7 Nie gryź !

3.1K 111 0
                                    

Początek października zapowiadał się wspaniale. Dostawałam niezły wycisk na treningach Cheerleaderskich, coraz lepiej radziłam sobie w szkole, poznałam kilka nowych osób, nie mogłam ich co prawda nazwać przyjaciółmi podejrzewałam jednak, że to tylko kwestia czasu i spędzałam więcej czasu z moimi braćmi.  Jednak nic nie cieszyło mnie bardziej niż to przyjazd mojego ulubieńca. Neptuno boy, wczorajszego wieczora wylądował i już spokojnie odpoczywa w stajni.

Siedziałam jak na szpilkach do ostatniego dzwonka, nie mogąc się doczekać aż po obiedzie, jedne z braci zawiezie mnie do stajni bym mogła się z nim zobaczyć.  Resztkami sił starałam się skupić na ostatnich słowach nauczycielki, jednak gdy tylko usłyszałam dzwonek, wyskoczyłam z klasy, jakbym uciekała przed pożarem. Kasper który ze mną siedział, zdziwiony dużo wolniej ruszył za mną.

Wpadając na dziedziniec przed szkołą o mały włos nie spadłam ze schodów. Potknęłam się o smycz Shermana. Już leciałam w dół. Nie byłam już w stanie złapać równowagi. W ostatniej chwili ktoś mocno złapał mnie za ramię ciągnąc do góry. Dzięki temu zamiast upaść, jedynie osunęła mi się noga ze stopnia.

Gdy uniosłam głowę, zobaczyłam Tristana z mocno zdenerwowaną miną. Uśmiechnęłam się do niego szeroko.

-Dziękuje- niemal wyśpiewałam stając już prosto.

- Patrz pod nogi Jeżyku, goni cię ktoś czy co? - zapytał oglądając się w stronę drzwi.

- Nie mogę się doczekać, aż zobaczę Neptuno. Jesteś już gotowy? Gdzie Oliver?- Tristan westchnął, widocznie się uspokajając. 

Przejechał dłonią po twarzy, wtedy też w oczy rzuciły mi się jego zdarte knykcie. Kiedy to do mnie dotarło, nagle oświeciło mnie, że nie widziałam Tristana na matematyce. Matmę zawsze mieliśmy razem, siedzieliśmy nawet w jednej ławce, jednak byłam tak rozkojarzona przez Neptuno, że wcześniej nawet nie zwróciłam na to uwagi.

-Co ci się stało w rękę? - zapytałam zakładając ręce na piersi.

Tristan obejrzał swoje dłonie, jakby widział je po raz pierwszy, po czym nagle schował poranioną dłoń do kieszeni spodni. Wzruszając ramionami.

-Zdarłem na boisku - mruknął  nawet na mnie nie patrząc.

Byłam gotowa mu uwierzyć, tylko wiedziałam kiedy ma treningi. To nie był ten dzień. 

-Weź nie kłam co? Na matmie też cię nie było, odwinąłeś coś. - Ciągnęłam, chcąc dowiedzieć się co się stało. Nie dlatego, że byłam wścibska, po prostu się martwiłam. 

-Kłamie na temat czego? - Kasper pojawił się obok nas, jedną ręką trzymając pasek swojego plecaka przewieszonego przez jedno ramię. 

Tristan spojrzał na brata spod byka.

- Nie twoja sprawa. -warknął

Kasper niezbyt się tym przejął. O ile w ogóle się przejął. Zamiast tego zlustrował całą sylwetkę Tristana uważnym wzrokiem. Zatrzymał spojrzenie na ręce schowanej w kieszeni.

- Jasne, a łapę czemu chowasz? 

- Bo ma zdarte knykcie - odpowiedziałam za niego . Gdyby spojrzenia mogły zabijać, obaj z Kasperem leżelibyśmy już martwi.

- Lałeś się znowu? Robert mówił mi, że widział jak wchodzisz do dyrektora, ale myślałem, że robi sobie jaja. Z kim tym razem?

-Byłeś u dyrektora? - zdziwiłam się nieznacznie prostując. 

- To nie jest wasza sprawa jasne? Ani twoja - mówiąc to wskazał palcem na Kaspera - ani tym bardziej twoja jasne? Wkurwiłem się i komuś przyjebałem, koniec. Nic więcej nie powinno cię obchodzić. Nie macie własnych problemów, że musicie zajmować się moimi ?

Kłamstwa przeszłościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz