24. Zaleta popularności

18 4 0
                                    

Laura

Kolorowe światła odbijały się od ścian korytarza, którym podążaliśmy. Głośną muzykę było słychać nawet tutaj. Od samego wejścia dało się zauważyć, że kolorem dominującym tu jest czerń i złoto.

Tony wpuścił nas do strefy VIP. Od razu przywitała ans tam jego narzeczona. Rudowłosa kobieta miała na sobie czerwoną sukienkę. Kiedy odwróciła się do nas, przodem odkryłam, że jej brzuch jest lekko zaokrąglony, co wskazywało na to, że jest w ciąży. Po chwili dokładniejszego przyglądania się ogarnęłam, kto to jest.

- O mój boże Rebeka? Jestem twoją ogromną fanką.

- Aż tak? - zapytał Miguel.

- No hej. Nie sądziłam, że mam fanki. - kobieta zaśmiała się w odpowiedzi. - Miło mi, jak się nazywasz?

- Laura. Pisaliśmy kiedyś na Instagramie.

Rebeka przez chwilę zastanawiała się nad odpowiedzią. Wiedziałam, że nie jestem jedyną osobą, której odpisała, więc to mogło być ciężkie.

- Kojarzę już. Laura od aktorstwa tak?

- Tak to ja. Znaczy, dopiero za jakiś czas będę zaczynać. - przyznałam.

- Ale masz już to w pasji i to najważniejsze. Gdzie grasz, to przyjdę zobaczyć.

O mój boże, Ona chce zobaczyć, jak ja, występuję na scenie. Nie to musi być sen.

Musi. Być. Sen.

- W teatrze, póki co, po nowym roku dostanę plan i się dowiem wszystkiego. Napisze ci w razie czego.

- Będę czekać.

Nie mogłam uwierzyć, w to, co właśnie się tu stało.

Przeszliśmy do osobnego pokoju, który był wyznaczony tylko dla nas. Wiedziałam, że Miguela i Tony'ego plan na dzisiaj to picie po prostu. Nie zabraniałam mu, bo musi korzystać z życia. Mnie alkohol od jakiegoś czasu zaczął obrzydzać i nawet piwo wywoływało u mnie wymioty. Nie chciałam znowu ryzykować i zawalić sobie całą imprezę.

- Dobra dziewczyny słuchajcie. - zaczął Tony. - Tutaj macie wszystko, czego potrzebujecie. Na dole będzie odbywać się główna impreza, na którą oczywiście możecie zejść. Jednak jeśli wolicie zostać tu, to nie ma sprawy.

- Ja raczej tu zostanę, wiesz, jacy są tam ludzie, a muszę na siebie uważać. - odparła Rebeka.

- Ja też raczej tu zostanę. - uśmiechnęłam się lekko.

Spojrzałam na Miguela, który właśnie poprawiał rękawy swojej czarnej koszuli. Cholera był w niej taki idealny. Po chwili nasze spojrzenia się spotkały, a na jego twarzy zagościł uśmiech.

- Jakbyś czegoś potrzebowała kochanie to będę z Tonym na dole. W razie czego przyjdę, najszybciej jak to będzie możliwe. Obiecuję.

- Spokojnie, świętuj w spokoju. - odparłam. - Może zejdziemy do was bliżej północy.

- Oj nie, bliżej północy to my tu wracamy, aby razem obejrzeć fajerwerki na balkonie. - odezwał się Tony. Po jego słowach wiedziałam, że ma już cały plan obmyślony. - Gdyby ktoś tu wszedł, ochrona od razu zareaguje. Ktoś nieproszony oczywiście.

***

Kiedy tylko impreza się rozpoczęła, zostałyśmy same z Rebeką w pokoju. Nie narzekałam, bo oglądaliśmy razem serial, do którego nie mogłam się przekonać, a okazał się jednak świetny. Na moje szczęście muzyka nie grała tutaj tak głośno, jak na dole. Pomieszczenie było wyciszone, a szklane okno z widokiem na salę tylko przepuszczało światło.

trzy telefony [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz