29. Siostra Clara

27 3 0
                                    

Laura

To oni..

W momencie, którym miałam już podejść do grobu zauważyłam mamę i siostrę mojego zmarłego męża.

Chciałam się już wycofać, ale Clara odwróciła się w moją stronę. Jej uśmiech od razu rozpromienił moja twarz.

Dziewczyna podeszła do mnie i chwyciła mnie za rękę.

- Laura? - zapytała.

- Hej Clara.

- Nie wiesz, jaka to dla mnie ulga, że widzę cię na żywo. Wiedziałam, że cię odnaleźli, ale nie wiedziałam do końca czy to prawda.

Spojrzałam jej w oczy. Emitowała z nich taka sama radość jak kilkanaście lat temu. Kobieta nic się nie zmieniła. Jej talia nadal pozostała szczupła. Tego zawsze jej zazdrościłam. Wyglądała jak marzenie każdego faceta.

- Nadal do końca nie mogę w to uwierzyć, że jestem tu z powrotem. Czasami czuje jakby był to sen.

- Najważniejsze, że jesteś bezpieczna.

Spojrzałam na kobietę z tyłu. Przyglądała nam się jakby jej córka witała się właśnie z duchem. Po tej reakcji dokładnie wiedziałam, że nadal mnie nie lubi, albo mnie nie poznaje.

- Twoja mama nadal mnie nie lubi? - zapytałam w końcu.

- Wiesz, jaka ona jest. Nie może pogodzić się ze śmiercią syna i stratą wnuczki bądź wnuczka. Pamiętam, że Wayne od początku mówił, że będzie córka, więc mieliście już imię.

- Z przesądów tak wyszło. Sama też bardzo chciałam córkę. Znaczy syn tez spoko byłby.

- Dzieci kocha się bezwarunkowo.

- Prawda.

Razem z Clarą podeszłam do grobu. Uśmiechnęłam się lekko do swojej byłej teściowej. Nie była zbytnio zadowolona moją obecnością tutaj, no ale trudno.

- Po co tu przyjechałaś? - zapytała w końcu. - Nie dasz ludziom normalnie żyć?

- Słucham?

- Mamo przestań.

- Nie, zniszczyła nam życie i jeszcze ma czelność się tu pokazywać.

- Nie zniszczyłam pani życia. - odparłam od razu.

Widziałam po jej reakcji, że nie podoba jej się moja odpowiedź, ale nie dam sobą pomiatać.

- Przez ciebie mój syn nie żyje. Gdyby nie ty, miałby teraz udane życie i całą gromadkę dzieci. Dodatkowo po pogrzebie zniknęłaś jakby nigdy nic. Jesteś samolubną suką. Rozumiesz? - ręka kobiety zawisła centymetry przy mojej twarzy.

Gdyby nie szybka reakcja Clary, oberwałoby od swojej byłej teściowej. Miałam chęć wypomnieć jej wszystko co się działo w życiu Wayne, podczas gdy jej nawet w nim nie było. Wielokrotnie mówił mi, że zerwie z nią kontakt, bo ma dość. Gdyby nie fakt, że dała mu tyle, zrobiłby to po naszym ślubie. Terapia nauczyła mnie zachowywać spokój i nie ponosić się emocją. Było to dla mnie teraz bardzo ważne. Zmierzyłam kobietę chłodnym wzrokiem i podeszłam bliżej grobu. Kucnęłam przy nim i wyciągnęłam z torebki mały znicz, który kupiłam przy okazji.

Odpaliłam wkład i włożyłam go do kolorowego szkła, które następnie ustawiłam koło innych zniczy. Mój znicz miał na sobie namalowanego aniołka, głównie z sentymentu. Wayne czasami nazywał mnie swoim aniołkiem. Pomodliłam się w myślach i odwróciłam się do tyłu. Tej wariatki już nigdzie nie było. Została tylko Clara. Podeszłam do niej i wtuliłam się w jej ciało.

trzy telefony [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz