12 Adorator

2.6K 102 5
                                    

Siedziałam na kanapie w salonie grając w jakąś grę co-op z Oliverem. Graliśmy tak już chyba od godziny, komentując i zagryzając popcorn. Powoli jednak oboje zaczynaliśmy się nudzić.

Byliśmy w domu sami jeśli nie liczyć Charlesa i Poli. Kasper zniknął cholera wie gdzie, a Tristan był na treningu. Tak więc byliśmy skazani na swoje wzajemne towarzystwo.

Chodź skazani to chyba złe określenie. Znaczyło by przecież, że nasze towarzystwo nie sprawia nam przyjemności. Całkiem lubiłam spędzać czas z moim bratem. Nawet z nimi wszystkimi. Fakt Tristan był wkurzający, Kasper czasami zbyt entuzjastyczny, a Oliver nieco wycofany, zdecydowanie jednak chłopcy byli jedyni w swoim rodzaju.  I mi to nie przeszkadzało tak bardzo jak myślałam.

Wiedziałam oczywiście, że mam braci gdzieś tam w świecie. Pytając mamę o ojca, kiedyś przypadkiem jej się to wymknęło. Na początku byłam zła, ponieważ oni mogli go poznać i z nim mieszkać. Spędzali razem czas i byli rodziną. Byłam zła, bo myślałam, że kocha ich bardziej niż mnie. Nadal czasem tak myślę. Jednak po czasie, jak rosłam, zaczęło do mnie docierać to jak smutno jest być jedynaczką. Patrzyłam jak moi przyjaciele dogryzają sobie ze swoim rodzeństwem, jak się wzajemnie wspierają i spędzają razem czas i też tak chciałam. 

Teraz ich mam. 

Poznałam ich tak jak zawsze marzyłam. Nie jestem jeszcze do końca pewna czy się z nimi zżyłam, ale chyba zaczęłam rozumieć Henry'go, wiecznie narzekającego na swoją młodszą siostrę Stacy i brata Nick'a.  

Jednak w takich chwilach jak ta, siedząc tak spokojnie przed konsolą... byli naprawę znośni.

- Oliver? - zapytałam sięgając do prawie pustej miski.

-No?

- Gdzie Tristan może się wybierać w niedzielę? -zapytałam przypominając sobie, ostatnią rozmowę sprzed szatni. 

Brat zerknął na mnie kontem oka. 

-Nie wiem - mruknął chyba trochę automatycznie.

No jasne. Solidarność między nimi była zatrważająca. Domyślałam się, że kłamał. Musiał. Ten chłopak, który nas zaczepił, rozbił to w taki sposób jakby widywali się z moim bratem regularnie.  Nie uwierzę, że Tristan znika gdzieś co niedzielę a oni nie mają o niczym pojęcia. Być może ojciec o niczym nie wie, ale na pewno nie Kasper z Oliverem.

- Serio? Trudno, ma mnie wziąć ze sobą, ale zupełnie nie wiem w co się ubrać, bo nie powiedział mi gdzie...

Oliver posłał mi spojrzenie, dające jasno do zrozumienia, że ani trochę nie kupuje tej ściemy. Jednak nie musiał skoro łyknął ją ktoś inny.

- Tristan bierze cię ze sobą na wyścigi? Zgłupiał do reszty?

Słysząc Kaspera gdzieś za nami, Oliver załamał cię chowając twarz w dłoniach. Zapałzowałam grę, odwracając się w jego stronę z uśmiechem. Kasper stał w drzwiach salonu zakrywając usta dłonią, jakby po naszych reakcjach dotarło do niego, że dał się podejść.  Mówiłam, że się tego dowiem. A skoro już się dowiedziałam, zamierzałam dalej ciągnąć ich za język.

-Dziękuje Kasper, jakie wyścigi? 

Obaj uparcie milczeli, posyłając sobie spojrzenia. To Kaspera wyrażało skruchę wymieszaną z przerażeniem, podczas gdy to Olivera niedowierzanie i złość. Zdecydowanie nie miałam się o tym dowiedzieć.

-Chłopcy, ja tu jestem i czekam na odpowiedź - przypomniałam opierając się łokciem o plecy kanapy. - Ja nie odpuszczę, chcę wiedzieć. 

Nadal uparcie milczeli.  Postanowiłam wyciągnąć cięższą artylerię, chodź wiedziałam, że to nieczysta gra. Na wojnie wszystkie chwyty jednak są dozwolone jak to się mówi. A w tym momencie staliśmy po dwóch różnych frontach.

Kłamstwa przeszłościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz