-Powiedz mi...-Zaczął już w lesie.- Dlaczego ja?
-W jakiej sprawie?-Pytam, choć już się domyślam o co chodzi.
-Czemu mordowałaś akurat dla mnie?
-Szczerze...to nie mam pojęcia. Po prostu tak czułam...że muszę bronić właśnie pana...
-Coś Ci to podpowiadało?
-Dusza. Poza tym, nie chciałam, aby coś Ci się stało. Tym bardziej, że mogłoby to się odbić na Gudrun. To wspaniała dziewczyna. Nie chcę żeby trauma zamieniła się w coś gorszego...jak...jak...
-Załamanie nerwowe?-Zapytał znienacka.
-Dokładnie! A ciężko by mi było oglądać ją, przechodzącą to samo co ja.
-Przez to samo? Miałaś załamanie?-Brzmiał jakby nie do końca mi wierzył.-Kiedy?
-Całkiem niedawno. To było po śmierci Lisy Cuninghnam, mojej ciotki.
-Lisa? LISA CUNINGHNAM? Ten płatny zabójca, co nikt jej nie mógł złapać, i która jakimś cudem została zamordowana to twoja krewna???-Wydawał się być tym faktem dosyć zszokowany.
-Tak. To ona. Chyba z rodziny kochałam tylko ją. A ona jako jedyna mnie szanowała. Kiedy dowiedziałam się, że nie żyje...Mama jej nienawidziła i była wściekła, że ją opłakuję. A za karę zamknęła mnie w piwnicy. Tam po raz pierwszy miałam załamanie...-Zakończyłam wypowiedź głębokim westchnieniem. Nigdy jeszcze nie czułam takiej ulgi.
-A co wtedy czułaś? No, jak już tam siedziałaś?-W głosie Himmlera pojawiła się nutka współczucia. Poczułam jak kładzie mi rękę na ramieniu.
-Zmęczenie i ból. Bolała mnie głowa i serce. Ledwo mogłam oddychać i strasznie płakałam. To tak jakby ktoś, wyrwał mi całą radość. Lub jakbym była dźgana. Jedyne o czym marzyłam, to było to aby umrzeć.
-Umrzeć?-Spojrzał na mnie znad okularów i zobaczyłam ogromną litość w jego oczach. Niezauważalnie przesunął dłoń do mojej szyi.
-Tak...To było prawie jak budzenie się po ciężkiej operacji. Cała się trzęsłam, wszystko bolało, zasypiałam i natychmiast się budziłam...mogłam tylko płakać...to był koszmar.
Już w połowie zdania, moje serce zaczyna bić coraz szybciej i szybciej, a przed oczami pojawiają się obrazy z przeszłości. Wtedy też, czuję jak Himmler przesuwa delikatnie palce po mojej szyi, w kierunku tętnicy. Kiedy się zatrzymuje na żyle, bardzo lekko naciska. To było oczywiste co robi. Mierzył mi puls. Chyba już zobaczył, jak mocno przeżywam opowiadanie o swoim dzieciństwie. Tętno odrazu mi spadło i się uspokoiłam. Zobaczyłam lekki uśmiech na twarzy Himmlera.
-Karała Cię?- zapytał odrywając dłoń.
-Często, praktycznie za wszystko. To, że czegoś nie zrobiłam, że coś powiedziałam i całą masę innych rzeczy. Nawet za bycie smutnym po śmierci jej siostry. To była moja ostatnia kara...-Zaczęłam się lekko dławić.- Z nożem...
-Czy ona Cię dźgała?- Himmler popatrzył na mnie zaskoczony i, mimo spokojnego głosu, wiem że nie jest zadowolony z kar mojej matki.
-Nie...po prostu mnie cięła. Głównie na szyi i nadgarstkach. Chciała, aby to wyglądało jak próba samobójcza. Wszystko się zagoiło oprócz jednej...
-Gdzie?- Wyglądał jakby przejął się moim stanem.
Bez słowa podwijam rękaw lewej ręki i pokazuje mu, mój nadgarstek. Dokładnie na żyle, jest wcięcie. Wyglądało, jakby zaschło dopiero niedawno. Tak naprawdę, to była jedynie cienka blizna, ale podczas masakry w MI6 jeden z Agentów mi ją bardziej rozerwał. Bolało jak diabli. Takie blizny na żyłach są chyba najgorsze, bo wtedy krew dopływa wszędzie. Himmler ujął moją dłoń i przyglądał się ranie. Na chwilę odwróciłam wzrok. Myślałam, że po prostu znowu tylko o coś zapyta i skończy się temat. Jednak czuję, jak przykłada mi dwa palce na bliznę. Patrzę z powrotem. Delikatnie naciska. Lekko mnie to boli, ale w porównaniu z tym co czułam ,kiedy powstała ta blizna, to było nic. Himmler popatrzył na mnie i zapytał:
CZYTASZ
Nietypowa SS-manka
Historical FictionCheang Gunshu, Koreanka przeprowadza się do Niemiec rok przed 2 wojną światową pod przybranym imieniem i nazwiskiem- Piper Himmelreich. W tym czasie całkiem przypadkowo pomaga SS i staje się ich małym szpiegiem. Nie ma lekko w domu z powodu swojej...