no to lecimy

130 2 0
                                    

Rano Chateau praktycznie nie było,góra popiołu

-dom był drewniany....to jak podpałka-powiedziała Kiara

-stanął w ogniu....bum-powiedziała Cleo

-jedna wielka podpałka-powiedziałam

-oto werdykt....ktokolwiek jest na górze....nie lubi cię-powiedział JJ,Sarah skarciła go wzrokiem

-przykro mi John B-powiedział blondyn,w krótce usiedliśmy na molo
żeby nie musieć patrzeć na to dopalające się jeszcze Chateau

-Sarah kiedy ma przylecieć pilot?-spytał John B

-pewnie za godzinę....tata powiedział,że możemy lecieć kiedy chcemy-powiedziała Sarah

-chciałbym olać starych,ale nie mogę-powiedział Pope

-Pope mowa o Eldorado,może się wymkniesz chyłkiem?-spytał JJ

-świetna rada-powiedziała Kiara

-u mnie to zawsze działało.....zasada 101...jeżeli masz problem z którym nie chcesz się zmierzyć....zrób w tył zwrot i odejdź-powiedział JJ

-nie zrobię tego-powiedział Pope

-po prostu chciałbym żebyś tam był-powiedział JJ

-będę...widzimy się za godzinę na pasie startowym-powiedział Pope

-ani minuty dłużej-powiedzial John B,Cleo,Pope i Kiara sobie poszli

-ja też muszę iść....nie mogę znowu uciec bo to wpędzi mamę i Toppera do grobu-powiedziałam

-masz 55 minut-powiedział John B patrząc na zegarek

-wystarczy mi 40-powiedziałam i zaczęłam odchodzić

-trzymam cię za słowo-powiedziała Sarah,po kilkunastu minutach dotarłam na miejsce i weszłam do domu

-mamo?!Topper?!-pytałam,nikt nie odpowiadał

-w składziku!-krzyknął Topper,poszłam do składzika,w głowie miałam przygotowaną rozmowę tak aby się zgodzili oboje,weszłam do składzika,ale Toppera w nim nie było,nagle drzwi zamknęły się na klucz

-co jest kurwa-powiedziałam i zaczęłam uderzać mocno w drzwi

-wypuśćcie mnie-powiedziałam

-proszę....muszę gdzieś teraz pilnie być-powiedziałam

-nie wypuszczę cię bo będziesz chciała uciec-powiedział Topper

-Topper?ty mnie tu zamknąłeś?-spytałam

-tak to ja-powiedział,no powiem szczerze,że tego to się nie spodziewałam

-mamo!!!!!wypuść mnie proszę!-krzyknęłam

-możesz krzyczeć,ale mamy nie ma w domu-powiedział,nie przestawałam uderzać w drzwi

-uspokój się....muszę coś załatwić-powiedział

-nie...nie odchodź-powiedziałam

-nic ci nie będzie-powiedział,po chwili usłyszałam odjeżdżający samochód,całe szczęście miałam przy sobie telefon,zadzwoniłam do Rafe'a,ale nie odbierał,cholera akurat w takim momencie,skoro Rafe nie odbierał to zadzwoniłam do Sarah która odebrała dopiero za drugim razem

-Abby?gdzie jesteś?-spytała

-Topper zamknął mnie w składziku...możesz przyjechać i mnie wypuścić?-spytałam

-co?....tak...już biegnę,zaraz będę-powiedziała i się rozłączyła,noi rzeczywiście przybiegła i mnie wypuściła,pobiegłyśmy na pas startowy,gdy dotarłyśmy byłyśmy niesamowicie zdyszane

kouge || Outer BanksOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz