nie chcieli mnie wypuścić,ale musiałam iść porozmawiać z JJ'em,po drodze dostałam sms'a od Kie,że duży John żyje,znalazłam JJ'a za jego domem
-co to za kartka?-spytałam o kartkę wiszącą na drzwiach
-zawiadomienie o eksmisji...za niepłacenie....nieważne to było denne miejsce-powiedział JJ
-fajnie wrócić do Outer Banks co?-spytał
-posłuchaj tego...gdy tu szłam Kiara do mnie napisała....John B znalazł dużego Johna...on żyje-powiedziałam
-serio?-spytał JJ,pokiwałam głową
-tak...jest w Chateau-powiedziałam
-cholera-powiedział JJ
-uważa,że jest na tropie tego samego skarbu co Singh-powiedziałam i usiadłam na taborecie,JJ nic nie powiedział
-słuchaj...mama i Topper nie chcieli mnie wypuścić z domu,ale powiedziałam,że idę zobaczyć jak się czujesz-powiedziałam
-nie o mnie powinnaś się martwić-powiedział
-o co chodzi Jay?-spytałam
-to dziwne do czego prawie doszło między nami na łodzi....bardzo dziwne-powiedział
-tak....dla mnie też-powiedziałam i wstałam
-ale nawet jeśli nie byłabyś z Rafem to by się nam nie udało-powiedział
-dlaczego tak mówisz?skąd możesz to wiedzieć?-spytałam
-to byłoby skazane na porażkę...spójrz na siebie,masz nowe ciuchy...a ja?co mam?ten szajs?!-spytał i rzucił pustą puszką po piwie
-i tak za trzy tygodnie mnie stąd wykopią....nie mam nawet rodziców.....dlaczego ci zależy?...jestem zwykłym frajerem-powiedział
-JJ nie mów tak-powiedziałam
-nie obchodzę cię-powiedział
-obchodzisz-powiedziałam
-twoja matka mieszka w ósemce-powiedział
-to nie moja wina-powiedziałam
-masz chłopaka który zaoferuje ci więcej niż ja bym mógł kiedykolwiek-powiedział,mieliśmy rozmawiać co by było gdybym nie była z Rafem