29. Wszystkiego najlepszego Moony

27 1 0
                                    

Siedziałam na boisku, i wpatrywałam się w beton. To było po tym dniu, w którym dałam popalić Sophii. Reinhard wziął mnie na chwilę, sam na sam i zaczął zadawać mi pytania, o tą noc w hotelu. Czy Himmler zrobił mi coś złego. Najpierw byłam przerażona, a potem dowiedziałam się prawdy. Reichsfuhrer mu powiedział ze szczegółami, co mi wtedy robił. Po prostu nie mógł znieść myśli, że tak mnie wykorzystał. Wziął też na siebie winę, i według niego, to moje zachowanie, było następstwem tego, co się działo w Kaiserhof.

Ale to było jedno wielkie kłamstwo! Ja wcale źle się nie czułam w trakcie, ja byłam tam wręcz nieobecna, nie miałam świadomości, że cokolwiek mi robi. No i on mnie tylko głaskał po włosach i policzku, nic więcej! Znaczy...pocałował mnie ze dwa razy, ale nie w usta. W dodatku mi nie ściągał bielizny, ani chociażby koszuli, tylko rozpiął marynarkę. I tyle! To było wręcz moje marzenie, aby mnie ,,pocieszył". Niby to mogło być molestowanie, ale przecież nikt nie wierzy, że mam niecałe 12 lat! Poza tym, gdyby tylko nie zadał tego pytania, przez które znieruchomiałam, to bym się na pewno zgodziła.

Jedyne o czym marzyłam, to żeby nie powiedział o tym Hitlerowi. Himmler by stracił pracę, a może nawet gorzej. A to dla mnie byłby prawie koniec świata. Jeśliby go na dodatek powiesili (Co jednak wydawało mi się mało prawdopodobne), to ja bym była wstanie zrobić to samo. Był dla mnie, nie mordercą zza biurka, ale kimś, kto nieświadomie mi ratował życie. Co prawda dwa razy mu się nie udało, ale był jedyną rzeczą, przez którą czułam sens tego wszystkiego. Ja też byłam dla niego bardzo ważna. Gdyby nie ja, to by pewnie dawno już wąchał kwiatki od spodu, a 3 Rzesza byłaby na skraju rozsypki, gdyby nie Reinhard.

-On mi nic nie zrobił...-Wyjąkałam, jakbym to ja była Heinrichem.-Przecież ja mogłam po prostu mu odmówić...

-Znam cię zaledwie miesiąc, ale już wiem, że ty jesteś w niego zapatrzona, i nigdy byś mu się nie sprzeciwiła.-Wyczuł moje kłamstwo. Nie miałam odwagi na niego spojrzeć, ale ewidentnie miał lekki uśmiech.-To twoja jakby wada. Zawsze go słuchasz.

-Nie zawsze...-Dzielnie dławiłam łzy.

-Sam zaczynam się zastanawiać, czy to ty go tak bronisz, czy to on tak pogarsza sprawę.-Podszedł o krok w moją stronę.-Jak narazie, pewnie żaden z was nie będzie chciał, powiedzieć jak naprawdę było. Obie wersje wydają się prawdziwe...-Zmusiłam się aby na niego spojrzeć.-Na razie lepiej jak umorzy się sprawę. Potem najwyżej się wznowi, jeśli stanie się coś równie złego.-Zakończył swoją wypowiedź, po czym odszedł.

Dlatego, miałam zepsuty humor, i cieszyłam się, że nikogo nie ma na boisku. Nie wiedziałam, jak sobie z tym poradzić. Normalnie, to bym poszła do Moona, ale nie miałam pojęcia gdzie jest. Jednak wpadłam na chory pomysł. Wzięłam spod ławki moje pudło z czekoladą, i sprawdziłam ile jest. Bardzo dużo. A w kieszeni miałam ponad 50 000 marek. Połowę, udało mi się anonimowo przelać na konto Himmlera. Słyszałam, że ma jakieś koło przyjaciół, które mu chyba co rok daje milion marek. Zajebisty deal. Ale mój pomysł był taki, że poszłabym w tą czarną ulicę i kupiła...narkotyki. Serio.

Normalnie, najwyżej kupiłabym papierosy, ale teraz musiałam odreagować inaczej. Ruszając w ulicę z kartonem, zastawiałam się, jakie narkotyki kupić. Może na sam początek jakieś lekkie pigułki? Najlepiej chyba, jak znajdę pervitin, i jeszcze jakieś. Będąc na miejscu, uświadomiłam sobie, że nie mam munduru. Trochę się na siebie wkurzyłam, ale zaraz o tym znów zapomniałam. Znalazłam tego samego typa, co wcześniej sprzedał Walterowi papierosy. Był z jakimś ziomkiem z Azji, i widziałam jak ma worek z czymś, co przypominało trofea. Jak tylko mnie ujrzał, to znowu omal się nie przewrócił, i tylko zapytał zszokowany:

-Dasz nam więcej?...

-Dam. Ale jak wy też coś dacie.-Odparłam.

-A co takiego?-Odezwał się Azjata.

Nietypowa SS-mankaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz