37. Sto lat Miguel!

19 1 0
                                    

 Laura

Do urodzin Miguela mieliśmy już cały pomalowany pokój. Postanowiliśmy zrobić mu urodziny w domu, głównie dlatego, żeby pokazać rodzinie całość mieszkania.

Korzystając z okazji, że Miguel pojechał po kilka rzeczy, których nam zabrakło, wzięłam się za dokańczanie domku na ścianie. Razem z Miguelem ustaliłam wzór i byliśmy w nim zgodni, więc wybór był oczywisty.

Meble chciałam złożyć samodzielnie, gdy Miguela nie będzie w domu. Miałam na to jeszcze sporo czasu, dlatego się nie spieszyłam.

Skończyłam malować mniejsze detale, idealnie, gdy Miguel wszedł do mieszkania.

- Jestem, kupiłem dodatkowo kilka soków.

- Dobrze, połóż je na blacie to zaraz ogarnę.

- Gdzie jesteś?

- W pokoju.

Miguel stanął w drzwiach. Miał w ręku tylko bukiet czerwonych róż.

- Ale ładne. - odezwałam się od razu.

- Dla ciebie. Czerwone, bo podkreślają twoją urodę. Zastanawiałem się jeszcze nad niebieskimi, ale te wyglądają ładniej, bardziej naturalnie.

Podeszłam do niego i powąchałam jeden z kwiatów. Pachniały tak intensywnie. Zamknęłam oczy i uśmiechnęłam się delikatnie.

- Cholera jak one pięknie pachną. Wiedziałeś co wybrać.

- Wiedziałem. Zastanawiałem się też nad zestawem cytrynowych świeczek.

- Kwiaty są lepsze. Serio. - odparłam.

Weszłam do kuchni i nalałam do średniego wazonu wodę. Następnie włożyłam tam kwiaty i ustawiłam je na parapecie. Koty od razu zainteresowały się nową rzeczą i zaczęły je obwąchiwać. Pogłaskałam je po grzbiecie i podniosłam z ziemi ich miski. Zjadły całość, więc włożyłam miski do zmywarki i zapakowałam ją do końca.

- Laura malowałaś coś w pokoju?

- Tak, domek kończyłam. Tyle chociaż mogę tam pomóc.

Spojrzałam na mężczyznę, który patrzył na mnie niezbyt zadowolony.

- Miałaś się nie przemęczać. - przypomniał.

- Nawet się nie zmęczyłam tym. Poza tym ciąża to nie choroba więc się uspokój.

- Już, już. Co zrobić dziś na obiad? - zapytał.

Nie wiedziałam nawet, czy dzisiaj mam ochotę na cokolwiek. Nie byłam głodna, ale wszystko mogło się zmienić. Otworzyłam lodówkę i spojrzałam na jej zawartość.

- Nie wiem szczerze. - odparłam.

Po chwili otworzyłam zamrażalnik i tam dokładniej wszystko przejrzałam. Wyciągnęłam z jednej z szuflad opakowanie krewetek i frytek.

- Może to? - zaproponowałam.

Prada, gdy tylko zobaczyła, że mam coś w ręku, podbiegła do mnie i oparła się przednimi łapami o moje kolano. Marcepan jak zawsze miał całkowicie na to wywalone.

- Może być, zostaw na blacie to zaraz wezmę się za robienie.

- Ja musiałabym skończyć ciasto robić. Jednak chyba drzemka wygra. - oznajmiłam ziewając.

- Idź się przespać, ja wszystko ogarnę, obiecuje.

- Nie możesz wszystkiego robić. Ty dziś powinieneś odpoczywać.

Miguel tylko zaśmiał się w odpowiedzi.

- Młoda idź się przespać, bo zaraz mi zaśniesz na stojąco.

trzy telefony [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz