12. Naprawdę?

42 4 0
                                    

Miguel

Rano, kiedy się obudziłem, w mojej głowie panowała konkretna pustka. Nie pamiętałem nic od momentu, kiedy wszedłem na chwilę do swojego pokoju. Przejechałem ręką po pościeli. Laury nie było już obok mnie. Usiadłem gwałtownie na łóżku i rozejrzałem się po pokoju. Było w nim jeszcze ciemno przez zaciągnięte rolety.

Przebrałem się w dresy i powolnym krokiem zszedłem na dół i rozejrzałem się po salonie. Tutaj również nikogo nie było. Bez zbędnego gadania postanowiłem sprawdzić taras, bo to wam najczęściej siedzieli rodzice czy moi mało inteligentni bracia.

Wyszedłem na taras i od razu wzrokiem znalazłem palącą Laurę. Obok niej na stoliku leżały moje niebieskie marlboro i również moja zapalniczka żarowa. Usiadłem koło niej i przysunąłem paczkę ku sobie.

- No hej, wyspany? - zapytała po chwili.

- Nie spałaś ze mną?

- Pierwsza zadałam pytanie, ale odpowiadając na twoje, spałam. Tylko mój drogi, jest już po czternastej, a gnić w łóżku nie będę.

- Boże kto normalny budzi człowieka o czternastej rano? Jeszcze po grubej imprezie. No ja pierdole.

- Sam się obudziłeś, więc pytanie pada tylko i wyłącznie do ciebie, a czternasta to już popołudnie nie rano. - odpowiedziała z ironią w głosie.

Spojrzałem na jej szyję, na której znajdowały się lekki ślady. Spojrzałem na nią jeszcze bardziej zdziwiony niż wcześniej.

- Kochaliśmy się? - zapytałem wprost.

Kobieta zaśmiała się tylko w odpowiedzi.

- To jak? - zapytałem ponownie.

- Nie. Nie kochaliśmy się.

- To skąd te ślady na szyi.

- Dusiłeś mnie, bo wysypałam ci narkotyki na podłogę.

Co robiłem? O boże, aż tak mnie, odcięło? Nie, niemożliwe. Nigdy bym nie skrzywdził kobiety, zwłaszcza Laury.

Popatrzyłem na nią dość przestraszony. Jednego miałem pewność, powiedziała już dla szefa, co się odjebało, bo siedziała za spokojna tutaj. Moja reputacja na komisariacie i w rodzinie była w tej chwili skończona.

- Dzwoniłaś do Diego?

- Po co? - zapytała, gasząc końcówkę papierosa.

- Żeby zgłosić, to co odjebałem.

- Nie widzę takiej potrzeby.

Śmieszne, przecież tu od razu czuć podstęp. Patrzyłem na nią cały czas, bacznie obserwując jej zachowanie. Nie wyglądała, jakby chciała mi zniszczyć karierę zawodową, a tym bardziej życie.

Wyciągnąłem z paczki papierosa i podpaliłem go swoją zapalniczką, która leżała na stole. Zaciągnąłem się nim, a dym wypełnił moje płuca. Wypuściłem powoli dym i spojrzałem na Laurę.

Kątem oka spojrzałem w ekran jej telefonu, na którym był odpalony jakiś komunikator. Uśmiechnąłem się, bo wiedziałem, że odzyskała wszystkie hasła. Odzyskała albo ktoś jej pomógł. Tym kimś był najprawdopodobniej Boris, bo tylko on umie tak dobrze w takie sprawy.

Dopaliłem papierosa do końca i zgasiłem go w popielniczce. Spojrzałem jeszcze raz na Laurę. Nie chciałem, żeby się mnie bała.

- Słuchaj, przepraszam za to. Nie pamiętam nawet tej akcji. - przyznałem szczerze. - Jeśli chcesz odejść, okej, masz wolną rękę.

- Ty jesteś głupi jednak. - skomentowała od razu. - Mogę się wyprowadzić, ale z tobą, nie jestem gotowa mieszkać sama. Mieszkanie kupię, z tego, co mi zostało.

trzy telefony [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz