Po wydarzeniach z poranka byłam tak zmęczona że spałam do 10. Gdy już się obudziłam i przebrałam w luźne dresy zeszłam na dół i zastałam bardzo niecodzienny widok, a mianowicie wszyscy Monetowie przy jednym stole, uśmiechnięci, byli tam nawet Vincent oraz Will nawet po świętej trójcy nie było widać śladu imprezy. Jednak ten widok był zbyt piękny żeby był prawdziwy, przecierałam oczy myśląc że wciąż się nie obudziłam, a jednak to nie był sen. Mój ulubiony brat zaprosił mnie do stołu. Wszyscy miło spędzaliśmy czas aż w końcu Monty się odezwał:
-No więc musimy z Mayą wam coś powiedzieć....
-Umierasz?-przerwał mu Dylan.
-Chciałbyś-zaśmiał się Monty.
-No ale wracając, co chcieliście nam powiedzieć?-przerwałam śmiechy w jadalni
-Pobieramy się! - wykrzyczała podekscytowana Maya
-O matko gratulacje!- wykrzyczał Will
Każde z nas po kolei składało im gratulacje. Aż w końcu Vincent powiedział:
-Musimy to opić porządnym szampanem, dla Hailie załatwimy picolo.
Byłam bardzo zaskoczona zachowaniem Vincenta ponieważ dawno nie widziałam go w takim humorze. Wyluzowany Vince w dresach z szerokim uśmiechem na twarzy to był bardzo rzadki widok.
Gdy Vince wrócił z szampanem i chciał nalać Mayi ona go powstrzymała. Vince przytaknął jednak Dylan nie oszczędził sobie złośliwych komentarzy:
-Co jest Maya? Czemu nie pijesz? Jesteś królową imprez przecież.
-Nie piję bo jestem w ciąży Dyluś. Gdybym nie była to wczoraj zamiast pić kawę piłabym najdroższe wino z Hailie na balkonie-odpowiedziała mu Maya nawet na niego nie patrząc.
-Nawet nie waż się dawać mojej młodszej siostrze alkoholu! Ona jest za młoda- burknął Tony, jednak dopiero po chwili doszła do niego część wypowiedzi jego ciotki ponieważ jego oczy przypominały teraz piłeczki golfowe.
Zdezorientowane spojrzenia wszystkich skierowane były na narzeczoną Monty'ego jednak wujek patrzył na nią z widoczną troską w oczach.
-Teraz rozumiem skąd ten pośpiech odnośnie ślubu.- pokręcił głową wciąż zaskoczony Tony.
-Królowa parkietu chciała wyglądać olśniewająco na swoim ślubie zanim będzie wyglądać jak wieloryb - zaśmiał się Dylan.
-Przestań Dylan! Wcale nie będę wyglądać jak wieloryb! Będę kwitnąć niczym najpiękniejsza róża, jeszcze zobaczysz-odpyskowała Maya i teatralnie odgarnęła swoje włosy do tyłu.
-Chwila chwila.-Zamyślił się milszy z bliźniaków- Ty miałaś się ożenić z tym jak mu było....Aidenem Alfonsem Adolfem?
-Adrienem- poprawiła go zrezygnowana Maya.
-Czyli zerwaliście układ dotyczący połączenia imperium twojego ojca i Adriena prawda?-słusznie zauważył Vincent
-No właśnie w tej sprawie tutaj jesteśmy...-zmieszał się wujek Monty
-A co mają wasze problemy do czynienia z nami?-zapytał poddenerwowany Will
-No bo pomyślałam że moglibyśmy oddać Adrienowi rękę Hailie - powiedziała zawstydzona Maya.
Zdenerwowany Vincent uderzył pięścią w stół, zdenerwowany? Nie, on był wkurwiony, i to bardzo, czułam, że zaraz wybuchnie, i tak właśnie się stało:
-NIE!-krzyknął stanowczo Vince. Jego wypowiedź poparła reszta rodzeństwa.
Byłam tak zdezorientowana że dopiero po chwili dotarły do mnie słowa mojej ciotki:
MOGLIBYŚMY ODDAĆ ADRIENOWI RĘKĘ HAILIE
-CO TY POWIEDZIAŁAŚ?
CZYTASZ
Hailie Monet powiedziała TAK
FanficCo by było gdyby Hailie zgodziła się wyjść za Adriena? Co jeśli z zaaranżowanego małżeństwa zrodzi się uczucie? Co jeśli w grę wejdzie organizacja? Co będzie jeśli w życie zakochanych ktoś się wmiesza? Tego dowiecie się w tym opowiadaniu. Jest to i...