39. List

21 0 2
                                    

Miguel

Poranek spędziłem na pisaniu listu do mojego planu. Chciałem, żeby wszystko było idealne, dlatego pisałem go, gdy Laura spała.

Pielęgniarka kilka razy przychodziła tutaj, aby monitorować Alice, ale wszystko było z nią okej.

Mama napisała mi najprawdopodobniej od razu po obudzeniu.

Enora: Czy to twoje dziecko?

Miguel: Tak. Wcześniak.

Enora: O mój boże. Gratulacje. Możemy przyjść czy póki co odpuścić?

Miguel: Laura jeszcze jest chyba obolała więc poczekajcie. Napisze wam, kiedy będziecie mogli przychodzić. Dobrze?

Enora: Oczywiście.

Odłożyłem telefon na uda i jeszcze raz spojrzałem na Laurę. Spałą spokojnie. To był odpowiedni czas na zrealizowanie mojego planu. Upewniłem się, że pielęgniarki w razie czego będą do mnie dzwonić i wyszedłem przed szpital. Wsiadłem do auta i od razu pojechałem do galerii handlowej, która już na szczęście była otwarta. Musiałem załatwić kilka kluczowych dla mnie rzeczy.

Zaparkowałem pod galerią i wysiadłem z auta. Musiałem koniecznie pójść do jubilera i kupić pierścionek. Tym razem zaręczynowy.

Wszedłem do środka i od razu skierowałem się tam gdzie chciałem. Podszedłem do lady i spojrzałem na wszystkie pierścionki.

- Mogę w czymś pomóc? - odezwała się ekspedientka.

- Potrzebuje jakiś pierścionek zaręczynowy. Doradziłaby mi pani?

- Oczywiście. - wyciągnęła jedną z tacek, na której leżały pierścionki. - Większość osób bierze takie. Jednak to zależy od upodobań partnerki. Jakie ona lubi pierścionki?

Spojrzałem na kobietę wyraźnie zaskoczony tym pytaniem.

- Szczerze to nie wiem, po prostu chyba.

- Rozumiem. To może taki z kryształem w kształcie serca? Mamy różne warianty kolorystyczne.

Przyjrzałem się mu dokładnie. Był ładny.

- Jest taki, ale czerwony?

- Oczywiście.

Kobieta schyliła się i wyciągnęła z szafki dokładnie taki pierścionek, o jaki poprosiłem.

- Może być?

Spojrzałem na niego raz jeszcze. Był idealny.

- Tak, w takim razie biorę go.

Po chwili dostałem już ładnie zapakowany pierścionek. Miałem nadzieje, że spodoba się dla Laury.

Po zapłaceniu wyszedłem ze sklepu i skierowałem się do auta. Musiałem jeszcze pojechać do kwiaciarni.

Wsiadając do auta wybrałem numer do Borisa. Musiał mi w tej chwili pomóc. Odebrał dopiero za drugim razem, więc i tak tragedii nie było.

- Co? - brzmiał jakby miał kaca.

- Piłeś? Ale szczerze.

- No, trochę wczoraj. Po co dzwonisz.

- Musisz mi pomóc. Masz dziesięć minut na ogarnięcie się. Zaraz będę pod domem.

- Twoim?

Westchnąłem.

- Rodziców.

- Aha, dobra. Jak ci mam pomóc?

- Powiem ci w aucie.

trzy telefony [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz