15. Przeprowadzka

30 4 0
                                    

Miguel

Wczoraj podczas naszego seansu z Laurą przyjechał do nas mój szef. Przekazał mi klucze i powiedział tylko, że to mieszkanie dla nas. Nie rozumiałem, po co nam one, ale mogło nam się przydać w pracy i może faktycznie o to chodziło.

Siedziałem właśnie w kuchni przy wyspie i słuchałem najnowszych wiadomości, które leciały w radiu. Gdyby nie to, że dostałem wcześniej wiadomość, że będzie w nich mowa o mnie, nie włączyłbym ich nawet.

- „Ponad dziewięćdziesiąt kobiet uratowanych z rąk burdelu w Los Angeles. - mówił reporter. - Wszystko dzięki policji z Portugalii. Z oficjalnych wiadomości wiemy również że dzięki policjantowi Miguelowi Gomes, znaleziono zaginiona pięć lat temu policjantkę. Kobieta jest w dość dobrym stanie, pomimo wychudzenia".

Uśmiechnąłem się pod nosem, bo wiedziałem, że jednak mały udział w tym mam, a kobiety, które tam pracowały, trafią do swoich rodzin, po dłuższej nieobecności.

Otworzyłem swojego laptopa i zalogowałem się do jednej ze swoich gier. W drzwiach kuchni stanął mój najmłodszy brat i po jego minie widziałem, że coś nie gra.

- Co tam? - zapytałem. - Ducha zobaczyłeś?

- Jesteś jakiś inny ostatnio.

- Inny? Co masz na myśli, mówiąc „inny"?

- No jesteś taki bardziej żywiołowy niż zawsze. - uśmiechnął się lekko. - Nie, żebym narzekał, mi to pasuje, ale to aż dziwne. Kumasz?

- Tak rozumiem. Uważam, że to przeniesienie mnie do innego wydziału na jakiś czas mnie zmieniło. Nauczyłem się tam sporo rzeczy i też całkiem inaczej żyłem.

Boris popatrzył na mnie zdziwiony. Pewnie sądził, że zaprzeczę, ale nie było takiej potrzeby. Wiedziałem, jak jest i nie chciałem tego ukrywać. A może to nie Los Angeles tylko miłość mnie zmieniła? Nie, w to akurat wątpię.

Bambi podszedł do szafki i wyciągnął z niej dwie szklanki, do których następnie nalał trochę soku pomarańczowego.

- Co chciał wczoraj szef od ciebie? - postawił przede mną szklankę z sokiem, a z drugiej upił łyk.

- Dał mi klucze do mieszkania i papiery do podpisania. Dziś się stąd razem z Laurą wyprowadzam. Rodzice już wiedzą.

- Aha. Dopiero co wróciłeś.

Od razu można było wyczuć w jego głosie lekkie zdenerwowanie. Wiedziałem, że jest na mnie zły, ale podjąłem już decyzje i nie było mowy o jej zmianie. Chciałem dać dla Laury również miejsce, gdzie będzie czuła się dobrze i nie będzie na niej wywierana presja, że musi ze mną spać.

Nowe mieszkanie miało być dla niej miejscem, w którym będzie czuła się dobrze, bez nacisku na innych.

- Przecież zostanę w Portugalii, po prostu będę w innym mieszkaniu.

- A, no to chyba spoko. Myślałem, że znowu wyjeżdżasz.

-Na razie nie planuje. To już chyba nie dla mnie. Wole nacieszyć się rodziną.

Boris usiadł na krześle obok mnie i spojrzał w ekran mojego laptopa, na którym była odpalona gra. Zaśmiał się lekko i przejął ode mnie laptopa. Wiedziałem, że czasami w nią grał, bo miałem zbyt wysoki level jak na swoje umiejętności.

Nie tracąc na nic czasu, postanowiłem zrobić nam śniadanie. Pokroiłem boczek w kostkę i wrzuciłem na patelnię, aby trochę go przysmażyć. Kiedy wszystko było już takie, jakie chciałem, wbiłem kilka jajek na patelnię. Mieszałem wszystko do połączenia składników, a po wszystkim rozdzieliłem to na trzy talerze. Spojrzałem na swojego brata, który właśnie kończył rundę.

trzy telefony [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz