- „Jeżeli nie jesteś jedyną osobą znającą sekret, ten w końcu powróci."
Ulegając namową Phee, Artemis i pozostali zdecydowali się na wyprawę na nieznaną im planetę, Skara Nal.
Według opowieści Phee, planeta ta ma ukrywać wyjątkowy i bardzo cenny skarb.
Artemis i Hunter niechętnie godzą się na wyprawę z towarzyszami, lecz przekonani możliwymi korzyściami płynącymi z ewentualnego sukcesu wyprawy, biorą udział w poszukiwaniach.
Skara Nal, 18 lat przed bitwą o Yavin:
Ta młodsza z kobiet odsunęła się tak gwałtownie, że upadła na plecy w chwili, gdy spadając Hunter zdołał aktywować linę, która hakiem zaczepiła o krawędź podłoża, który się ostał.
Dzięki linie, Hunter mógł bezpiecznie wrócić na powierzchnie, gdy Artemis doczołgała się na kolanach do przepaści, zauważając hak zaczepiony o krawędź. Odetchnęła głośno zauważając, że Hunter nie spadł na sam dół.
Złapała za hak, jako pierwsza, podnosząc się i z pomocą Phee oraz Omegi, wspólnie wciągnęły Huntera z powrotem na powierzchnie korytarza.
Gdy mężczyzna oparł rękę o krawędź podłoża, żeby się wspiąć, Artemis pozostawiła hak z liną w rękach Phee i Omegi, pomagając Hunterowi wydostać się z nad dziury w podłożu.
Chwyciła jedną ręką za jego ramię, a drugą za dłoń bruneta, bezpiecznie wyciągając go z nad przepaści.
Artemis: Nic... nic ci nie jest? Tym razem było za blisko.
Omega za szybko puściła linę, przez co upadła na plecy. Patrząc w sufit, zerknęła przez szkiełko w kompasie, prześwitujące przez jej włączoną cały czas latarkę.
Omega: Musimy jakoś przejść po suficie.
Phee: To samo pomyślałam.
Artemis: Phee, nie teraz—
Hunter: Nieprawda. Nic, tylko improwizujesz.
Phee: Na tym polega cała zabawa. Uspokój się, bandana. Jesteś w dobrych rękach, jak widzisz.
Phee poklepała Artemis po ramieniu, nie zauważając, że była ona również zirytowana sytuacją, co Hunter.
Hunter: Już trzy razy prawie umarliśmy, Artemis też.
Phee: Aż mi się przypomniało, jak znalazłam diadem Belmont—
Hunter: Nie obchodzi mnie to!
Phee: Och, ktoś tu nie jest w nastroju.
Artemis: Może dlatego, że on ma rację i naprawdę już prawie trzy... nie, cztery razy zginęliśmy?! Najpierw pułapka w suficie prawie zabiłaby Wreckera, potem tamten potwór omal nie zabił jego, Huntera i mnie. Sufit się zawalił rozdzielając nas z pozostałymi, a teraz podłoga prawie nie zabrała ze sobą i mnie, i Huntera, znowu akurat nas!
CZYTASZ
Jedna z nich - Część II (The Bad Batch x OC) (Gwiezdne wojny Fanfiction)
FanfictionDruga część trylogii, rozpoczynająca się niecały rok od czasu tragicznych wydarzeń na planecie Kamino, zapoczątkowanych przez władze Imperium Galaktycznego. Grupa dezerterów, byłych żołnierzy-klonów z nieistniejącego już Oddziału Specjalnego 99, pop...