8. Kac

38 4 0
                                    

Miguel

Rano obudziło mnie słońce wdzierające się do pokoju przez zasłony. Laura jeszcze spokojnie spała, więc nie zamierzałem psuć jej tej przyjemności. Zasłoniłem roletami okna i wyszedłem do kuchni. Wyjąłem z lodówki truskawki i jogurt. Na śniadanie miałem w planie przygotować makaron z sosem truskawkowym. Nie byłem może jakimś wybitnym kucharzem, ale nigdy nie spaliłem kuchni. Przygotowałem wszystko według przepisu z internetu i wyszło nawet lepiej niż na zdjęciu. Na dziś miałem jeden cel, na pewno, powiadomić policję w Portugalii, że nasza zaginiona się odnalazła. Widziałem już w głowie te nagłówki w wiadomościach, „Zaginiona policjantka odnalazła się po pięciu latach". Zadzwoniłem do swojego dawnego szefa, bo do niego miałem dzwonić z takimi sprawami.

- No co tam Miguel? - Głos miał zaspany, tak jakbym go dopiero obudził. - Musi to być coś ważnego skoro, dzwonisz o trzeciej w nocy.

- Przepraszam, ale mam dwie dobre, a nawet jedną jest super, informacje.

- Zamieniam się w słuch.

- Najpierw ta mniej ciekawa, chce wrócić do wydziału w Portugalii. Najszybciej jak mogę.

- Mhm, a ta druga? - w jego głosie było słychać ignorancję.

- Mam Laurę.

Usłyszałem tylko szum w słuchawce a zaraz po nim znowu głos szefa.

- Poważnie?

- A brzmi, jakbym żartował? - zapytałem z lekkim sarkazmem w głosie.

- Nie. Jak wygląda?

- Cóż, źle, ale co się dziwić, nie miała tam najlepszych warunków.

Oczywiście dostałem jebane kazanie o alkoholu i narkotykach, czyli moim starym uzależnieniu, a bardziej ucieczce od problemów. Nie lubiłem, jak ktokolwiek mi o nich gadał, albo mi je wypominał. Nie byłem już tym zbuntowanym nastolatkiem z milionem problemów, dałem radę.

- Kiedy możemy wracać?

- Rano załatwię wam wszystko, czego potrzebujecie, żeby wrócić.

- Plus szpital, miej to na uwadze.

- Dla Laury?

- Tak.- Nie okłamując nikogo, jej stan nie był najlepszy, ani chociaż dobry. Konieczna była tu pomóc lekarzy i najprawdopodobniej psychologa.

Uzgodniliśmy wszystko w miarę szybko, żeby Diego miał czas na porządny sen. Musiałem dziś poinformować Laurę jak będzie wyglądała całość, nasz powrót, leczenie itp. Nałożyłem na talerz dla każdego trochę makaronu. Sam zjadłem swoją porcję i muszę przyznać, że wyszło mi to naprawdę świetnie. Jakby dodać do tego wszystkiego fakt, że nie spaliłem kuchni, to uznałbym, to danie za najlepszy makaron, jaki istnieje.

Mój powrót był już dla mnie już pewny. Nawet gdyby szef nie wyraził zgody na powrót do wydziału, ja wrócę do Portugalii. Musiałem na pewno odstawić tam Laurę. Włączyłem swój telefon i od razu postanowiłem napisać do brata. Pomimo że miałem ich trzech, lubiłem tylko jednego. Boris był zawsze przy mnie, gdy było gorzej. Widziałem, że próbował mi pomóc za każdym razem, ale nie umiał. Wystukałem do niego krótką wiadomość, którą po chwili wysłałem.

Miguel: Tęsknisz za bratem?

Na jego odpowiedź nie musiałem czekać długo.

Boris: Nie wiesz jak bardzo! Chciałbym, żebyś znowu był z nami, bo z tymi jełopami nie da się wytrzymać.

Bliźniacy jak zwykle w swoim żywiole. Od zawsze lubili nam dokuczać, więc była to dla nas codzienność. Śmieszyły mnie niektóre ich żarty jak, zabieranie mi śniadania, ale kiedy wchodziła przemoc, nie podobało mi się to już. Carlo, czyli ten, który pojawił się na świecie pierwszy, miał ogromny problem z agresją, co wkurwiało nas wszystkich, nie raz jego sobowtór czy ja mieliśmy połamane nosy, bo się zbyt rozkręcił. Boris co prawda najmłodszy, ale najlepszy z braci, nigdy tego, jak na razie nie doznał i tak miało zostać.

trzy telefony [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz