28. Lepiej późno niż wcale

17 2 0
                                    

Miguel

Momentalnie zrobiło mi się ciemno przed oczami. Nie wiedziałem gdzie dostałem, ale byłem pewny, że dostałem. Pomimo ogromnego bólu oddałem strzał. Najprawdopodobniej nie trafiłem, ale nie to było dla mnie istotne. Diego wbiegł do pomieszczenia i od razu skierował się do złodzieja.

Po niedługiej chwili siedziałem już na ziemi, a Diego opatrywał mi ranę. Okazało się, że postrzał nie był dla mnie różny. Pocisk rozciął mi jedynie odrobinę skóry, stąd krew, która się pojawiła.

- Będziesz żył. - oznajmił szef.

- Domyślam się. Zabrali już tego złodzieja?

- Tak. Jest już w drodze do aresztu. - odchrząknął. - Wiesz, że to, co zrobiłeś było naprawde niebezpieczne. Co ja bym powiedział dla Laury? Ona by mnie chyba zabiła wzrokiem.

- Powiedziałbyś, że umarłem tak jak zawsze chciałem. Poradziłaby sobie.

- Jesteś jej wsparciem, bez ciebie by się podłamała dwa razy bardziej.

Miał rację. Beze mnie byłoby jej trudniej, ale nie aż tak tragicznie. Miała moich braci i rodziców jeszcze. Na nich również zawsze mogła polegać. Moja rodzina zawsze kierowała się „jeden za wszystkich, wszyscy za jednego". Dokładnie to w nich kochałem.

Gdy przyjechała karetka do zakładników, aby w razie czego pomóc im z czymś. Przy okazji ja z niej skorzystałem. Diego nalegał, aby lepiej mi zabezpieczyć ranę. Założyli mi trzy wszy w plastrach i ponownie owinęli bandażem. Co chwile pytali, czy potrzebuje wody, a jedyne czego potrzebowałem to powrót do domu.

Po zakończonej akcji zajechaliśmy jeszcze na komisariat. W międzyczasie okazało się, że chłopak, którego zatrzymaliśmy nie działał sam. Reszta jednak zdążyła uciec. Złapanie reszty podejrzanych na szczęście nie należało już do mnie. Diego kazał mi iść na przymusowe wolne, aby rana szybciej się zagoiła.

- Dasz radę napisać przebieg sytuacji? Ten, gdy cię postrzelono.

- Tak. Na laptopie czy kartce?

- Gdzie ci wygodniej?

- Chyba laptop. - odparłem.

- Okej. Napisz to w Wordzie.

Wziąłem laptopa i odpaliłem Worda. Domyśliłem się, że muszę opisać wszystko łącznie z wyglądem rany, której niestety nie widziałem dokładnie.

Opisałem wszystko dokładnie i podałem szefowi, aby ocenił czy to starczy. On sam miał opisać tę ranę.

Wypiłem do końca wodę z butelki, którą dostałem.

- Diego mogę już jechać?

- Ja cię odwiozę dla pewności. Poza tym mówiłeś, że nie masz auta dziś.

- No ta, taksówka bym wrócił. Bez problemu.

- W takim stanie? Ja cię odwiozę naprawdę.

- Okej.

Usiadłem na kanapie i wyciągnąłem telefon. Laura nic do mnie nie napisała. Natomiast ja zdecydowałem się do niej napisać.

Miguel: Będę trochę wcześniej w domu. Znaczy trochę mam na myśli kilkanaście godzin.

Kobieta nawet nie odczytała, ale nie martwiłem się.

Miguel: Dostałem przymusowe wolne, aby wyzdrowieć w pełni. Wiem, że masz teraz chyba wizytę u psychologa więc już nie przeszkadzam. Kocham cię.

Wyszedłem z wiadomości i spojrzałem na zegarek. Była prawie czternasta. Nie sądziłem, że aż tyle nam zeszło u jubilera. Byłem pewien, że to zaledwie godzina.

trzy telefony [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz