Obudziły mnie promienie słońca wchodzące do mojego pokoju przez okno. Niezbyt przytomna wyjęłam z szafki ubrania i się przebrałam. Kiedy wyszłam na korytarz,Mai jeszcze była w domu i siedziała w salonie. Weszłam do łazienki i zaplotłam włosy we francuskie warkocze. Po chwili usłyszałam jak Mai mówi:
-Hej,dobrze się spało?
-Tak.
-Lee poszła do sklepu i Akane do pracy,wiesz?
-Tak, a ty dzisiaj nie idziesz do salonu?
-Nie,mam dziś wolne.
-Aha.-mruknęłam i weszłam do mojego pokoiku. Wzięłam leżącą przy łóżku czerwoną torbę i wyszłam z mieszkania. Była dziś ładna pogoda i postanowiłam pójść do kawiarni Cafē Piper,gdzie wczoraj się umówiłam z Cokkie. Kiedy tam dotarłam 5 minut później,ona już tam na mnie czekała. Weszłam do środka i odrazu się z nią przywitałam.
-Piper, jesteś wreszcie!-zawołała pamiętając o moim nowym imieniu.
-Ty też!-odparłam siadając do stolika. Po chwili ze mną usiadła i zapytałam:
-Mówiłaś,że ty też będziesz miała nowe imię. Jakie dostałaś?
-Od teraz jestem Charlie, a na nazwisko mam Löck.
-Fajnie. A ja mam Himmelreich.
- Trochę długie,nie?
-Tak...
-A jak siostry?
-A dobrze, Mai ma dziś wolne. A twoje kuzynki?-zapytałam. Cokkie w przeciwieństwie do mnie nie mieszka ze siostrami tylko z trzema kuzynkami i jedną małą siostrą. Dlatego też ich mieszkanie jest o wiele większe od naszego. Jej kuzynki były całkiem sympatyczne,ale nie wiedziałam gdzie pracują. A siostra Cokkie ma zaledwie 6 lat i chodzi do przedszkola.
-Też okej. To co, zamawiamy?
-Wezmę tylko wodę.
-A ja babeczkę.-odparła.
Kiedy kelnerka przyniosła nasze zamówienia, moja przyjaciółka zaczęła się przyglądać ulicy,bo siedziałyśmy tuż przy wejściu. Nagle zachichotała:
-Ty,zobacz na tych żołnierzy.
Odwróciłam głowę i zobaczyłam wojskowych wymieniających jakieś dokumenty i jeden z nich się potknął. Pomimo tego,że Cokkie to bawiło to mnie niekoniecznie,bo miałam wrażenie,że ci żołnierze wydawali się mieć inne mundury,które przypominały bardziej brytyjskie niż niemieckie. Czułam,że coś jest nie tak. Niepewnie wyjęłam z torby kilkanaście marek niemieckich i położyłam na stoliku. Do Cokkie powiedziałam:
-Sorry,muszę już iść. Mai mnie potrzebuje.
-Mam zapłacić?
-Tu jest kasa.
-Aha. No to narazie!
-Nara!-odparłam i wyszłam z kawiarni. Teraz był tylko jeden żołnierz i miał przy sobie dużą torbę. Nagle podszedł do budki telefonicznej,zdala od jego torby. Podeszłam tam i rozglądając się czy kogoś tu nie ma,zaczełam zabierać z torby dokumenty,które ku mojemu zaskoczeniu były po angielsku. Kiedy wszystkie papiery były w mojej torbie, usłyszałam jak ten żołnierz, mówi całkiem głośno do słuchawki,po angielsku:
-Tak,tak to dam potem Brytyjskiemu wywiadowi. Mówiłem Ci już kilka razy.
Wtedy moje serce zaczęło szybciej bić i chciałam uciekać,ale to by było zbyt podejrzane więc po prostu szłam powoli wzdłuż ulicy. Kiedy byłam już w bezpiecznym miejscu, zastanawiałam się co zrobić z tymi dokumentami. Najpierw pomyślałam,że najlepiej dać to niemcom,ale nie wiedziałam jak. Wtedy przypomniało mi się coś. Akane raz mi pokazywała siedzibę SS,bo koło niej znajdował się zakład krawiecki, w którym pracowała. Nie wiedziałam czy mam inne wyjście, więc poszłam właśnie tam. Kiedy byłam już na miejscu zastanawiałam się jak dać to Niemcom. Zdecydowałam to po prostu zostawić. Wyjęłam te dokumenty i zostawiłam przy drzwiach budynku. Potem nieśpiesznie poszłam do domu,chociaż miałam ochotę uciekać ile sił w nogach. Kiedy weszłam do mieszkania Mai zapytała mnie na progu:
-Cheang,co się stało? Czemu jesteś taka przerażona?
-Nie jestem i nic się nie stało,naprawdę.
-Ahaa.....-powiedziała,chociaż wyglądała jakby mi niedokońca wierzyła.
-No raczej coś się stało.-odparł ktoś zza moich pleców. Odwróciłam się i zobaczyłam Lee z siatkami.
-Ja nie mogę,znowu ona...- pomyślałam. Bałam się,że teraz będzie mnie pytała jeszcze o coś, ale na szczęście tego nie zrobiła.Kiedy weszła do domu i zaczęła rozpakowywać siatki spojrzała na mnie podejrzliwym i nieco nieprzyjemnym wzrokiem ze swoim bezczelnym uśmieszkiem i mruknęła cicho:
-Dobrze wiem co ty robiłaś. Szkoda,że nie wiem co było dalej.
-Co jest?!-pomyślałam.-Szpiegowała mnie ta fałszywa blondynka czy co?
Szybko weszłam do swojego pokoju i usiadłam przy biurku. Nie miałam co robić a wrócenie do kawiarni czy spotkanie z Cokkie nie wchodziło w grę. Po chwili namysłu włączyłam swoje małe radyjko. Dostałam je od mamy kiedy się wprowadziliśmy,bo wiedziała,że bardzo lubię go słuchać,a prawie zawsze Lee mi je zabierała mówiąc,że teraz jej kolej. Z tego co wiem to co najmniej 4 razy miała być moja kolej a nie była. No więc włączyłam audycję radiową i słuchałam aż do powrotu Akane. Wtedy przyszła do mojego pokoju z dużym słojem pełnego monet i powiedziała:
-Hej, możesz mi policzyć kasę?
-Jasne.
-A co dzisiaj robiłaś?
-Poszłam do Cafē Piper z Cokkie i jeszcze się na chwilę przeszłam koło twojego zakładu.
-Och! Akurat byłam na zapleczu, nie widziałaś mnie?
-No, nie.
-Aha.-powiedziała i wyszła zostawiając słój. Wzięłam z szuflady mojego biurka parę ruloników do ,których dawałam drobne i zaczęłam je liczyć. Nie wiem ile tam dokładnie było kasy,ale bardzooo dużo. Po skończeniu zastanawiałam się co zrobiono z tymi dokumentami, które dałam przy drzwiach SS. Czy je wyrzucono, czy może je wzięto a jeśli tak-to czy wiedzą kto je przyniósł? Zastanawiając się nad tym doszłam do wniosku,że całkiem dużo szpiegów angielskich było w naszej okolicy. A co gdyby to zrobić jeszcze raz? Było by fajnie. Wtedy Mai zawołała mnie na obiad i zaczęłyśmy jeść. Kątem oka obserwowałam czy jest ktoś w mieszkaniu Cokkie. Widziałam jej kuzynki i ją. Odetchnęłam z ulgą. To znaczy,że najprawdopodobniej nie będę musiała się z nią przez przypadek spotkać. Po obiedzie wzięłam znowu moją torbę i wyszłam z mieszkania. Poszłam do miejsca gdzie byli wcześniej Ci angielscy żołnierze i ku mojemu zaskoczeniu znów tam jakiś był. I tak jak tamten- miał przy sobie torbę z jakimiś dokumentami,również po angielsku.
-Czemu Brytyjczycy tak się zdradzają?- myślałam.
Ciągle go obserwując znowu zauważyłam,że idzie do jakiejś budki telefonicznej. To była moja szansa. Poczekałam aż tam dojdzie i nie będzie się patrzył w stronę torby, poczym wyjęłam wszystkie papiery,dałam do swojej i dobrze zasunęłam zamek. Jednak tym razem poczekałam aż skończy rozmawiać,żeby zobaczyć jego reakcję na brak dokumentów. Kiedy wrócił do torby, najpierw zobaczyłam przerażenie na jego twarzy, potem sprawdzenie czy nigdzie nie wypadły i panikę. Patrzyłam z ukrycia na niego cichutko, cichuteńko chichocząc. Po kilku minutach mnie zobaczył i zapytał mnie po niemiecku z wyraźnym angielskim akcentem:
-Przepraszam,nie widziałaś żeby ktoś zabierał mi dokumenty z tej torby?
-Nie, nie widziałam-odparłam po Niemiecku.
-...i tak dziękuję...- westchnął żołnierz i znowu zaczął ich szukać. Potem udałam się do SS teraz jednak okrężną drogą mając pewność,że to był właśnie Anglik. Kiedy byłam już przed siedzibą dostrzegłam koło niej kilku oficerów SS. Tym razem po prostu dałam znowu koło drzwi te dokumenty,bez rozglądania się czy nikogo nie ma. Kiedy stamtąd odchodziłam zobaczyłam kątem oka jak jeden z oficerów podnosi je i mówi zadowolony do drugiego:
-Chyba będzie z niej szpieg...
Byłam z tego bardzo zadowolona. Wróciłam do domu i znowu zasiadłam do biurka posłuchać audycji. Wtedy usłyszałam jak Akane mówi do Lee:
-Co ty opowiadasz! Jakie SS? Ona przecież pewnie nawet nie wie jak to jest być szpiegiem!
Już wiedziałam o co jej chodzi. Lee wiedziała o tym, o czym nie powinna. Miałam nadzieję,że ta bezczelna blondynka zapomni o tym jutro ewentualnie dwa dni. Zawsze miała słabą pamięć w przeciwieństwie do mnie, Mai i Akane. Mo skończonej audycji poszłam do łazienki,umyłam się,przebrałam,ale mogłam jeszcze poczytać swoją dość grubą książkę. Wkrótce po tym zasnęłam i miałam sen,że jestem szpiegiem SS a potem zostaje oficerką.
CZYTASZ
Nietypowa SS-manka
Ficción históricaCheang Gunshu, Koreanka przeprowadza się do Niemiec rok przed 2 wojną światową pod przybranym imieniem i nazwiskiem- Piper Himmelreich. W tym czasie całkiem przypadkowo pomaga SS i staje się ich małym szpiegiem. Nie ma lekko w domu z powodu swojej...