13. Psychologia

28 4 0
                                    

Laura

Wczorajszy dzień wywołał we mnie mnóstwo emocji. Z jednej strony było to szczęście, ale z drugiej niepewność. Spodobał mi się cały opis tej akcji, dlatego chciałam w nim wziąć udział. Ryzyko prawie zawsze równało się z zabawą.

Umyłam włosy i następnie wysuszyłam je suszarką, która pożyczyła mi Pani Gomes. Obchodziłam się z nią jak z jajkiem, tylko żeby jej nie zniszczyć. Nawet nie chciałam wiedzieć, ile była warta, żeby dodatkowego zawału sobie nie przyprawić.

Mój makijaż nie był jakiś wymagający, bo tylko pomalowałam rzęsy i przejechałam usta bezbarwnym błyszczykiem. Nie miałam dziś całkowicie ochoty na mocny makijaż, dlatego wyszło dość skromnie i tak jak kiedyś uwielbiałam najbardziej.

Zeszłam na dół, przebrana w luźne dresy i koszulkę, która pożyczyłam od Miguela. Nie spodziewałam się innego widoku niż Miguela siedzącego na kanapie i czekającego na mnie. Jakże się zdziwiłam, kiedy przez szklane drzwi od tarasu w salonie zauważyłam go biegającego z Vivi na dworze. Wyszłam na taras i zaczęłam się im uważnie przyglądać. Po niedługim czasie Miguel wreszcie spojrzał w moją stronę, na co ja odpowiedziałam uśmiechem.

Po ostatnim rzucie piłką, wykonanym przez Miguela, Vivi podbiegła do mnie, a zaraz po niej podszedł do mnie Portugalczyk.

- Jedziemy? - zapytałam, głaszcząc swojego ukochanego psa.

- Oczywiście, tylko wezmę szybki prysznic i się przebiorę.

- Leć. Od dawna tak z nią biegasz?

- Jakość od godziny. Nie budziłem cię, bo miałaś się wyspać.

- Dziękuję. Przydało mi się to bo faktycznie się wyspałam.

Młody wyminął mnie z uśmiechem i schodami podążył do pokoju, z którego niedawno wyszłam. Zanim pojedziemy do psychologa, postanowiłam zjeść śniadanie. Nie chciałam zbyt dużo czasu na nie poświęcać, dlatego zrobiłam sobie zwykłe płatki czekoladowe z zimnym mlekiem. Od zawsze tak jadłam i mogę szczerze powiedzieć, że płatki na zimnym mleku to najlepsze co powstało.

Włożyłam miskę do zmywarki, a kiedy usłyszałam kroki idące do kuchni. Odwróciłam się w stronę wejścia do pomieszczenia i ujrzałam w nim Miguela ubranego w podobne dresy do moich. Były tak do siebie podobne, ponieważ kupowane w tym samym sklepie, ale na innym dziale. Po kilku sekundach do moich nozdrzy dotarł zapach jego perfum. Były intensywne i naprawdę muszę przyznać, że mi się podobały. Albo mi się wydawało, albo nigdy wcześniej ich przy mnie nie użył.

- Fajne perfumy, dawno je kupiłeś?

- W zasadzie tak, ale nie było okazji ich użyć.

- A dziś co to za okazja?

- Inne mi się skończyły. - odparł beznamiętnie.

- Mhm.

Po szybkim układaniu jakim autem jedziemy, udaliśmy się do garażu. Dzisiaj wyjątkowo miałam do wyboru również auto jego najmłodszego brata, głównie dlatego, że poszedł na noc do dziewczyny. Nie chciałam zmieniać akta na żadne inne i jak wczoraj, ruszyliśmy SUV-em w drogę. Pomimo propozycji, żebym prowadziła, odmówiłam. Jeszcze nie chciałam wsiadać za kółko zwłaszcza nie swojego auta. Panicznie bałam się, że wjadę w pierwsze lepsze drzewo i będzie po nas.

- Jutro pojawi się wiadomość w mediach, że cię odbiliśmy. To jest nasz sukces. - powiedział, zatrzymując się na światłach.

- Twój sukces. - przypomniałam.

- Nasz, bo gdybyś mi nie zaufała, nie wyszłoby to wszystko.

- Gdybym ci nie zaufała, umarłabym. Więc nie miałam wyjścia.

trzy telefony [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz