26. Historia Moona

25 2 0
                                    

Obudziłam się, co mnie zdziwiło, w łóżku w hotelu. Mimo, że pamiętałam, jak Himmler wziął mnie do swojego pokoju. W dodatku, nie mogłam sobie kompletnie przypomnieć, co się ze mną wtedy działo. Pamiętałam tylko jak Reichsfuhrer pyta mnie o najgorsze wspomnienie z Haną, i tu wszystko się urywa, do momentu, kiedy nagle się budzę, przykryta jego kołdrą, jednak dalej zaspana. Potem najprawdopodobniej, po prostu poszłam do swojego pokoju. Oczywiście hotelowego.

Jednak poczułam coś dziwnego na szyi. Dotknęłam i poczułam...dotyk Himmlera. Jakby coś tam zostawił. No właśnie, dotyk...pamiętałam, że czułam jak na przykład, ociera mi łezki, czy głaszcze. Ale na pewno nie dotykał moich piersi, ani tyłka. Tylko mi zdjął żakiet. Jest coś jeszcze. Kiedy mnie już uspokoił, na moment odzyskałam świadomość, ale dotknął mojej szyi w pewien określony sposób i powiedział, żebym się z tego obudziła. Ale stało się coś odwrotnego. Zasnęłam...jednak nie do końca. Moje mięśnie były aktywne. I coś mi kazało wykonywać wszystko co tylko Himmler powie. Poza tym, było to bardzo przyjemne uczucie.

Jedyną rzecz, jaką najbardziej z tego wspominam to...jego pocałunek. Dosłownie. Ale nie w usta. Pocałował mnie w głowę. Zastanawiałam się, jak to jest. Teraz wiem. Niesamowite uczucie. Jakby coś ciepłego mnie znowu wypełniło. I poczułam kolejne, piękne uczucie, którego nie potrafię opisać. Poczucie bezpieczeństwa...i zadbania. Jego kolejny pocałunek, tym razem w moją skroń, też był bardzo przyjemny. Zrobił to dosyć delikatnie, ale wciąż. Potem znów dotknął moich dwóch blizn na szyi i zasnęłam. Tylko, że teraz odzyskałam kontrolę nad ciałem. Ale nie na długo, bo się obudziłam. A potem zaspana znalazłam swój pokój. Nie wiem jak, ważne że mi się udało.

Czułam się, jak po wielkim zwycięstwie. Docenił mnie! Nawet w łóżku! Oczywiście nie robił ze mną...wiadomo czego. Odwróciłam się na bok i wtedy zauważyłam moich śpiących braci w drugim łóżku. Słyszałam śmiechy na dole. Była około ósma rano. Cicho wstałam i zaczęłam głaskać Heidera po głowie. Był taki pulchniutki i cieplutki. Wyglądał przesłodko. Nawet nie zauważyłam kiedy Klaus się obudził.

-A pani to co? W chirurga czaszki się bawi?-Mruknął. Heider otworzył oczka.

-A ty widziałeś, abym go usypiała albo coś?-Zaśmiałam się.

-Cześć Piperko...-Wymamrotał Heider. Wzięłam go na ręce i przytuliłam.

-Cześć Kluseczko. Jak się spało?-Cmoknęłam go w włoski.

-A dobrze...A jak rozmowa z Himmlerem?-Uśmiechnął się.

-W porządku...

-Co tam w ogóle z nim robiłaś, że tak długo Ci zeszło? Hmm?-Klaus podniósł się gwałtownie.

-A chcesz abym potrzymała i ciebie?

-Tak, chętnie!-Powiedział głupio.

Usiadłam i wzięłam również jego. Cmokałam im na zmianę. Oboje byli zadowoleni. Nawet ten maruda Klaus. W końcu ich puściłam, aby się ubrali. Dobrze, że nawet oni nie wiedzą...

Właśnie się ubrali, kiedy do pokoju wszedł Reinhard.

-Witam państwa, jak moim dzieciaczkom się spało?-Zapytał i moi bracia popędzili do niego.-Chodź, co tak stoisz?

Również go przytuliłam. Nawet nie przeszkadzało mi towarzystwo dwóch innych osób. Chociaż byli to przecież moi bracia. Po chwili Klaus i Heider się odsunęli a Reinhard tulił tylko mnie.

-Mój mały Cheango-San. Mój mały Cheango-San spotyka się z Himmlerem.-Zachichotał.

-Chciał tylko porozmawiać z Reichsfuhrerem.-Wymamrotałam.

Nietypowa SS-mankaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz