24 mężczyźni i ta ich gruboskórność

1.9K 99 15
                                    

To, że nie zawiesili mnie na cały tydzień w szkole właściwie był mi na rękę.  Dzięki temu już w czwartek, mogłam spokojnie się spakować i wyjechać, na trzydniowe zawody. Neptuno czuł się wystarczająco dobrze po ostatniej kolce, wszystko z jego zdrowiem i kondycją było w porządku, trener twierdził, że jesteśmy gotowi, a weterynarz dał nam zielone światło. 

Z zaskoczeniem stwierdziłam, że moi bracia i ojciec z wielką chęcią chcą mi towarzyszyć. Mama nigdy ze mną nie jeździła. Zwykle nie miała czasu. Musiała ciężko pracować, by w ogóle zarobić na starty. Chłopcy i tata stwierdzili, że nigdy nie widzieli nawet jak odbywają się takie zawody, więc z chęcią zobaczą.

Nie byli w stu procentach zadowoleni, gdy obudziłam ich bladym świtem.  Od początku biegałam po całym domu, upewniając się, że o niczym nie zapomniałam co wprawiało wszystkich w prawdziwe rozbawienie.  Przynajmniej Olivera i Kaspera. Tristan miał na ten temat inne zdanie.  Po tym jak po raz kolejny przebiegłam tuż obok niego mamrocząc coś o rękawiczkach, złapał mnie za ramiona, podniósł do góry i zaniósł do salonu, gdzie posadził mnie na krześle i wcisnął kubek z kawą w ręce.

Warknął coś o tym, że sam znajdzie mi te rękawiczki, bylebym tylko się uspokoiła.  Oliver zapewnił mnie, że jesteśmy świetnie przygotowani, chodź nie widział ani jednego naszego treningu, a Kasper  stanął za mną by zapleść mi włosy. Trochę mnie ciągnął na samym początku, ale efekt był tego warty.  Oj zdecydowanie był tego warty.  Kasper miał zdolności, jakich mogłaby mu zazdrościć nie jedna kobieta.  

Potem przebraliśmy się wszyscy w coś odpowiedniego do pobrudzenia się i  pojechaliśmy do stajni przygotować Neptuno do transportu. Ojciec już wcześniej załatwił transport.  Zostało jedynie ogarnąć Neptuno i zapakować go do przyczepy. Z tym nie powinno być problemu.

Nie powinno, ponieważ Neptuno był dziwnie nerwowy. Owszem przywitał się ze mną, był jednak dziwny. Taki jakiś bardziej nerwowy. Zwykle lubił gdy go czyściłam, dziwnie się jednak denerwował gdy tylko przesuwałam szczotkę w okolice zadu. Cały się spinał. Czyściłam go spokojnymi, pewnymi i delikatnymi ruchami, by nie prowokować jego nerwów jeszcze bardziej. Zdziwiłam się, gdy mocno tupnął zadnią nogą.   

Mój koń nigdy tak nie robił. 

Czyściłam jednak dalej,  lecz on się nie uspokajał . Jedyne co to denerwował się coraz bardziej. Ledwie zdążyłam uskoczyć  gdy w końcu na mnie kłapnął.  Spoglądałam na niego wielkimi oczami. 

Widziałam jak stojący obok Kasper marszczy brwi. Opierał się o wejście przyglądając mi się uważnie.

-Wcześniej tak nie robił - zauważył na co mu przytaknęłam.

-Owszem, nie robił - Powiedziałam, zaczynając zwyczajnie głaskać go po zadzie. 

Spinał się, jednak w końcu zaczął odpuszczać i uspokajać się. Zwłaszcza gdy zaczęłam go drapać.  Potem wróciliśmy do czyszczenia. Poszło znacznie szybciej, jednak  ciągle coś było nie tak. Bardzo nie tak. Byłam u niego kilka dni temu i wszystko jeszcze było w porządku. Może miał miejsce jakiś wypadek ze stajennymi. 

Wiem, że to czasem się zdarza. Nie wszyscy mają wyborną cierpliwość do koni. Wystarczy brak reakcji na raz powtórzoną komendę, by koń oberwał. Neptuno do tej pory przebywał tylko u nas w stajni przydomowej. Był przyzwyczajony tylko do mnie i moich znajomych. Możliwe, że przyzwyczajenie się do nowej stajni jest dla niego stresujące, ale był tam już dwa miesiące. Dlaczego teraz zaczął być nerwowy. 

Nie chciał mi podawać zadnich nóg do czyszczenia. Denerwował się i kopał nim w końcu podał mi nogę. A potem przyszła pora na ochraniacze transportowe, co było kolejną walką. Byłam cierpliwa i spokojnie starałam się robić swoje, jednak bardzo mnie to martwiło. Nie tak zachowywał się mój koń. Coś było mocno nie tak. 

Kłamstwa przeszłościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz