35. Spacer

21 2 3
                                    

Miguel

Nasz kierunek spaceru był prosty - dzielnica Belém. Co prawda musieliśmy dojechać tam autem, ale to szczegół. W radiu leciałą piosenka Shakiry, a dokładniej Loca.

Nasze zwiedzanie zaczęliśmy od Museu Nacional dos Coches. Niezbyt zaciekawiła nas tam wystawa więc całość oglądania zeszła nam szybko. Podobały mi się tam tylko niektóre karoce. Od razu skierowaliśmy się do klasztoru Hieronimitów.

Przed wejściem kupił nam bilety. Jeszcze w aucie dogadałem się z Laurą, że dzisiaj to ja płacę za wszystko. Początkowo się stawiała, ale w końcu mi uległa.

Po otrzymaniu biletów skierowaliśmy się do zachodniego skrzydła. Znajdowało się tam morskie muzeum. Ciekawiło mnie tam praktycznie wszystko, bo była to wystawa poświęcona rozwojowi sztuki żeglarskiej w Portugalii. Kiedyś bardzo interesowały mnie te tematy, więc zajawka nadal została. Od razu, gdy tylko tam weszliśmy, zacząłem się zastanawiać czemu nigdy tu nie przeszedłem.

- Wow, duże te modele. - skomentowała Laura.

- Fakt, ale tak cudnie wyglądają.

- Interesujesz się żeglarstwem? - zapytała. - Nigdy nic o tym nie wspomniałeś.

- Zajawka z młodości.

Laura patrzyła na mnie zdziwiona i po chwili się uśmiechnęła.

- Możemy kiedyś pojechać gdzieś nad wodę, żeby popływać żaglówka.

- Nie no, teraz już mniej mnie to interesuje. Najpewniej nie dałbym rady nawet wejść ze strachu.

- Wydaje ci się tylko.

- Nie byłbym w stanie ogarnąć łódki, gdyby się wywaliła, więc naprawdę. Bardziej niż o siebie martwiłbym się o was. Ciebie i moje maleństwo.

Policzki Laury momentalnie zapłonęły rumieńcem. Zawstydziłem ją i to całkowicie przypadkowo.

Gdy obejrzeliśmy całą wystawę przeszliśmy do głównego planu naszej dzisiejszej wycieczki - wieża belem.

Bardzo zależało nam na jej zobaczeniu, bo wiele osób mówiło, że jest to symbol Lizbony. Musiałem kupić tam kolejny bilet, który był w takiej samej cenie jak ten do muzeum.

Po wejściu tam naszą uwagę przyciągnął od razu pomnik odkrywców. Było przy nim dużo ludzi i faktycznie robił wrażenie. Spojrzałem na Laurę, która na placach robiła zdjęcie tej wieży.

- Wziąć cię na barana, żebyś miała lepszy dostęp?

- Ciężka jestem więc nie.

- Nie rozśmieszaj mnie. Akurat ty jesteś lekka.

Laura parsknęła śmiechem, przez co zwróciła uwagę ludzi dookoła.

- Przepraszam. - uśmiechnęła się lekko.

***

Do domu wróciliśmy dopiero pod wieczór. W międzyczasie zjedliśmy jeszcze najlepsze tartaletki, jakie mogliśmy dostać i zajechaliśmy standardowo do maka.

Dołączyłem do laury, która leżała już w łóżku i objąłem ją ramieniem.

- Nogi mnie bolą po dzisiejszym. - wyznała.

- Mogę cię pomasować, jeśli chcesz.

- Nie trzeba, przejdzie to przecież.

Zjechałem ręką na jej brzuch i delikatnie go pogładziłem.

- Czujesz może ruchy?

- Nie czuje nic dlatego nawet nie podejrzewałam, że mogę być w ciąży.

- To jest najlepszy prezent urodzinowy, jaki mogłem dostać.

trzy telefony [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz