21 Zakład

2.4K 113 17
                                    

Poważna rozmowa z ojcem nas nie ominęła. Przez godzinę słuchaliśmy jedynie jak bardzo nieodpowiedzialne, nieprzemyślane i szczeniackie było nasze zachowanie.  Oczywiście dostaliśmy szlaban. Bardziej co prawda dla chłopców niż dla mnie, bo poza zajęciami pozaszkolnymi nie mogliśmy opuszczać domu. Ja i tak nie mogłam i nie czułam potrzeby zbytnio się przemieszczać. Nie miałam ani samochodu, ani nie potrafiłam prowadzić. Średnio mi  to przeszkadzało, przynajmniej tak długo jak chłopcy chcieli mnie wszędzie wozić. 

Po kolacji, szybko położyłam się spać, chcąc jak najszybciej pozbyć się resztek kaca. Rano natomiast byłam jak nowo narodzona. Z zupełnie nową energią zeszłam na śniadanie. Tristan spał przy stole, a głowa niemal wpadała mu do miski z płatkami. Oliwer niemrawo popijał swoją herbatę. Kaspera nie było ale miałam świadomość, że jest na wczesnym treningu. Przechodząc obok  Tristana klepnęłam go mocno w ramię. Podskoczył jak oparzony. Zaśmiałam się cicho nim usiadłam na swoim miejscu tuż obok Olivera. 

-A on co tak wcześnie na nogach? - zapytałam kradnąc kawałek bekonu z talerza brata. Oliver przewrócił oczami, na co uśmiechnęłam się słodko. Nie umiał się na mnie złościć.

-A cała drużyna miała jechać z samego rana rozerwać się przed meczem i wrócić wieczorem, ale... Ktoś dostał szlaban więc został obudzony rano przez kapitana tak jak reszta i nie pojechał.

Faktycznie. Dick coś o tym wspominał gdy wymienialiśmy się wiadomościami.   Chyba było to ważne wyjście, bo był na nie bardzo nakręcony.  A tu taka niespodzianka.  Biedny Tristan.

-No tak zapomniałam - posłałam uśmiech Poli gdy postawiła przede mną talerz z kiełbaskami i kubek z kawą.

Nagle przy stole zapanowała zupełna cisza. Zdałam sobie z tego sprawę dopiero po chwili, gdy w końcu oderwałam się od mojej kawy. Obaj moi bracia patrzyli na mnie dziwnie. 

-No co?

-Skąd ty o tym wiesz? Ja ci nic nie mówiłem - Tristan wlepiał we mnie te swoje ciemne, ciągle nieco zaspane oczy.

- Przecież to nie jest jakaś tajemnica - zwróciłam uwagę wzruszając ramionami -Dick mi mówił, strasznie się nakręcił.

Oliver dyskretnie, a przynajmniej tak mu się pewnie wydawało, odstawił swój kubek poza zasięg moich rąk. No na prawdę? Nie jestem aż tak impulsywna.

-Kiedy ty z nim niby rozmawiałaś?!

-No dobrze, źle się wyraziłam. Pisał mi o tym -  Oliver chrząknął, sięgając po sól.

-Kiedy niby?! I skąd on do licha ciężkiego ma twój numer?!

Założyłam ręce na piersi.

-Od Brooke zapewne, co cię to w ogóle obchodzi?

-Bo to gość który zalicza wszystkie laski w szkole po kolei -mruknął Oliver.

-Dokładnie!

Posłałam im obu zabójcze spojrzenie.  Nie lubiłam gdy tworzyli przeciwko mnie wspólny front. Byłam wtedy sama na ich dwóch. Czasem trzech. Mój błąd, zwykle na ich trzech.

- Moje znajomości, moja sprawa jasne? - zapytałam surowo, chwytając za widelec. - Jeśli będę chciała, to się nawet razem prześpimy i to nie jest wasza sprawa jasne?  A teraz czy możemy  wrócić do jedzenia? 

-Słuchaj Jeżu- zaczął poważnie Tristan celując we mnie łyżką - Nie podoba mi się, że zadajesz się z tym padalcem. Zmienia dziewczyny jak rękawiczki. Możesz uważać, że jesteśmy wredni, ale nie mamy zamiaru patrzeć potem jak płaczesz.

- Żeby za kimś płakać, najpierw trzeba się do kogoś przywiązać. Przyznaj, że sam nie płaczesz jak na imprezie zaciągniesz jakąś dziewczynę do łóżka a rano jej nie zastaniesz prawda? Grunt, że w nocy była fajna zabawa.

Kłamstwa przeszłościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz