27 po co wlokłem cię przez las

1.3K 77 22
                                    

Za miękka jestem. Wrzucam wcześniej, ale to ostatni!

Przez chwilę ogarnęła mnie błoga ciemność. Nic nie czułam, ani zimna, ani bólu. Była tylko ciemność, jedna wielka pustka.  Przez chwilę wydawało mi się nawet że umarłam. 

A potem pojawił się ból. Miałam wrażenie, że boli mnie absolutnie wszystko. Ramiona, klatka piersiowa, brzuch i nogi. Najbardziej jednak bolała mnie głowa i szyja.  Walczyłam z ciężkimi powiekami. W końcu bolało mnie chyba za bardzo bym mogła być martwa.

A potem ktoś potrząsnął moim ramieniem. Mocno i nieco chaotycznie.  Powoli zaczęłam otwierać oczy, w końcu wygrywając walkę z ciężkimi powiekami. Przed przednią szybą pokrytą pajęczyną, było drzewo. Musieliśmy w nie w końcu uderzyć. 

Przez chwilę nie wiedziałam, co się dzieje, aż wspomnienia zaczęły napływać do mojej pamięci. Samochód za nami, uderzenie, Tristan tracący kontrolę nad samochodem, dachowanie i uderzenie. Rozejrzałam się powoli chcąc rozeznać się w sytuacji. Szyba z mojej strony była pobita, odłamki szkła powbijały się w moje odsłonięte przedramiona, z drugiej strony  Tristan mocno trzymał mnie za ramię widocznie odetchnął z ulgą, widząc moje otwarte oczy. 

Brat puścił mnie, odchylając głowę na  zagłówek, przykładając obie dłonie do oczu. W jednej ręce również miał kilka odłamków szkła, nie zwracał jednak na to uwagi. Oddychał szybko, podobnie jak ja. Widziałam, że jego drzwi były dość mocno wgniecione. 

-Żyjesz, jak dobrze- wymamrotał, chodź słyszałam go jak przez wodę.  

Przez chwilę obawiałam się nawet, że od uderzenia głową mógł i się pogorszyć słuch, jednak szybko do mnie dotarło w czym problem. Uszkodziłam aparaty. Znowu, tata raczej nie będzie z tego powodu zadowolony.

A potem przypomniałam sobie o jeszcze jednym pasażerze, który był z nami podczas wypadku.  Odwróciłam się do tyłu niczym błyskawica, czując przy tym silny ból w szyi. Sherman leżał na tylnych siedzeniach samochodu, popiskując cicho.  Łapę miał wygiętą pod dziwnym kątem. Bałam się że jest złamana. On również ciężko dyszał. Widząc jednak, że na niego patrzę, uderzył kilka razy ogonem o siedzenia. 

Zaczęłam się rozglądać za moim telefonem. Trzeba było wezwać pomoc.  Na początku po prostu się  rozejrzałam, jednak nie mogąc go zlokalizować, zaczęłam błądzić dłońmi, wokół siebie. Chciałam się pochylić by zajrzeć pod nogi i fotel, jednak coś mi to uniemożliwiało.  Przez jedną straszną chwilę bałam się, że może mnie sparaliżowało, szybko jednak odrzuciłam tę myśl. Przecież ruszałam rękami. Szybko zdałam sobie sprawę z tego, że to pasy mnie krępują. 

Szybko go odpięłam, schylając się. Trzeba wezwać pomoc, muszę znaleźć telefon. Nie mogłam go jednak namierzyć.  Westchnęłam prostując się z trudem. Bolały mnie żebra a do tego coś utrudniało mi oddychanie.

- Tristan - wyjęczałam z trudem, sapiąc - Gdzie jest twój telefon? - zapytałam  wiedząc, że wezwanie pomocy jest w tej chwili priorytetem.  

Mój brat oderwał na chwilę dłonie od oczu. Spojrzał na mnie nie do końca rozumnym wzrokiem. Jakbym mówiła w innym języku. Chyba był w szoku. Nie miałam jednak na to czasu. Sama byłam oszołomiona.

-Tristan - złapałam go mocno za rękę. Starałam się zrobić to tak by nie chwycić za odłamki szkła, chodź chyba mi się nie udało, poczułam piekący ból pod palcami. Sam Tristan się skrzywił, chyba jednak nieco go to otrzeźwiło. - Gdzie jest twój telefon? Musimy wezwać pomoc. 

Starałam się mówić powoli i wyraźnie. Jeśli był w takim samym szoku jak ja, krzyki na nic się nie sprawdzą.  Jego spojrzenie powoli robiło się coraz bardziej skupione. Poklepał się powoli po połach swojej marynarki. 

Kłamstwa przeszłościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz