Rozdział 23: Metamorfoza

77 7 32
                                    

- „Groźby spełnione to czyny szaleńca

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- „Groźby spełnione to czyny szaleńca."

Po pokonaniu Mokko, chłopcy niegdyś będący jego pracownikami, przejmują kopalnie dla samych siebie.

Dzięki temu udaje się odzyskać Marudera zdatnego do lotu, co nareszcie pozwala Artemis i jej przyjaciołom na opuszczenie Ipsidonu.

Przez wydarzenia na tej planecie, Artemis nachodzi na rozterki związane z życiem dzieci w galaktyce należącej do Imperium Galaktycznego. Rozmowa na ten temat na nowo zbliża ją do Huntera.

18 lat przed bitwą o Yavin:

W próżni kosmicznej zobaczyć można było wiele zjawisk. Większe statki, takie jak krążowniki, mniejsze frachtowce, statki transportowe, czy nawet myśliwce i masywne, piękne stworzenia zwane purrgilami.

Nie często jednak widywało się wychodzące z nadprzestrzeni statki, których stan był opłakany. Tak, jak z przed chwili wydostany z nadprzestrzeni transportowiec imperialny, z którego wydobywał się czarny dym, a statek dryfował w przestrzeni kosmicznej bez sterowności.

W środku faktycznie nikt go nie pilotował. Nie miał kto tego robić, gdy jedyny żyjący pasażer transportowca, klon-komandos walczył o życie w ciemnym, opustoszałym korytarzu maszyny.

W ręku trzymał pałkę energetyczną, będącą teraz jego jedyną bronią. Mężczyzna okryty białą, masywną zbroją dyszał ciężko pod hełmem, rozglądając się z przerażenia na wszystkie strony, a w rękach zaciskał swoją jedyną broń.

Biegł na oślep w stronę maszynowni, także opuszczonej, jak reszta statku. Biegnąc, żołnierz potykał się tak bardzo, że aż się przewrócił. Próbował czym prędzej przed czymś uciec, lecz na pierwszy rzut oka zdawało się, że mężczyzna jest na statku całkiem sam.

Słyszał dochodzący z okolicy syk wydawany na pewno nie przez człowieka, ani nie przez żadną humanoidalną istotę. Syk zamienił się w bulgotanie połączone z warczeniem, rozumiejąc, że cokolwiek te dźwięki wydawało, znajdowało się w przewodzie wentylacyjnym tuż nad nim.

Mężczyzna spojrzał w górę zaciskając pałkę energetyczną, z której końca wylatywały małe, niebieskie błyskawice, mające ochronić go przed polującą na niego istotą.

Istotą, której refleks był zadziwiający, a jednocześnie przerażający. Cokolwiek to było, chwyciło klona od góry i siłą wciągnęło do przewodu.

Po pustym statku na moment rozpościerał się już wyłącznie dźwięk przeraźliwych krzyków mężczyzny, zanim nie zapadła tam kompletna cisza.

W tym samym czasie na Wayland, wnętrze góry Tantiss:

Wayland to górzysta planeta, gęsto zalesiona. Dla znawców galaktyki mogła wydawać się podobna do Daro, lub Kashyyyka. To, co czyniło tą planetę jeszcze bardziej do nich podobną był fakt, że na tej planecie Imperium także znalazło sobie dogodne miejsce.

Jedna z nich - Część II (The Bad Batch x OC) (Gwiezdne wojny Fanfiction)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz