44. Nawet sny mają sens

16 3 0
                                    

     Alicja na moment wyrwała się z transu, w który wprowadziła ją muzyka i alkohol. Dokładnie wiedziała co się przed chwilą stało. Nie przejmowała się tym czynem, bowiem wiedziała, że był on dla zabawy i nic nie znaczył. Milena też się z nią przecież całowała dla zabawy.

     W momencie w którym przestała skupiać się na lecącej muzyce. Odwróciwszy głowę, spostrzegła Milenę wybiegającą z karczmy. Zobaczyła, że dziewczyna zabrała jej płaszcz, w którym były jedynie kluczyki od samochodu. Automatycznie zbiegła z parkietu, co zrobiła za nią również Madzia. Gdy wybiegły na zewnątrz Mileny już nie było, tak samo jak samochodu Alicji.

- Pojechała? - spytała Madzia, wciąż zszokowana wydarzeniami z przed chwili.

- Tak. - odpowiedź Alicji dawała poznać, że dziewczyna była zatroskana. Nie żałowała tego co zrobiła, ale chciała pojechać do swojej przyjaciółki i z nią porozmawiać.

Nawet nie zauważyła, jak Madzia pobiegła z powrotem do środka, by zawołać całą resztę. Po minucie już wszystkie stały obok Alicji.

- Jak to pojechała?! - spytała zszokowana Ala, która jeszcze mie zdążyła do końca poznać Mileny.

- O co jej chodziło tym razem? - spytała Stella, która sama nie wiedziała, czy chciała wiedzieć co się stało.

- Nie wiem! - krzyknęła Ala.

- Zajebała nam samochód! - krzyknęła Asia.

- Ej to jak my teraz wrócimy?! - Zuzia lekko spanikowała. - Nie zmieścimy się do jednego auta!

- Zmieścimy. - stwierdzenie Alicji brzmiało jak rozkaz. - Ja prowadzę, Julka obok mnie, bo jest najmniej pijana, Madzia, Stella, Zuzia do tylu, a Asia i Ala do bagażnika.

Przez ton jej głosu nikt nie chciał się jej sprzeciwiać. Mimo kilku zawahań udało im się wpakować do samochodu. Alicja ruszyła.

Jechały w milczeniu. Po kierowcy widać było, ile myśli chodziło po jej głowie. Ledwo skupiała się na drodze, ale to dobrze, bo jej odruchy radziły sobie lepiej niż pijany umysł.

W końcu samochód stanął pod domem. Wszyscy wysiedli. Alicja rzuciła kluczyki od samochodu swojej imienniczce, a sama pobiegła wyjaśnić pare rzeczy.

- Koniec, kropka. - Milena wyszła z pomieszczenia i Alicja została sama. Tak naprawdę dopiero w tamtym momencie uświadomiła sobie jakie miały być tego wszystkiego konsekwencje. Z oka poleciała jej łza, co działo się bardzo rzadko. Poczuła bezsilność. Wiedziała, że nie było już odwrotu. Wiedziała, że to wszystko skończy się bardzo źle. Teraz tylko czekała na koniec, którego tak bardzo pragnęła uniknąć, lecz nie mogła.

     Stała chwilę w pokoju, ale sama nie wiedziała co mogła zrobić. Po całej sytuacji poczuła pustkę. Wszystkie wcześniejsze myśli wyparowały jej z głowy. W końcu usiadła na krawędzi łóżka i popatrzyła gdziekolwiek. To nie miało znaczenia, skoro i tak była zajęta myślami, a nie czynami.

- Ona już nie zrezygnuje ten kolejny raz. - stwierdziła nagle, wypychając po tym masę powietrza. - A to wszystko moja wina.

Po jakimś czasie już leżała przykryta kołdrą na swoim miejscy, tyłem do miejsca w którym miała być Milena. Po niej ani śladu. Alicja wciąż myślała.
Złamać swoją obietnicę czy naprawić relacje?

...

- Widziałaś co się stało? - spytała Stella.

- Byłam tego powodem. - westchnęła ciężko Madzia. - Pod wpływem tej muzyki, tego alkoholu i tych świateł i krzyków... jakoś tak wyszło że pocałowałam.

Przygody wielu debiliOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz